- Panowie, panowie!- Giddens uniósł dłonie do góry- może zamiast pojedynkować się jak dwaj wąsaci kowboje w skwarne popołudnie, zmajstrujecie Johnnemu co, żeby mógł się ruszać
Roscoe tak naprawdę miał w dupie kto zginie, ale nie mógł już znieść przechwałek dwóch 'twardzieli'. Nie wiedział co się zmieniło w mentalności ludzi po wojnie, że każdy chciał mieć grymas jak Clint Eastwood i rzucać sentencjami jak Arnold Schwarzenegger. Wkurwiało go to niemiłosiernie, traktował to jak plagę swoich czasów.
- Zamiast mierzyć się wzrokiem i ripostami jak dwa rogacze w rui zróbcie coś porządnego, kurwa mać...Jeszcze raz usłyszę kolejną przechwałkę to któryś z was padnie trupem na ziemię, jak babkę kocham!
Splunął na ziemię. |