Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2010, 13:47   #27
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Opierając się jakiś czas na stole słuchała Maroco oraz sierżanta. Na krasnoluda oraz żmije nie zwracała większej uwagi. Oczywiście do czasu aż ten drugi nie zaczął grzebać przy mechanizmie otwierającym. Wtedy to zwróciła wzrok w jego stronę i obserwowała, słuchając cały czas towarzyszy i sierżanta. Kiedy skończyli mówić, a Żmija odszedł od swojej nowej zabawki ruszyła z resztą zespołu na górę, pozostawiając ciało na stole.

Rozdzielić się?- pomyślała na słowa Riviery.- Też jakiś pomysł, byle nie z tym zamaskowanym. Za bardzo przypomina mi moich pobratymców.. Dobrze że tylko czasami. Krasnolud? Marna szansa by się czegoś dowiedzieć z nim. Qugar? Tu już większe szanse, tylko nie wiem za wiele o nim. Oczy z tyłu głowy. Maroco nie biorę pod uwagę, a może?

Delikatnie uśmiechnęła się wchodząc na górę. –Rozdzielić się, mówisz?- do Maroco.- Koncepcja możliwa do zaakceptowania. Jak sądzę bierzesz się za sąsiadów?- usłyszawszy słowa sierżanta o sąsiadach dodała jednak- Zatem ta skrytowieża. Gdzie się znajduję?

Będąc na górze oparła się o ścianę, rozmasowawszy kark. Przyglądała się pracy pozostałych, sama zaś przetrawiała zdobyte do tej chwili informację. Kiedy tak myślała usłyszała dźwięk tłuczonej szyby i spojrzała po pokoju idealnie w chwili gdy butelka uderzyła o podłogę, sprawiając że ta się zajęła ogniem.

-To ogień alchemiczny! Uciekajcie!!

Dwa razy powtarzać nie trzeba było, ruszyła szybko ku drzwiom, które, jak się okazało, nie chciały ustąpić.

Zatem zaryglowane z drugiej strony. Rozejrzała się szukając innych wyjść, jednocześnie patrząc na zbliżający się do nich ogień, który był bardzo blisko nich. Na szczęście krasnolud pokazał że czuje się najlepiej w roli tarana i utorował im przejście, wybijając drzwi. Wybiegła na zewnątrz zaraz za sierżantem i magiem, zatrzymała się i spojrzała na palący się budynek. Zauważyła kilka osób, które potem zasiliło kolejne kilkanaście, które to zajęły się gaszeniem pożaru.

- Wygląda na to że ktoś nie lubi ciekawskich oczu- wyrzuciła z siebie.- Wątpię by był w pobliżu, pewnie już ten shuu się ulotnił. Tu nie znajdziemy śladów, chyba że w okolicy tego rozbitego okna. Ale to i tak musimy poczekać aż skończą gasić pożar.- To mówiąc zarzuciła szybko kaptur, częściowo by zakryć twarz, a częściowo z powodu ognia.- Rzucajcie pomysłami. Ja myślę, że jeśli już to sprawdzić czy ktoś nie widział tego shuu. Potem zaś udajmy się do tej skrytowieży.
 
RyldArgith jest offline