Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2010, 16:34   #164
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Chybaśmy się nie do końca zrozumieli - powiedział mężczyzna z mieczem. - Ja jestem tutaj dowódcą. Nazywam się Bista Cavalaro i w imieniu mego pana, barona Anzelmo Pirry dzierżę tę wieś i sprawuję pieczę nad kopalnią, którą tam widać. Skoro przysyła was Kleist, to zapraszam w moje skromne progi. Nie godzi mi się też pytać na co tutaj zjechaliście. Zapraszam.

Powiódł gości do głównej sali swojego zameczku. Zajmowała całe piętro i cała tonęła w futrach i trofeach myśliwskich. Pomiędzy turzymi, jelenimi i dziczymi głowami wisiały stare chorągwie i egzemplarze różnorakiej broni. Z sufitu zwieszał się na grubej linie, kandelabr z kilkudziesięcioma, zapalonymi teraz woskowymi świecami a w masywnym palenisku, zlokalizowanym po przeciwległej od wejścia stronie komnaty, płonęły wielkie bierwiona. Na stole stojącym pośrodku leżała napoczęta, prosta ale suta, kolacja. Olbrzymi dowódca wskazał gościom ławy i ponownie zaprosił do jedzenia. Przez całą wieczerzę nie odzywał się niemal w ogóle, zajęty oglądaniem swojego kryształowego pucharu lub ogryzaniem kości, które potem ciskał wielkiemu, czarnemu brytanowi leżącemu mu u stóp.

Po skończonej wieczerzy nakazał pachołkowi zaprowadzenie najemników do komnat dla gości, mieszczących się na poddaszu wieży. Dwa pomieszczenia były przestronne i czyste, oba wyposażone w wygodne łoża i skrzynie na ubrania. Ku klapom na dach wiodły drabiny. Przez wąskie okienka rozmieszczone w równych odległościach w ścianie widać było całą, pogrążającą się w mroku okolicę. Porośnięte lasem wzgórza były ciche i ciemne. Gdzieniegdzie dostrzec można było jaśniejący ognik ludzkiej, samotnej siedziby. Pewnie w jednej z nich ukrywała się lub była więziona córka barona. Jak na razie nie mieli pomysłu jak ją odnaleźć. Czy poprosić Bistę o pomoc i zdradzić mu cel swojego przybycia, czy działać na własną rękę.

Rano, po zjedzonym śniadaniu, Bista wezwał do siebie Elissę. Już wcześniej widać było, że się znają. Dziewczyny nie było około pół godziny.
- Nasze drogi rozchodzą się tutaj - oznajmiła, gdy wróciła od Bisty. - Cavalaro ma dla mnie inne zadanie, a Kleist nie będzie miał nic przeciwko, gdy Was zostawię. Co więcej potrzebuję jednego z Was do pomocy. Który chętny?
- Ja - po chwili milczenia odpowiedział Tristis. - Ostatnim razem dobrze nam się układała współpraca, to i teraz pewnie będzie tak samo. Nie miejcie mi tego za złe, ale znudziła mnie już ta cała pogoń za dziewczyną.
- Doskonale - Elissa uśmiechnęła się szeroko. - Na to właśnie liczyłam...
Nie minął kolejny kwadrans a już ich nie było. Wsiedli na konie i po krótkim pożegnaniu pogalopowali na północ. Bista chwilę stał i patrzył za znikającymi w oddali jeźdźcami, po czym uśmiechnął się i wrócił do wieży.

Oni sami, już tylko we trójkę, stali na dziedzińcu i zastanawiali się gdzie się udać i w jaki sposób znaleźć dziewczynę. Bista wychylił się przez drzwi.
- Jak czegoś chcecie, to nie krępujcie się powiedzieć - krzyknął. - Chętnie pomogę w miarę sił.
 
xeper jest offline