Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2010, 21:04   #19
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Wiesz, meksie. Jesteś jak sam Ted Schultz. Wielka liga. Nie odpuszczasz - uwaga Greya zaintrygowała Scorpiona. Miał gdzieś całą jej treść, interesowało go tylko środkowe zdanie. "Jesteś jak Ted Schultz". Skąd ten dupek wie jaki jest Schultz? Czyżby był jednym z jego ludzi? Jeśli tak, trzeba się go jak najszybciej pozbyć. Z drugiej strony, chyba by się tak głupio nie wygadał, zresztą miał wiele okazji by załatwić Hegemończyka. Bandito nie wiedział za wiele, ale wiedział jedno. Musi się znaleźć z nim gdzieś sam na sam. I nie po to by go zajebać...

- Nie powinniście iść razem. Zamiast na obserwacji skupicie się na wzajemnemu dopierdalaniu sobie. Bóg wie czym to się może skończyć...dla nas wszystkich - rzucił milczek. What the hell?! O co mu znowu chodzi? Podchodzi do Harrisona, szepcze mu coś na ucho, a potem idzie w kierunku najemnika.

- My z kolei będziemy szli z przodu, pięciometrowe odstępy. Reszta grupy piętnaście metrów dalej, a tyłów pilnuje Grey - z kolei za chwilę dodaje, jakby nagle zrezygnował z własnego pomysłu. - Jeśli macie lepszy plan, z chęcią się dostosuję - bandito zgłupiał całkowicie. Nie szanował tego milczka, a teraz ten jeszcze mu pokazuje, że absolutnie słusznie.

- Mam lepszy pomysł. Albo idę z Grey'em albo sam. On ma przynajmniej jaja, a ty... Nie zawierzę ci jako wspólnikowi w jakiejś rozpiedusze
 
Col Frost jest offline