Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2010, 18:43   #43
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Gniewny pomruk przeszedł przez zgromadzonych Gangreli. Salome zakryła usta dłonią.

- Na rany Chrystusa! - głos Fulgencio był jak dzwony bijące na trwogę. Przywódca Rzemieślników drżącą dłonią odstawił kielich. - Opamiętajcie się! Jesteście w domu księcia!
- Nie zapomnimy, choćbyśmy i chcieli - mruknął na stronie Jokanaan.

Iblis zamarł. Szelest łusek zagłuszył dla niego wołanie Toreadora i zjadliwą ripostę Trędowatego. Cykada siedziała nieporuszona, z delikatnym uśmiechem na pełnym ustach, ale widział mięśnie napinające materiał sukni, a przez jej postać przebijały wijące się sploty.

- Nie jazgocz, Agustin. Damaso poradzi sobie bez twojego wstawiennictwa. I poradzi sobie bez tchórzy - odstawiła trzymany w dłoni kielich. Naczynie przewróciło się na stół, krew leniwą strugą zwilżyła stare drewno. Manuel jak zahipnotyzowany patrzył na naczynie - złota nóżka była zmiażdżona z ogromną siłą, przyjmując kształt wnętrza zniszczonej dłoni pani żeglarzy.


- Pan wybaczy, urodzony di Strazza, me zachowanie i śmiech, który wydałże się waści prostackim a wymierzonym w twój honor - jej maniery i wysławianie stały się nagle wytworne - choć musiały obowiązywać wiele dziesiątków lat temu. - Rzadko na naszej prowincji gościmy przedstawicieli wielkiego świata - teraz jej głos wręcz ociekał ironią, co ciekawe, jej oczy utkwione w Zelocie znów się śmiały - tedy i zapominamy dwornej mowy i wielkich manier. Nie mamy tu na kim ćwiczyć pociskania pierdół nad stołem pokrytym złotogłowiem. W naszych stronach nie przyjmujemy zaszczytów, za którymi nie stoją osobiste zwycięstwa, i śmiejemy się z dworaków, którzy tak czynią, o swoje walczymy własnymi rękami, nie tracąc czasu na pustosłowie. A groźby rzucamy tylko wtedy, gdy mamy dość ikry, by je spełnić. Ot - wzruszyła ramionami, ale nie patrzyła już na Zelotę, pochwyciła spojrzenie Iblisa, a jej oczy były ciemne jak woda w jaskini z wizji, które przynosiła mu obca krew - Ot, takie z nas prostaki.

Krab wypchnął córkę na zewnątrz, sam zajął miejsce za krzesłem swej pani, Agustin zaniósł się nerwowym kaszlem. Salome szarpnęła męża za rękaw.
- Zrób coś - teatralny szept Trędowatej dotarł do uszu Manuela i Dantego. - Ona go szczuje!
- Którego? - mruknął w odpowiedzi Jokanaan i skrzyżował ręce na piersi.
 
Asenat jest offline