Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2010, 20:25   #146
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Kręte i strome, wykute w skale schody, zgodnie z przypuszczeniami halfinga, prowadziły na wyższy poziom krasnoludzkiej kopalni. Wspięli się po nich, pozostawiając objuczonego kuca na drugim poziomie. Po wyjściu z klatki schodowej znaleźli się w nieznanym sobie miejscu. W tej części kopalni jeszcze nie byli. Przed nimi, prosto jak strzelił ciągnął się korytarz. Ruszyli nim przed siebie, we wcześniej ustalonym szyku. Niosący latarnię Caleb jako pierwszy. Tuż za nim Tupik, przyodziany w krasnoludzkie, wykonane z gromilu, nabijane ćwiekami naramienniki. Wielgaśny topór nieco ciążył halfingowi, nie było mowy o tym, aby sprawnie posłużył się tym dwuręcznym orężem w boju, ale mimo tego, sapiąc, wysoko dzierżył broń. Pochód zamykał Liev, trzymający drugą latarnię. Mniej więcej w połowie długości korytarza, widniało przejście w prawo. Szybko w nie weszli, sprawdzając co znajduje się w odnodze. Nie natrafili na nic interesującego. Było to kilka chodników wydobywczych. Jedyne co się w nich znajdowało, to resztki rudy leżące na ziemi i pordzewiałe oskardy górnicze. Wrócili i ruszyli dalej przed siebie. Kolejne rozwidlenie, jakie pojawiło się przed nimi nie dawało zbytniego wyboru. Korytarz prowadzący w prawo kończył się po paru metrach ścianą z obsypanych kawałków skał, resztek drewnianych stempli i wózka górniczego. Znaleźli się po drugiej stronie zawału spowodowanego przez Strażnika. Poszli w lewo, aby po chwili znaleźć się w obszernej grocie, której sufit wspierał się na kilkunastu kolumnach. Zatoczyli pełne koło, byli w sali wejściowej. Tej samej, w której rozpoczęli eksplorację kopalni Karaz-Skedrul.

Wrócili tą samą drogą, po schodach na dół, na drugi poziom. Przez chwilę stali niezdecydowani co robić dalej. Czy zostawić muła i schodzić schodami na niższy poziom czy zabrać wierzchowca i skierować się do stromej pochylni. Wybrali pierwszą opcję, ze względu na czas. Chcieli jak najszybciej opuścić te przeklęte korytarze, dowiedzieć się co przydarzyło się magowi i odejść, każdy w swoją stronę. Kręcone schody niknęły w mroku. Podróż w dół była znacznie dłuższa niż ta ku górze. Jednak w końcu schody się skończyły.

Trzej śmiałkowie znaleźli się na trzecim, najgłębszym poziomie kopalni. Było tu zdecydowanie zimniej. Tak zimno, że wydychane powietrze zamieniało się w obłoczek pary. Wszędzie pełno było wody, niemalże płynęła całą szerokością chodników, lała się ze ścian i kapała z sufitów. Klatkę schodową wieńczyły dwa wyjścia, nad oboma znajdowały się krasnoludzkie inskrypcje.

Rozpoczęli ostrożną penetrację poziomu, mając na uwadze fakt, że tajemniczy mężczyzna może się tu znajdować. Wiele korytarzy było pozawalanych lub w przypadku tych, które opadały gdzieś głębiej w wnętrzności góry, pozalewanych. Inne kończyły się wielkimi komorami skalnymi, na których ścianach znać było resztki rudy i ślady krasnoludzkiej obróbki. W jednej z takich grot natrafili na kolejne pobojowisko. Zmurszałe resztki walczących istot i pordzewiałe żelastwo, zalegały w cuchnącym bajorze. Woda sięgała halfingowi i krasnoludowi niemalże do kolan.

W tym momencie zdało im się, że słyszą jakiś niski głos, dobiegający gdzieś z oddali. Głos ten niewątpliwie należał do osoby płci męskiej, jednak słów jakie ta osoba wypowiadała nie dało się zrozumieć. Powoli, noga za nogą, brodząc w wodzie poszli w kierunku, z którego słyszeli dźwięk. Dobiegał on z jednej z dużych grot, w której wejściu znajdował się wielki, skalny filar. Korytarz rozdwajał się omijając przeszkodę. Z wnętrza oprócz głosu, a raczej głosów, gdyż z bliższa dało się rozróżnić trzy rozmawiające osoby, dobywała się delikatna a zarazem upiorna, zielonkawa poświata.
 
xeper jest offline