Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2010, 22:43   #56
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Po długim marszu przez zaśnieżony las i po przygodach z potworami Łasica był na prawdę głodny. A zapach kolacji szykowanej przez panią Czereśń tylko podsycał jego apetyt. Jednak jako że już kilka razy Garlik narzekał na jego maniery, klippe starał się nie spoglądać w stronę paleniska i nie przełykać głośno śliny. Zaciekawiło go też coś innego. Stary elf bardzo oburzył się, że ich gospodarz zajmuje się jakimiś zwojami. Ragvain nie miał wiele do czynienia z jakimikolwiek zapisanymi słowami, ale w baśniach i opowieściach księgi często zawierały tajemne zaklęcia albo wskazówki do ukrytych skarbów, więc chwilę po wyjściu Mysiego Wąsa, odezwał się:

- O jakich to zwojach mowa, pani Dario? Co w nich takiego specjalnego?
Kobieta dokładała właśnie drzewa do paleniska i stawiała kociołek na ogień, gdy odrzekła serdecznym tonem:
- Proszę nie stój w drzwiach, rozgość się tutaj mości Łasico. Zwoje te ludzką ręką były tworzone, o dalekich krainach i o ich wiedzy mówiące. Sama jednak nie wiele o nich wiem, bo po cóż komu taka wiedza? - wzruszyła ramionami - Ale uczeń Mysiego Wąsa lubuje się w studiach nad owymi pismami.
- Dziękuję - odrzekł klippe siadając. - Ludzką ręką mówicie? Dziwne doprawdy. Ale i dziwię się, że wasz stryj tak na to się złości. Słyszałem wszak, że i on sam od ludzi nauczył się ich języka i w dalekie strony podróżował.
- Stryj mądrości ma a jakże. Ale nie z pisma ja zdobył, a do zwojów to nie ma zaufania. -
uśmiechnęła się szeroko. - A ucznia swego to mocno trenuje.
- Słyszałem też, że Mysi Wąs ważnym szamanem jest tutaj, w Norce. Wybaczcie tylko moją ciekawość, ale dlaczego zatem zimuje z dala od innych faerie? Gdzieś bowiem w osamotnionej siedzibie go spotkałem, kiedy pomógł mi ujść pogoni -
Ragvain dopiero po fakcie uprzytomnił sobie, że być może niepotrzebnie wspomniał o swojej przygodzie, ale ostatecznie - pomyślał - chyba nic złego z tego nie mogło wyniknąć.
Daria wydawała się być nieco zakłopotana:
- Mysi Wąs wiele lat temu wyprowadził się z Norki i tak już zostało. - odrzekła tym razem lakonicznie i odeszła szybko do stołu kuchennego, gdzie pewno poczęła przygotowywać strawę. Ragvain znów usłyszał plusk wody, a zza kotary dosłyszał jakieś szepty. Wnet też otwarły sie drzwi wejściowe, w których ukazał sie postawnej postury elf. Zmierzył gościa przenikliwym wzrokiem, a Czereśń odrzekła:
- Mysi Wąs przed chwilą się zjawił, to towarzysz jego zwany Ragvain Łasica - Elf, najwyraźniej głowa rodziny zerknął jeszcze na Łasicę, po czym odetchnął głęboko i ruszył spokojnie do stołu
- A więc coś rzeczywiście jest na rzeczy skoro i nawet stryj tu się pofatygował. Witaj klippe, jam jest Darren Niedźwiedzi Dech, jestem bratankiem Mysiego Wąsa - przedstawił się podając rękę, co pewno orzechy mogłaby gnieść.
- Ragvain, rad jestem poznać garlikowego krewniaka - przedstawił się Łasica, z ulgą uwalniając dłoń z iście niedźwiedziego uścisku gospodarza. - Wahałem się o tym wspomnieć bez Mysiego Wąsa, ale koniec końców nie taka wielka to tajemnica. Otóż do domostwa waszego stryja trafiłem przypadkiem, uciekając przed poczwarami, które zwą się Bogles. Mysi Wąs uznał, że w takim razie trzeba nam opowiedzieć o wszystkim w Norce i wyruszyliśmy. Po drodze jeszcze raz te stwory napotkaliśmy, a wasz stryj jakimś tajemniczym proszkiem je przepłoszył, że tylko ogień i dym było widać. Jutro zaś ze wszystkiego mamy sprawę zdać Szefowi - klippe zakończył krótką opowieść o swojej przygodzie, wzrokiem wodząc od Darrena do Darii, ciekawy ich reakcji.
- Bogles? - usiadł przy ławie Niedźwiedzi Dech i w zamyśleniu podrapał brodę. - Nie znam ja takich stworów, lecz pewno mówisz o tych samych o których myśliwi wspominali. Najmniej trzy grupy wróciły z wieścią o dziwnych śladach w lasach, jedna nawet spotkała te stwory. - Wstał znów i podszedł do stągwi. Otworzył jedną z nich i nalał chochlą do karafki fioletowego napoju - Nie wypada gości o suchym gardle trzymać - rzekł między czasie , a gdy już podszedłszy z powrotem napełnił dwa kubki, dodał: - Sprzed tygodnia fermentowana - po czym duszkiem wypił swą dolę.
- Zdrowie gospodarzy - powiedział Ragvain, również wychylając swój kubek.
W smaku napój był nieco kwaśny, lecz to szybko zniknęło, gdy fala trunku poczęła palić gardło klippe. Zaprawdę, Łasicy jeszcze nie zdarzyło się pić tak mocnej jagodzianki.
Zaraz też Czereśń postawiła parującą miskę gulaszu z myszy, a do tego do zagryzania dwa podpłomyki. Na ten widok klippe jeszcze bardziej poprawił się humor. Miał dość na razie rozmawiania o rzeczach poważnych i dziwnych, wolał z tym zaczekać do powrotu starca.
- Całe szczęście, że zima ma się już ku końcowi - zaczął z zupełnie innej beczki. - Kiedy szliśmy lasem, już śniegi zaczynały topnieć i nie takie ostre już powietrze było.
- To i prawda - Odrzekła Daria, siadając obok męża - Dosyć już siedzieć tu pod ziemią, a i zapasy już kurczyć się nam zaczęły, i zbieracze doczekać się nie mogą by w bór iść i zacząć zbierać owoce, Ale jeszcze najmniej tydzień, nim spod śniegu coś zdołają wyciągnąć.
- A dzieciaki to już tak nosi, że pewno by i Norkę rozniosły - Dodał wesołym tonem Darren nalewając kolejną kolejkę jagodzianki. - Zresztą powiadają, że sroga zima wieści wspaniały rok.
Ragvain zabrał się do jedzenia ciepłego posiłku, a i Niedźwiedzi Dech przyłączył się do niego. Miła to byla odmiana, gdy przez całą zimę, zamiast z zapasów korzystać, co dzień nachodzić się musiał upolować jaką drobną zwierzynę.
Zaraz też zjawił się z powrotem Garlik, którego już korytarzu było słychać
- Któż to widział by mądrości w ludzkich bazgrołach szukać?! Wywaru z mchu szarego nauczyłeś się stamtąd? Hę? Nie na to cię do Norki wysyłam, byś tu garbił się nad atramentem!
Wszedł Mysi Wąs, a wraz za nim zrezygnowany zjawił się młody seelie o rudych włosach - ów niesforny uczeń.
Ragvaina już nie zdziwił jak zwykle uniesiony głos starca, chociaż nie zazdrościł jego podopiecznemu - nauka u Garlika musiała być nie lada próbą.
- Ty pewnie jesteś Marwik, uczeń Mysiego Wąsa? - rzekł klippe do elfa. - Ja jestem Ragvain Łasica.
- Ano i jest on Marwik, co mi wstydu ciągle przynosi -
znów zabrał głos stary szaman, co pewno nie lubił być po za rozmową. - Będzie mi tu chadzać na schadzki,a o zapasach co to ma zabrać to zapomni...
- A już przestań tak się na niego wydzierać! -
przerwała mu Czereśń pewnym, acz znudzonym tonem, gdy brała dwie kolejne miski by nałożyć gulaszu. - Sprawunki twe już załatwił, tam pod ścianą w worku wszystkie składniki leżą.
- Miło cię poznać Łasico -
rzekł cicho i nieco zrezygnowanym tonem Marwik, gdy unikając wzroku swego mentora siadał na przeciw klippe - Zwą mnie Wiewiórczym Ogonem.
Zaraz też przy samym Ragvainie usiadł Garlik, przed którym już bratanek stawiał kubek jagodzianki i łypiąc groźnie na gospodynię rzekł cicho:
- Mówię no ci Łasico, jak kiedy ucznia czy syna będziesz miał, strzeż go od bab, bo zaraz w obronę go będą brać i jeszcze pyskować nauczą.
- Może i rację macie, ale zanim syna przyjdzie mi wychować, małżonki będę musiał poszukać –
odpowiedział nieco zbity z tropu klippe. Poczuł też zaraz, jak powieki zaczynają mu nieco ciążyć i jak wypita jagodzianka rozlewa się przyjemnym, leniwym ciepłem po całym ciele. - Wybaczcie jednak teraz, ale wiele przygód mnie dziś spotkało i chyba czas dla mnie na spoczynek – powiedział, wstając. - Gdzie mógłbym znaleźć w zacnej Norce jakiś kąt do snu?
 
Makuleke jest offline