Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2010, 15:11   #380
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
A już liczył na to, że Ruda daruje mu swoje wątpliwie przyjemne towarzystwo i ruszy swoją drogą. Tymczasem wciąż bezczelnie wpychała mu się w pole widzenia drażniąc samą obecnością. Zaś teraz kiedy znalazł sobie interesującego i bezpretensjonalnego towarzysza do pijatyki oraz gawędy musiała znów zacząć proces dręczenia jego nerwów. Zaczęła od udawania osoby wszystkowiedzącej, a także tajemniczej czego, z perspektywy ostatnich wydarzeń, zaczął w ludziach serdecznie nienawidzić. Wysłuchał jej z niewielkim zainteresowaniem i skwitował te wszystkie rewelacje lakonicznym:
- Dobrze. Jak uważasz.

Potwierdziło się. Bogowie mieli go w głębokim poważaniu i jeszcze się dziwią, iż odpłaca im tą samą monetą. Wsparciem i bronią obdarzył go duch jakiegoś hrabiego, co pewnie się powiesił, bo nikt nie potrafił wymówić jego nazwiska i teraz chędoży kozy po ciemku. Uśmiechnął się do siebie. Nawet duchy już mieszają go w swoje prywatne intrygi bez żadnego konkretnego powodu. Aż strach myśleć co w tej kwestii przyniesie przyszłość.

Wziął spory łyk piwa, które legendarny trunek przypominało tylko zapachem i trochę barwą. Przełknął z trudem i niechęcią potęgowaną jeszcze przez dotkliwy ból w miejscu niedawno wyleczonej rany. Silya była zdolną magiczką, ale nie cudotwórczynią, choć za taką ją uważano. Przynajmniej dzięki jej pomocy śmierć od znacznego ubytku krwi już mu nie groziła. Ze zdziwieniem spostrzegł, że Ruda wciąż stoi przy ich stoliku. Nagle poczuł jak wezbrana w nim od wielu dni irytacja gwałtownie szuka ujścia.
I znalazła.
- Właściwie to nie wiem czemu ciebie słucham. Jesteś przypadkowo spotkanym trupem, który powstał z martwych i męczy innych swym towarzystwem.
- Metafora – dodał szybko z wymuszonym uśmiechem patrząc na Borina.
- Wracając do ciebie – po uśmiechu zostało tylko wspomnienie – nie lubię jak ktoś ukrywa przede mną ważne informacje dawkując je w niewielkich porcjach. To dowodzi jedynie indywidualnych celów, w których osiągnięciu pomóc ci ma wysłużenie się innymi. Graj w swoje gierki bez mojego udziału. Odejdź i jeżeli znowu najdzie cię chwila szczerości poszukaj sobie innego słuchacza.

Wyciągnął sakiewkę i wręczył Rudej małą garść monet.
- To za informacje – powiedział nie patrząc już na nią skupiając całą uwagę na ogniu trzaskającym w kominku – Nie lubię mieć długów. Może nie jest to dużo, ale w dzisiejszych czasach każdy grosz ma znaczenie. Chyba widzimy się po raz ostatni, Scarlet. Bywaj.
Kiedy już odeszła niespodziewanie Borin wyciągnął nowe wnioski.
- Hmm… Nie przypominam sobie o tym żeby mnie informowano o jego fizycznych właściwościach. Z otrzymanych informacji wynika, iż przypomina to kamień szlachetny. Być może twoje podejrzenia okażą się słuszne. Nie potwierdzimy tego bez nadstawiania szyi. Nie obchodzi mnie konflikt o jakąś zapadłą wieś, podobnie jak dawno pochowane… trupy.
Przez moment nie wiadomo dlaczego przed oczami mignęła mu jego rodzina. Wyraźnie się zacukał, ale szybko podjął wątek na nowo.
- Dlatego proponuję żeby zamiast składać wizyty w zatęchłych grobowcach wybrać się do wyznawców Lamilidana. W końcu są otwarci na nowych ludzi, a co więcej może być zabawnie. Mam nadzieję, że sztukę szachrajstwa opanowałeś do perfekcji, gdyż teraz będzie przydatna. Bardziej niż sztuka wojny. Wróćmy na tamten brzeg i sprawdźmy na ile bezpodstawne są ich obietnice.

Rzucił monety na stół płacąc za piwo, którego nawet nie dopił, zbierając się do wyjścia. Zamierzał udać się na spotkanie z kardynałem i zadać mu kilka pytań o tajemniczy kamień.
 
wojto16 jest offline