Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2010, 11:48   #60
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Proca Tupika wciąż jeszcze zataczała młynek z złowróżbnym świstem, kiedy Kislevici postanowili odpuścić. Po prawdzie kręciła się nawet gdy Ci zaczęli się wycofywać, przynagleni dodatkowo donośnym głosem strażnika. Był pewny siebie, wkroczył do akcji choć kiedyś nie był to typowy dla nich sposób działania... Kiedyś. Ten który zareagował nie był szeregowym strażnikiem i choć Tupik nie do końca znał się na oznaczeniach w straży potrafił odróżnić szaraczków od tych ważniejszych - ten mu wyglądał na sierżanta, na odważnego sierżanta biorąc pod uwagę że pakuje się w środek konfliktu, co prawda już zażegnanego, ale wciąż możliwego do realizacji. Mimo twardego spojrzenia Tupik jeszcze dwa razy machnął procą nim przestał nią kręcić. Nie spuszczał wzroku z Kislevitów, wiedział do czego zdolny był Levan, wiedział jak niebezpieczne są pozorowane odwroty... Przede wszystkim nie miał zamiaru dać się zastraszyć strażnikowi, niezależnie od funkcji. W dawniejszym Rozenbergu strażników przed interwencjami powstrzymywały strach i pieniądze, ten układ należało szybko przywrócić.

Pomimo wszystko chowając procę uśmiechnął się do strażnika, mówiąc:

- Już nic takiego - odpowiedział, tonem jakby mówiąc o przegnanym komarze.
- Niektórzy nie powinni pić, jak nie umieją się po trunku zachować. Tupik bił się przez chwilę z myślami, czy nie załagodzić sytuacji bardziej, zapraszając strażnika na piwo, w otoczeniu osób które nie powinny być ścigane czyli Lizzy i Profesor... Z drugiej strony gdy pomyślał o swoim pomysle dokładniej, sam go sobie wyperswadował. " No nie Tupik weź się w garść, chcesz rządzić półświatkiem i zapraszać na piwo strażników, którzy wpierdalają ci się w robotę?? Zapomnij."

- Szkoda nerwów, profesorze zapraszam na piwo - dodał omijając strażnika, jak gdyby uznał, że to co tamten miał zrobić zostało już wykonane... Nie był jednak głupi, zainteresowanie strażnika rozróbą w konflikcie siedmiu do trzech, gdzie strażnik był z nieliczną obstawą było idiotyzmem...chyba że strażnik miał jakiś interes...
Brak jakiegokolwiek zainteresowania, był najlepszą formą targu, na dzień dobry zbliżając ofertę do maximum... jeśli nie chciał im nic oferować, to znaczyło "jedynie" że straż niezdrowo się nimi interesuje - biorąc pod uwagę wieści jakie zasłyszał o postawie strażników i gwardzistów mogło w tym coś być. Nie było jednak co drażnić niepotrzebnie straż czy gwardzistów, skupienie ich na bandzie Tupika było ostatnim czego potrzebowali - choć z uwagi na kapłanów, Krogulca czy też karocę pędzącą do księcia, całkiem możliwym było, że strażnicy doskonale wiedzieli o powrocie Tupika... Sierżant zaś... zdawał się bardziej pomóc niż przeszkodzić.
Pamiętał dokładnie jak wyraził się Profesor, mówił, że ma swoje kontakty po drugiej stronie barykady, kontakty - pamiętał dobrze, co zresztą się zgadzało wystarczyło bowiem, że pokazał się strażnikom w towarzystwie komendanta by ci dobrze go zapamiętali...tak jak Tupik gdy widział Profesora u Harapa...

Obrzucił profesorka spojrzeniem, będąc już za plecami strażnika, uniesiona brew wyrażała nieme pytanie, czy go zna, nie czekał jednak na odpowiedź, ruszył dalej po piwo i do wychodka... Lub w odwrotnej kolejności. Najchętniej to zabrałby trunek na górę , aby tam w spokoju wypić i przespać się wreszcie od rana czekało go sporo roboty, dostarczenie towaru bzykom, przeciągnięcie ich na swoją stronę, kontakt z Nosikamykiem, czy dyskretna obserwacja poczynań Levana pod rządami nowego capo, już pierwszego dnia mógł zostać wysłany na misję, którą może i lepiej by było aby nie wykonywał jej osobiście. Być może nadarzyłaby się okazja do zlikwidowania ludzi capo - trzy miesiące i spore ilości złota były zbyt dużą dawka zaufania i współpracy, by można ja było łatwo zerwać finansami, których nawet nie mieli.
Było wiele do zrobienia i coraz mniej czasu. Krótki odpoczynek po wieczornym "wstępie" miał wszystkim dobrze zrobić...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-04-2010 o 11:58.
Eliasz jest offline