Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2010, 19:15   #49
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Nie pojawiła się wraz z resztą nad znikającym ciałem Takary. Dobrym usprawiedliwieniem mogły być odniesione przez nią w walce rany. Sama Suiren nie była jednak zbyt dobra w pożegnaniach... Było niewielu ludzi , z którymi czuła się w jakiś sposób związana. A życie w Seireitei niestety zmusiło ją do zapomnienia o tych więzach.
Itsuki pomógł jej wejść do domu. Choć wyraźnie się opierała, w końcu zarzuciła na jego kark swoje ramię i pozwoliła sobie pomóc. " Na oczach wszystkich... Te bydlaki mi za to zapłacą... " .
- Opatrzę twoje rany.
- Mogę zrobić to sama...
- mruknęła osuwając się na ziemie.
- Wiem, Suiren-san. Ale czasem możesz pozwolić sobie pomóc.
- Dobrze...
- zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.- Ale nie myśl , że szybko się to powtórzy.

Nie czuła skrępowania bliskością z drugim shinigami. Czuła jedynie gniew, iż doprowadzono ją do takiego stanu. " Teraz rozegrałabym to inaczej... Trzeba było atakować z ukrycia, w lesie. Kuso !"Skierowała swoje spojrzenie na leżący obok niej miecz. Czy to on ją zawiódł , czy ona zawiodła jego ?
- Gotowe. Teraz się prześpij. - głos Itsukiego wyrwał ją z rozmyślań.
- Jak się ma reszta ?
- Straciliśmy Takarę ... To niezwykle ciężkie...
- Bzdura. Każdy z nas musi być gotowy na śmierć. Własną czy też towarzysza. Taki nasz los, ne ?
- Czasem wypada poczuć żal, wiesz ?
- Jak kto woli. Przemyśle to ze szczerego serca...
- nasyciła wypowiedź ironią, po czym wspięła się po schodach na piętro i rzuciła na łóżko.

Rano czuła jeszcze spory ból. Jej ruchy nie posiadały normalnej swobody. Ostrożnie podniosła się na nogi. " Cholera ... Cholera ... "słowo to przemykało jej przez myśl ilekroć , którąś z jej ran przeszywał ból. Stając w końcu na nogach wzięła głęboki oddech. Wcisnęła za pas znapkto i postawiła krok...
- Żeby cię jasna cholera ! - wydarła się na całe gardło. Rana na nodze, pozostawiona przez szpony dziwnej istoty dalej dawała się jej we znaki. - Tak nie będzie... Oj nie... Będziesz działać jak ja chce albo wcale !- zamachnęła się i uderzyła dłonią w udo. Następnie silne kopnięcie uderzyło w ścianę. Część tynku opadła na podłogę. Na białych bandażach pojawiło się kilka czerwonych plamek. Fujikage zagryzła wargi, po czym ruszyła przed siebie. Noga nie przestała boleć. Dziewczyna była jednak już tak rozjuszona, że ból został zepchnięty gdzieś na peryferie jej świadomości. Teraz w jej ruchach nie dało się dostrzec żadnej nienormalności. Poruszała się jakby wczorajszego wieczora nie drasnęła ją nawet drzazga.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline