Gniewny pomruk przeszedł przez zgromadzonych Gangreli. Salome zakryła usta dłonią.
- Na rany Chrystusa! - głos Fulgencio był jak dzwony bijące na trwogę. Przywódca Rzemieślników drżącą dłonią odstawił kielich. - Opamiętajcie się! Jesteście w domu księcia!
- Nie zapomnimy, choćbyśmy i chcieli - mruknął na stronie Jokanaan.
Iblis zamarł. Szelest łusek zagłuszył dla niego wołanie Toreadora i zjadliwą ripostę Trędowatego. Cykada siedziała nieporuszona, z delikatnym uśmiechem na pełnym ustach, ale widział mięśnie napinające materiał sukni, a przez jej postać przebijały wijące się sploty.
- Nie jazgocz, Agustin. Damaso poradzi sobie bez twojego wstawiennictwa. I poradzi sobie bez tchórzy - odstawiła trzymany w dłoni kielich. Naczynie przewróciło się na stół, krew leniwą strugą zwilżyła stare drewno. Manuel jak zahipnotyzowany patrzył na naczynie - złota nóżka była zmiażdżona z ogromną siłą, przyjmując kształt wnętrza zniszczonej dłoni pani żeglarzy.
- Pan wybaczy, urodzony di Strazza, me zachowanie i śmiech, który wydałże się waści prostackim a wymierzonym w twój honor - jej maniery i wysławianie stały się nagle wytworne - choć musiały obowiązywać wiele dziesiątków lat temu. - Rzadko na naszej prowincji gościmy przedstawicieli wielkiego świata - teraz jej głos wręcz ociekał ironią, co ciekawe, jej oczy utkwione w Zelocie znów się śmiały - tedy i zapominamy dwornej mowy i wielkich manier. Nie mamy tu na kim ćwiczyć pociskania pierdół nad stołem pokrytym złotogłowiem. W naszych stronach nie przyjmujemy zaszczytów, za którymi nie stoją osobiste zwycięstwa, i śmiejemy się z dworaków, którzy tak czynią, o swoje walczymy własnymi rękami, nie tracąc czasu na pustosłowie. A groźby rzucamy tylko wtedy, gdy mamy dość ikry, by je spełnić. Ot - wzruszyła ramionami, ale nie patrzyła już na Zelotę, pochwyciła spojrzenie Iblisa, a jej oczy były ciemne jak woda w jaskini z wizji, które przynosiła mu obca krew - Ot, takie z nas prostaki.
Krab wypchnął córkę na zewnątrz, sam zajął miejsce za krzesłem swej pani, Agustin zaniósł się nerwowym kaszlem. Salome szarpnęła męża za rękaw.
- Zrób coś - teatralny szept Trędowatej dotarł do uszu Manuela i Dantego. - Ona go szczuje!
- Którego? - mruknął w odpowiedzi Jokanaan i skrzyżował ręce na piersi.