"Pod Złotym Kuflem" - Wolha znała jednego jej karczmarza. Sama karczma była raczej niskiej jakości, choć zdarzało się jej spędzać tam czas z przyjaciółmi. Dlaczego już nie zdarza? Mianowicie, swego czasu Wolha wywołała tam „niewielki” pożar przy pomocy czarów. Teraz, idąc na końcu pochodu głodnych przygód i sowitej zapłaty najemników, modliła się, by nie wpaść w oczy znajomemu karczmarzowi. Myślała też, jak się wyrwać z całej tej przygody.
Gdy cała radosna kompanija oraz Wolha przekroczyli próg karczmy i usiedli przy stole, ruda magiczka znalazła sobie najmniej widoczne miejsce. Po co niepotrzebnie kusić los i wzrok karczmarza. Jej myśli wciąż krążyły wokół wyrwania się z tej operacji. Wiedziała jednak, że jej przyjaciele na pewno ją śledzą, że nie może teraz po prostu uciec. Pomysły przewijały się jeden po drugim, do momentu gdy Truwlett zaczął mówić o możliwych zyskach. Srebrnik dziennie, jakaś szkatułka z kosztownościami i to, co „pożyczy” od bandytów. Usługi cielesne ją nie interesowały, chyba że ktoś miał na myśli masaż. Po krótkiej kalkulacji ewentualnych zysków i strat magiczka postanowiła wziąć udział w tej wyprawie. Ale się chłopaki zdziwią, jak przywiozę tyle pieniędzy – śmiała się w duchu.
Poruszona została również kwestia transportu. Gniecenie się w bryczce przez dwa dni nie były ulubionym zajęciem Wolhi. Wiedziała jednak, że chłopaki pożyczą jej konia. Byle to nie była Stokrotka – prosiła w duchu
Pozostała jeszcze jedna kwestia, której nikt chyba nie podjął. - Ja także będę miała transport na wyprawę, więc będziecie mieli luźno w bryczce – rozpoczęła bezpośrednio.
Gdy wszyscy spojrzeli na młodą, rudą magiczkę, ta mówiła dalej: - Jest jeszcze jedna sprawa. Jak często pojawiają się ci bandyci? Żebyśmy nie musieli czekać kilku miesięcy na ich łaskawe pojawienie się. Bardzo zainteresowało mnie wyna... – urwała - zainteresowała mnie ta sprawa i chętnie pomogę, lecz nie mam nieskończonej ilości czasu na tę misję. – wybrnęła udanie.
__________________ "Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej 'Ziemi Obiecanej'." |