Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2010, 10:51   #59
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Kieslevici pokazali, że mają co nieco we łbie, podkulili nastroszone ogony i rozpoczęli coś, co można nazwać taktycznym odwrotem. Z tą różnicą, że nie planowali przechodzić do kontrataku. Levan nie podejrzewał ich o tchórzostwo, to odchodziło w niepamięć wraz drugim lub trzecim gąsiorkiem wina. Ostateczne "wypierdalać" z ust kapitana straży, który pojawił się u wejścia wraz z drużyną, było sygnałem, że nie powinno być ich w promieniu stu metrów i to już od dobrych kilku minut. Stanowczo zbyt powoli uciekali. Levan patrzył z niepokojem na lekko zamroczoną dwójkę towarzyszy: zahaczą ich czy zostawią? To też wiele o nich powie! Mógł się spodziewać, że zezłoszczony Wasilij będzie chciał natychmiastowej zemsty.

To w końcu też nie był jego dzień.

Levan nie wyciągnął broni, dzięki czemu mógł spokojnie obrócić się na pięcie i nie wdawać się w gadki ze strażnikami. Nie miał na to ochoty tego wieczoru. Właściwie nigdy nie miewał na to ochoty. Zauważył, że Profesor nie jest w ogóle spięty. Pewnie się znają. Nie była to sprawa Levana, nie mieszał się w nią. Myślami był już tam, gdzie znalazł się dopiero za kilka kroków. Przy barze.
- Gorącą kąpiel w pokoju i dzban zimnego piwa niech mi ona przyniesie - powiedział do wystraszonego karczmarza Levan kiwając głową w stronę równie przerażonej dziewki i kładąc monetę na blacie. Levana już w ogóle przestało interesować to co się dzieje w sali. Widział, że chłopaki debatują nad czymś w kupie ze strażnikiem i krasnalami. Levan wolnym krokiem przeszedł bez słowa obok nich i udał się na górę, do jednego z pokoi. Miał szczerą nadzieję, że uda mu się pozostać świadomym, do momentu kiedy kąpiel będzie gotowa - o niczym innym nie marzył.

Pokój był taki jak zawsze, jak zawsze nie było gdzie rzucić ubrań - tylko na ziemię. Usiadł na łóżku i czekał.

I po co Ci to wszystko Levan? Sumienie o dziwo nie mówiło jego głosem, ale za cholerkę nie mógł go rozpoznać.
 
Azazello jest offline