Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2010, 18:29   #95
Katze
 
Reputacja: 1 Katze nie jest za bardzo znany
Po dwóch godzinach dotarli w końcu na miejsce.
„Nie tak to sobie wyobrażałem” pomyślał Michael, gdy mijali pierwszy zniszczony domek kempingowy. Ziejące dziury zamiast okien, gdzieniegdzie nawet jakby wyrwane od jakiegoś wybuchu. Cały teren z domkami przypominał bardziej miasteczko używane jako atrapa przez rząd amerykański przy testach broni nuklearnej. Bał się zaglądać do środka myśląc, że może tam znaleźć manekiny robione na podobieństwo ludzi. Całe rodziny siedzące przy stołach. W ogródkach przed lub za domem. Dzieci bawiące się na ulicach, przechodnie. Widział kiedyś w telewizji program na ten temat. Już jako małe dziecko bał się manekinów na wystawach sklepów. Nie miał zamiaru sprawdzać czy jakieś znajdują się w środku. Dotarli do głównego budynku.
- O cholera – mruknął do siebie Michael patrząc na budowlę przed nimi. Z daleka wyglądało to nawet przyjemnie. Teraz jednak szara poświata dnia plus padający śnieg nadawały mu wygląd daleko idący od tego co można znaleźć w broszurach agencji turystycznych. Przeszły mu ciarki po plecach.
- Stać! Nie ruszać się! – krzyczał mężczyzna, którego wcześniej Michael nie zauważył. Wydawało się jakby pojawił się znikąd.
- O Boże! Co się wam stało!? Podejdźcie! Stary Tomas, nie zrobi wam krzywdy! Boże! Skąd wy się tutaj wzięliście.
Chłopak odetchnął głęboko kiedy usłyszał ostatnie zdanie. Znaczyło to mniej więcej, że staruszek jest raczej niegroźny i pozytywnie nastawiony. Rozejrzał się szybko i przyznał Tomasowi rację. „Nasz widok na pewno mógł być... hmmm... zaskakujący” powiedział w myślach. John Adler zaczął z nim rozmawiać podczas, gdy Michael przyglądał się znowu budynkowi. Kiedyś musiało tu być naprawdę ładnie. Na oko jakieś paręnaście lat temu.
- Ja bym chętnie wszedł i przekąsił coś co nasyci mój apetyt. Fasolka na gorąco będzie lepsza niż niejeden posiłek "u mamy"Michael mrugnął porozumiewawczo w stronę Tomasa.
- Zaraz podgrzeję puchę, chłopcze, ale śpisz w innym pokoju - he he he. A dla reszty co? Derek? Może być gulasz wieprzowy? Dla panienek co? Z tym, ze trzeba będzie jakoś podzielić się naczyniami i łyżkami - mam w sumie 3 sztuki. Nie spodziewałem się gości.
„Rękami zjem. I na pewno będzie mi tak samo smakowało” na samą myśl o czymś ciepłym ślina naleciała Michaelowi do ust. Wymienili jeszcze parę zdań i wszyscy weszli do środka. W środku było zimno lecz na pewno cieplej niż na zewnątrz. Zapach coś mu przypominał, lecz nie mógł skojarzyć co to może być. Zjadł swoją porcję fasolki ustanawiając na pewno jakiś rekord w jedzeniu z puszki na czas. Wszedł do głównego holu oglądając sufit, ściany i schody prowadzące na górę. Czasami dał się słyszeć świst wiatru w starych deskach, który nadawał budynkowi klimatu horrorów jakie zdarzało mu się czytać jak był młodszy.
„Dobra nie czas na zwiedzanie. Nawet nie wiem czy tu zostaniemy. Trzeba będzie obgadać plan działania z resztą” odwrócił się i poszedł z powrotem.
 
Katze jest offline