Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2010, 17:40   #55
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Vanya nic z tego nie rozumiała. Pani Poranka? Przecież ona nie jest żadną Panią Poranka! Jest Vanyą, a nie jakimś mitycznym stworzeniem! Nic z tego nie miało sensu, kompletnie. Podmuch wiatru, który poruszył drzewo nie był przecież tak silny, by je poruszyć, co tu się działo?

- Naprawdę chciałabym ci jakoś pomóc, ale mylisz mnie z kimś. - Powiedziała, ostrożnie, jakby bojąc się, że drzewo może jej coś zrobić.

- Pamiętamy, gdyś tańczyła wśród naszych gałęzi, w podmuchach wiatru budziłaś nasze liście do życia, gdy rześkie twe krople w nas wsiąkały... Zaprawę cudnym był śpiew oznajmiając o twym przybyciu...- Usta szeptały jeszcze słowa, lecz oczy zasłoniły szare, chropowate powieki- Twego śmiechu wyczekiwaliśmy co roku... Prosimy zaśmiej się, o Pani niech usłyszymy twą radość...

Vanya uniosła brwi. Czemu tak się przy tym upierał? Czy ona o czymś nie wiedziała? Ma się śmiać? Wcale nie było jej do śmiechu, ale skoro tak ładnie prosili... Może, gdy to zrobi zrozumieją, że nie jest tym kim jest. Młoda driada przymknęła oczy, przywołując do siebie zabawne rzeczy. Roześmiała się, jednak nie był to do końca szczery śmiech, ale było to jedyne na co w danej chwili było ją stać.

- Tak...- powieki nie otworzyły się na powrót, lecz kąciki tego co nazwać mozna bylo ustami podniosły się lekko, jakby w slabym uśmiechu- dni sprzed lat słyszymy w twym głosie, lecz nam nie dane będzie wznosić swe gałęzie dla twego tańca... Koniec to już, cujemy to w sych sokach... Dopiero cośmy powstali, a już odejść musimy... Senni senni jesteśmy... -przedziwna istota z coraz większym trudem mówiła, jakby zmagał ją sen mocny, Czy jeszcze dosłyszy Vanye?
- Czy można wam jakoś pomóc? - Zapytała młoda driada, choć nie do końca była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.
Zmęczone oczy jeszcze raz otworzyły się na howlaa: Ty o Pani wszystko możesz... Lecz nie marnuj dla nas czasu. Nasz kres juz nadszedł, wierni swemu przeznaczeniu musimy być... Jak śniegi znikną bezpowrotnie tak i my opuścimy tą krainę... Tak to musi być... W sen zapadniemy...
Vanya uznała, że nie ma już sensu gawędzić z tym drzewem,bo i tak odpowiedzi jakiejś szczegółowej nie dostanie. Zastanawiało ją tylko dlaczego wzięli ją za kogoś kim nie jest....A może tylko jej się wydaje, że nie jest? Ile to razy w dzieciństwie wyobrażała sobie, że jest tak naprawdę jakąś zaginioną księżniczką? Kręcąc głową, Vanya rozprostowała skrzydła.
- W takim razie żegnajcie. - Powiedziała, nie wiedząc sama czy oczekiwać należy odpowiedzi.
- Żegnajcie... Żegnajcie Pani... - odpowiedziała jeszcze drzewo, jakby echem, a rysy twarzy z kory zamarły na dobre, zlewając sie z resztą pnia. Z oddali Vanya usłyszała znów muzykę i gwar uroczystości. Rozprostowała więc skrzydła i powróciła do miejsca, gdzie odbywała się zabawa.
 
Callisto jest offline