Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2010, 15:28   #409
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Wampirzyca miała ochotę teraz usiąść na wygodnym fotelu, zarzucić nogi na jakiś podnóżek i czekać na zachód słońca. Nie robiąc absolutnie niczego, nie martwić się, nie zwracać na nikogo uwagi. Zatopić się w taki kompletny błogostan i pozwolić, aby czas ślimaczył się dalej. Pomyślała sobie nawet, ze kiedyś mogłaby w sumie zamieszkać w takiej wiosce, ba nawet sama takową założyć. Ludzie – jej poddani, byliby na każde skinięcie palcem. A ona? A ona po prostu trwałaby... egzystowała... Tak po prostu.
Dookoła zawsze coś by się działo, ale nigdy nic istotnego.
Czas płynąłby... płynąłby... i płynął... bez końca...

Rozmarzyła się chwilę rozglądając dookoła. To ta wioska tak na nią wpływała, wręcz rozluźniając. Mieszkańcy snuli się powoli, uważnie oglądając nowego przybysza. Kilka dzieci wskazało ją nawet palcem. Nie można było się niczemu dziwić. Francesce zawsze takie reakcję śmieszyły. Zdziwiłaby się raczej gdyby nikt nie zwróciłby na nią uwagi.
Przeszła się po całym „mieście” podziwiając precyzje jego ukształtowania. Naprawdę mogło być przykładem dla nie jednych wielkich miast. Tutejszy rozporządza wielce marnuje się w tej zapadłej dziurze.

Francesca korzystając z okazji udała się do pobliskiej karczemki. Już od zewnątrz przyciągała przytulnością. Mały płotek ukrywał za sobą skromny, gęsty, ale bardzo zadbany ogródek z kolorowymi kwiatami. Większość były różami, ale dopatrzyła się kilka fiołków, stokrotek, a nawet tulipanów. Z wyglądu mała furtka przeznaczona była raczej dla niziołków niż dla ludzi. Może zamieszkują tutaj gdzieś niedaleko te małe ludziki.

Drzwi otworzyła jej od razu niewysoka dziewczyna o czarnych związanych w dwa warkocze włosach, trochę piegowata. Ubrana była bardzo elegancko jak na taką wioskę, nie wyglądała na pokojowa, czy sprzątaczkę.



- Witam panią... panienkę – dodała po krótkich oględzinach – Co panienkę sprowadza do naszej wioski? Zapraszam, mamy dużo wolnych pokoi, jest w czym wybierać – powiedziała i uśmiechnęła się ładnie. Na oko Franceski miała może z 17 lat, zdecydowanie za młoda była na prowadzenie takiego interesu. Może po prostu nie było tutaj nachalnych pijaczków, albo wesołych zawadiaków co by dręczyli małoletnią karczmarkę.
- [i]Witam... chętnie skorzystam, czy pytanie „ co cię tu sprowadza” to standardowe u was w wiosce? – zapytała sarkastycznie wamiprzyca
Dziewczyna zaśmiała się cicho, zakrywając dłonią usta.
- Nie... po prostu rzadko ktoś nas odwiedza, to mała wioska, nie każdy o nas wie...Ale ci co wiedzą zawsze są mile widziani...
- Doprawdy wszyscy?- spytała z powątpiewaniem
- Tak, nie przybywają do nas rabusie, czy bandyci. Chroni nas magia lasu. Nic złego nam się nie przytrafi... – miła wolno i spokojnie, po tonie można było poznać, że mocno wierzy w swoje słowa.
- Optymiści... – powiedziała uśmiechając się. Nie chciała być niemiła, ale tak jakoś wyszło. Dziewczyna trochę spochmurniała i spojrzała na nią badawczo. – To pokaz jakie macie pokoje
- Oczywiście. Zapraszam
- Szukam czegoś przytulnego... takiego z miękkim łóżkiem i balią z wodą. – Francesca od razu zaczęła od standardów, które są na pierwszym miejscu w poszukiwaniu pokoju. Gdy spostrzegła, ze dziewczyna czeka na kolejny zestaw wymagań dodała jeszcze: z wielkim oknem skierowanym na wschód, a może lepiej zachód... tak zachód...
- Rozumiem, może być ten? Mieszkają tutaj najbardziej wyrafinowani gości, widzę po pani, ze ceni pani wygodę. Myślę, ze będzie odpowiedni.
Dziewczyna uchyliła drzwi. Oczom Francescy ukazało się malownicze wnętrze, było nawet kilka stolików obładowanych kwiatami i serwetkami, a na samym środku leżał puchaty dywan. Do tego w oknie firanki obwiązane kokardkami. Wszystko tworzyło harmonijną całość o dopracowanych szczegółach.
- Biorę ten... – powiedziała bez namysłu- ale tylko na jedną noc, niestety trzeba ruszać w drogę – powiedziała z lekką nutka smutku w swoim głosie. Żal, naprawdę żal, że trafiła na tak wspaniała miejsce i musi wyruszać.
- A dokąd panienka zmierza? Jeżeli można wiedzieć?
- Można.. do Rivii... Gdzie macie krawca?
- Jest 3 domy stąd, ale on szyje raczej... - dziewczyna zawahała się – bardziej zdystansowane ubiory... – spuściła wzrok, tak jakby czekała na naganę z jej strony.
- To świetnie... – ucieszyła się Francesca, zadowolona, ze w końcu będzie miała normalne ubranie. – to przygotuj mi pokój, wrócę niebawem...


Dom krawca faktycznie znajdował się 3 domy od karczmy. Ktoś doskonale wszystko rozplanował, wszystko na miejscu, niegdzie nie trzeba było szukać. Przed domem z stały dość spore, wyrzeźbione z drewna nożyce. Oplecione były bluszczem i nie rzucały się za bardzo w oczy, ale od razu przyciągały wzrok.

Dla Anji wzięła od razu pierwsza lepsza suknie, zwyczajną, szarą. Co będzie przepłacać w końcu i tak pewnie pójdzie w ślady poprzednich ubrań. Jak nauczy się to szanować, kupi jej coś atrakcyjniejszego. Na razie niech cieszy się z tego, ze coś ma.



Z powodu, ze uwielbiała gorsety sama wzięła sobie czarny, trochę ekstrawagancki, ale bardzo przyjemny dla oka. Do tego trochę dłuższa zieloną spódnicę, dodającą elegancji. Krawiec był naprawdę dobry w swoim fachu. Potrafił z wielką precyzją określić jej preferencję odzieżowe. Celnie trafiając w to co chciała.



Dostała również zaproszenie na kolacje, z którego miała zamiar skorzystać. W sumie... krawiec był całkiem niebrzydki, a miła kolacja byłaby doskonałym zwieńczeniem tego cudownego dnia.
Tak więc od krawca wyszła wręcz zachwycona. Zakup nowych ubrań zawsze poprawiał jej humor. Została jej tylko wymiana sztyletów i butów. Poszło jej to nadzwyczaj szybko, wszystko miała odebrać następnego dnia.
Pospacerowała jeszcze trochę i wróciła do karczemki. Trzeba było jeszcze naszykować się na wieczór.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline