Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2010, 15:09   #403
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Szrama bywał bliski śmierci – ostatnio nawet jakby częściej – ale nigdy jeszcze nie umierał. Przez długi czas niezbyt zajmował go ten problem, nie teoretycznie. Może pamiętał opowiastki z wczesnego dzieciństwa. Fragmenty z ksiąg Trevana, karczemne porzekadła i gadanie Ślepej Yrty z Karkołomnego Zaułka.

Na pewno... spodziewał się czegoś innego.

Kiszki zacisnęły się nagle w węzeł, którego żadną siłą rozsupłać by się nie dało, tylko pełną michą. I to nie byle jaką.

Pojawił się ból. Był właściwie oczywisty, ale jego natura zaskoczyła. Niezbyt natarczywy, choć narastający. Dziwnie... ulokowany. Związany z... twardą, drewnianą powierzchnią. Zydla.

Ciężka dłoń przeniosła Szramę na nowy poziom zdziwienia, choć – czego w gruncie rzeczy zaraz pożałował – nie odebrała wcześniejszych doznań. Zyskały na wyrazistości. I zaczynały naprawdę doskwierać. A Szrama miał pilniejsze sprawy.

Poszukał na szerokiej, kosmatej piersi rozchełstanej nieporządnie koszuli. Poszarzałej i bezkształtnej od codziennego noszenia i wielokrotnego prania. Popatrzył na chude dłonie, nie raz zlane krwią – czy to cudzą, czy własną – częściej jednak potem. Duże, mocne i żylaste. Poprawił nimi bezlitośnie wytartą, na ciemny brąz wyprawioną kurtkę, której poły zwieszały się z chudych, przygarbionych ramion aż do desek, bo na niewiele zydla (a i tak już żałował, że aż tyle) między nim a podłogą było miejsca. Podkurczył długie, wyciągnięte dotąd nogi w ponad pojęcie znoszonych portkach z grubego ciemnego płótna, tak że kolana sięgnęły wysokości ramion. Stopy w nijak do postrzępionych nogawek niepasujących, wcale porządnych butach o grubych zelówkach i twardych obcasach, zaparł w podłogę i tak na trzy zgięty, popatrzył na Starego Dziwaka wzrokiem ostrym, choć jeszcze tliło się w nim wspomnienie dziwniejszych od starca snów a pewnie i pamięć butterburowego gąsiorka.

I skoro tylko stary wstał, wyprostował się Szrama niczym sprężyna, aż siedzący tuż obok pan Ligment, pisnąwszy przeraźliwie, stoczył się z krzesła jakby w szramowy mechanizm wprawiony, a stateczny karczmarz odskoczył w tył zwinniej od elfa.

ŁUP!

Szrama zaś, zrywając się tak karygodnie, zacisnął mocną dłoń na krótkiej nóżce zydla, wyszarpnął przykry sprzęt spod siebie płynnym ruchem i z potężnego zamachu, zanim się ktokolwiek w jego zamiarach rozeznał, posłał szykującemu się do dalszej drogi...

Nie chciałeś miecza? Spróbuj tego!

Łup?
 
Betterman jest offline