Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2010, 22:22   #4
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Rejs łajbą na samym początku wydawał się Troy czymś nawet atrakcyjnym, z powodu zdecydowanej odmiany po pustynnych lub półpustynnych terenach po jakich ostatnio podróżowała. No i odmiana owa łączyła się z zastrzykiem ‘gotówki’ na jakiej nadmiar chyba nie dawało się nigdy narzekać.
A dla kogoś z niezłą znajomością łatania i leczenia zajęcie znajdzie się zawsze…
Po krótszym niż się chyba spodziewała czasie urok ‘zielonych terenów szybko spowszedniał.
Nie czarujmy się, śmierdziało, była masa insektów, i mniej lub bardziej zmutowanych stworzeń wszelakich. A do tego dodać należy fakt, iż wśród załogi zaczęła się w całkiem interesującym tempie rozwijać jakaś milutka choroba, jaka doprowadzała do dość…malowniczej śmierci.
Chodź sama Troy w swoim dwudziestokilkuletnim życiu widziała już sporo ‘malowniczych zejść, to te były naprawdę oryginalne.

Informacja o tym, że mają zejść na ląd i udać się w poszukiwaniu jakiegoś lekarstwa była kolejna odmianą. Zastanowiła się przez moment ile jeszcze owych ‘krzyżyków znajdzie na swojej drodze.
No cóż, trzeba się cieszyć tym co przynosi dzień, a jeśli chcesz czegoś więcej musisz to sama zdobyć.
Wpakowała wszystkie swoje powyciągane rzeczy powrotem do plecaka typu komin.
Przebrała się w ciuchy bardziej odpowiednie do podróży przez dżunglę niż to co teraz miała na sobie.
Z resztek nie do końca rozbitego lustra wiszącego na drzwiach kajuty spojrzała na nią wysoka brunetka o ciemnych oczach, oliwkowego odcienia skórze o całkiem niezłej figurze i przyjemnej twarzy.
Przyciasna, mocno sprana, kiedyś czarna, dziś ciemnoszara bawełniana koszulka na ramiączkach ładnie opinała jej biust. Długie nogi nieco tonęły w trochę za dużych bojówkach w maskowaniu woodland, podtrzymywanych przez mocno poprzecierany, ale nadal solidny wojskowy parciany pasek.
Zwinęła ciemne włosy na karku w niedbały węzeł, wiedząc ze za jakiś cza i tak i tak się rozsypią, już taka była ich natura.
Wsunęła na nos lenonki o ciemnofioletowych szkłach, zarzuciła plecak na ramię i ruszyła w stronę kajuty Roscoe.
Pukając do drzwi, otworzyła je mimowolni, gdyż były tylko przymknięte.
- Kiedy wyrusz...

Urwała wypowiedź widząc jak pracodawca, jaki z powodzeniem mógłby być jej dziadkiem szprycuje się jakaś substancją.
Na ćpuna nie wyglądał, z leków widziała, że łyka raczej tabletki lub proszki, dlatego zastanowiło ją, co on do diabla robi?
Dodaje sobie kurażu przed zapuszczeniem się w zielone piekło, czy jak?
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline