- Góry mogą być naszym najmniejszym problemem. Zabierzemy ze sobą , któregoś z górników. Oni potrafią się poruszać pośród szczytów.- Arin spojrzał w rozciągającą się za palisadą knieje.
- Ten ocean zieleni może się okazać najgorszą przeprawą. Lecz nie zamartwiajmy się teraz ! - pierwszy raz od przyjazdu uśmiechnął się tak serdecznie.
- Jeśli przyjdzie nam zginąć lub zostać okaleczonym to tak nam zostało zapisane. A dzisiaj uczcijmy nasz ostatni dzień w bezpiecznym gnieździe. Niech nasze śpiewy unoszą się dzisiaj z kantyny. Spotkajmy się tam przed zachodem słońca.
Po chwili wszyscy się rozeszli w swoją stronę. Słaby wiatr uderzył w puszczę, uginając drzewa. Cichy szept szelestu liści zdawać się mógł tym razem wyjątkowo złowieszczy...
Kantyna była jednym z pierwszych budynków jakie postawiono. Rozdawano tutaj racje żywnościowe, wodę i inne trunki... Choć starano się by przypominała jak najbardziej zwyczajną karczmę, trudno było w warunkach takich zadbać o niepowtarzalność klimatu panującego w przeciętnych przybytkach Fearunu.
Tym razem jednak coś się zmieniło. Późnym wieczorem, kiedy słońce zalewało szkarłatem niebo, do "karczmy" zeszły się tłumy. Każdy niósł w ręku pełny dzban swych przechowanych trunków. Stary Guberi , który zajmował się kantyną, wturlał do środka dwie wielkie beczki wypełnione rumem.
Po niedługim czasie w środku zapanowała iście biesiadna atmosfera . Guberi napełniał bursztynowym płynem szklanicę za szklanicą. Po okolicy niosły się śpiewy, muzyka. Można rzecz , że do prawdziwie wspaniałej zabawy brakowało jedynie kobiet.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=-PGcmC5jjTM&feature=related[/MEDIA]
Arin wskoczył na jeden ze stołów.
- Pijcie, śpiewajcie, tańczcie, walnijcie kolegę obok w ryja jeśli trzeba ! Niech dzisiejszej biesiady zazdroszczą nam Bogowie !- kończąc krótką przemowę , jednym haustem opróżnił glinianą szklanicę i robił ją o gruby , drewniany stół.
***
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RyoNWuKHrC0[/MEDIA]
Gdzieś w ciemnościach... - Saarshiee ... Zarah pragnie krwi. Nadszedł czas na kolejną ofiarę... Saarshiee...
Wielki, przypominający obelisk kryształ ponownie rozświetlił gęstą jak smoła ciemność. Zielone światło odkryło przed oczami liczne stalaktyty i stalagmity. Pośród nich rozsianych było kilka mniejszych kryształów, w których wnętrzu uwięzieni byli ... Ludzie, elfy, krasnoludy. Każdy z nich z przeraźliwą miną, zamarły w bezruchy. Również one rozbłysnęły słabą poświatą.
- Tak Mistrzu. Wola Zarah zostanie spełniona.
- Pamiętaj aby unikać ich oczu... Oni dalej tutaj są, Saarshiee... Oni dalej patrzą. Nie poddali się...
- Pamiętam o tym Mistrzu. Nie obawiaj się, nie zawiodę.