Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2010, 08:17   #86
Phil v. Roden
 
Reputacja: 1 Phil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłośćPhil v. Roden ma wspaniałą przyszłość
Sosna nie była lekka. Zasadniczo można powiedzieć, że była ciężka, dlatego też Rafel i Bjorn musieli się nieźle naszarpać, aby koniec końców dotargać ją od obozowiska. Dodatkowo, obaj nieźle namęczyli się wcześniej, arab dostawał białej gorączki, gdy musiał uważać aby czegoś nie zniszczyć, a zardzewiała piła, której używał wyglądała jakby miała złamać się w połowie przy każdym pchnięciu i pociągnięciu. Ostrość jej zębów także była bardzo wątpliwa, dlatego piła blokowała się co chwilę powodując kolejne opóźnienia w pracy i wzrost irytacji Araba. W pewnym momencie przypomniały mu się nawet wszystkie Arabskie przekleństwa jakie znał i czarująco obdarzył nimi utkniętą po raz kolejny w drewnie, piłę. W końcu jednak jego wysiłek został nagrodzony i drzewo zwaliło się na ziemię. Runęło z charakterystycznym szelestem rozrzucając igły w promieniu kilku stóp. Rafel odruchowo zasłonił ręką oczy i zawołał tymczasowego obozowego drwala, który pracował nieopodal. Po chwili odpoczynku zabrali powalony pień i ruszyli razem z nim w stronę obozu. Tempo nie było może zbyt duże, ale przynajmniej znacząco się do niego zbliżali.


Kiedy byli już prawie na miejscu, Rafel zauważył coś dziwnego. Początkowo wydawało mu się, że jest to jakieś złudzenie optyczne, gdyż zobaczył dziewczynkę. "Mała dziewczynka, w środku lasu?", zapytał sam siebie. Kiedy jednak widmo nie zniknęło Rafel upewnił się, że widzi na drodze biegnącą w ich kierunku dziewczynkę. Jedną ręką zadzierała sukienkę do góry, aby nie potknąć się na i tak wyjątkowo nierównym terenie, a w drugiej niosła pęk nazbieranych polnych kwiatów. Raczej ściskała, albowiem nie wyglądała na przykładającą wiele uwagi do tego, aby kwiatuszków nie uszkodzić. Kiedy podbiegła jeszcze kilka kroków Rafel zauważył, że nie biegnie ona radośnie i lekko, ale ciężko, stawiając kroki nieporadnie i zaciskając pięści. Ręką z kwiatkami latała jej do przodu i do tyłu. Kiedy się zbliżyła Arab zauważył na jej twarzy płynące strumieniami łzy, które spływały po policzkach nieco do tyłu zwiewane wiatrem i kapały za dziewczynką.
- Bjorn! - krzyknął i gdy tylko wielkolud się odwrócił dorzucił - Patrz! - wskazał głową we wskazanym kierunku i gdy tylko Bjorn zanotował w umyśle to co zobaczył, odrzucili kłodę na bok. A zobaczył Bjorn wielkiego, brunatnego niedźwiedzia, który odrywając łapy od ziemi ciężko biegł za dziewczynką rycząc przeciągle. Jego futro skakało i odginało się do tyłu od pędu, wyraźnie słychać było uderzenia jego łap o ziemię, które rozchodziły się głuchym echem. Rafel zadziałał odruchowo, przede wszystkim uskoczył w bok, aby zejść z pola widzenia przeciwnikowi i rzucił się w stronę dziewczynki biegnąc równolegle do drogi, w przeciwnym do niej kierunku. Kątem oka zauważył Cecila biegnącego w stronę niedźwiedzia. Wojownik wyminął dziewczynkę i zatrzymał się przed niedźwiedziem, który przystanął na chwilę. Rafelowi brakowało jeszcze kilku metrów. Usłyszał charakterystyczny świst i ryk niedźwiedzia sekundę potem. Zobaczył lotki strzały wystające z pleców niedźwiedzia. Po drugiej stronie drogi, równolegle do araba pędził Bjorn, ciągle dzierżąc siekierę. Cecil zaopatrzony był tylko w łopatę, więc musieli działać szybko. Kiedy arab zrównał się z dziewczynką, zarył butami w ziemię przed sobą, skręcił o dziewięćdzisiąt stopni w lewo i rzucił się w jej stronę. Ponownie usłyszał świst więc odruchowo pochylił się do przodu, poczuł tylko podmuch strzały przelatującej tuż obok, pozostał pochylony, zbliżył się do dziewczynki, objął ją ramionami, aby nie wpijać w nią palców, które i tak mogłyby się ześliznąć i ruszył dalej wbiegając z nią między drzewa. Krzyknął coś jeszcze, aby dać Cecilowi znać o tym, że dziewczynka jest już bezpieczna i że może się wycofać. Kolejny urywek walki umknął Rafelowi, który postawił płaczącą dziewczynkę na ziemię. Wyglądała jakby nie była pewna, czy nie wolałaby czasem zginąć w paszczy niedźwiedzia. Dlatego Rafel nic nie mówił, otworzył nieco szerzej źrenice, aby jego oczy budziły więcej zaufania i przetarł dziewczynce policzki z łez. Dalej wyglądała na przerażoną, lecz gdy rozległ się kolejny potężny ryk niedźwiedzia wczepiła się mocno w ramię obcokrajowca nie zwracając uwagi na jego wygląd. Rafel pogłaskał ją uspokajająco po główce i nasłuchiwał co też mogło wydarzyć się przy niedźwiedziu. Wszystko wskazywało na to, że sytuacja uspokoiła się jednak. Chociaż dochodziły do niego pojedyncze krzyki, dlatego wolał sprawdzić co się dzieje.

Przystanął z dziewczynką na granicy drzew i zobaczył leżącego niedźwiedzia, który wydawał się martwy. W pierwszej chwili ulżyło mu, zobaczył jednak, że Bjorn i Rowena szybko chcieli znaleźć się przy niedźwiedziu. Rafel przyjrzał się bardziej i zobaczył wystającą z pod cielska... rękę Cecila! Kucnął więc szybko odwracając się do dziewczynki i celując palcem w jej nos, tak aby skupiła się na jego słowach.
- Zostań tutaj dobrze? Ani kroku, tak? - dziewczynka jeszcze zmieszana i ciągle ściskająca rączkę na dłoni araba, teraz mocniej, gdy zobaczyła niedźwiedzia pokiwała bezwiednie głową. Rafel wyszarpnął delikatnie rękę z jej uścisku, jeszcze raz pogłaskał ją po głowie i pobiegł w stronę truchła.
 
Phil v. Roden jest offline