Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2010, 18:31   #401
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
Narfin zupełnie nie zastanawiając się nad tym, co robi - zbyt zaskoczona, by pomyśleć nad inną reakcją, złapała przewracającego się Szramę.

Chwilę później powietrze z płuc wydarł jej niespodziewany cios, z zaskakującą siłą zadany... czuła, jak rozchodzi się promieniście pod żebrami, paraliżuje i płynąc gorącą, pulsującą wraz z krwią falą, obezwładnia całe jej ciało. Poczuła jeszcze tylko, jak silne ramiona mężczyzny przytrzymują ją i układają miękko na ziemi. Jego oczy intensywnie wpatrzone w jej, usilnie domagały się zrozumienia, usta coś wyszeptały... i Strażniczkę zalała fala ciemności.

Nagły huk przywrócił Narfin do przytomności. Nie wiedziała, co się dzieje ani ile czasu minęło. Z niejaką ulgą stwierdziła, że żyje i to miejsce, w którym się znajdowali, nadal istnieje. Spróbowała na próbę poruszyć palcami u rąk, z ulgą czując, że nie wypuściła miecza.

Więc jest jeszcze nadzieja...

Myśl jak błyskawica przecięła jej umysł i znikła, zastąpiona nagłym przerażeniem, gdy poczuła inne palce na swoich. Podniosła zdumione spojrzenie i napotkała znów te oczy, jakby czas stanął w miejscu i czekał, aż się ocknie. Bren leciutko, niemal niedostrzegalnie pokręcił głową, gdy wyjmował miecz z jej zdrętwiałej dłoni. Ona w odpowiedzi mogła tylko równie lekko skinąć głową...

Ufam Ci, Brenie. Nie zawiedź mnie... Nie zawiedź całego Śródziemia...

Spod półprzymkniętych powiek przyglądała się, jak Szrama opiera klingę na lewym ramieniu i jak trofeum niesie ku Rivilionowi. Po chwili Mafennas również ruszył w kierunku czarownika. Narfin zorientowała się, że ma tylko sztylet ukryty w cholewie, z którego i tak w takim stanie niewiele będzie miała pożytku. Musi szybko zebrać siły. Skoncentrowała się na oddychaniu. Szło jej troszeczkę łatwiej, ból, choć natarczywy, można było znieść. Najwyraźniej zniosła cios lepiej, niż jej się na początku wydawało. Dobrze. Musi być gotowa na to, co się teraz wydarzy... a przynajmniej musi spróbować pomóc przyjaciołom. Musi być silna. Musi...

Dla Ciebie, bracie...
 
Viviaen jest offline