Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2010, 11:56   #24
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
cd. dialogu


- Ano wiem, a raczej - gdzie się pojawia - poprawił Aesdil, uważnie przyglądając się tropicielowi, choć nie z powodu łypania na niego groźnym okiem - nie tak łatwo go nastraszyć. - Ja z kolei radbym wiedzieć jak przesłuchać ją zamierzacie, bo nie dam jej krzywdy uczynić. Iulusie! Starczy Ci jeśli wypytam ją o tego cholernego Sticka??!!

- Bardzo chętnie z nią sobie porozmawiam... a im dłużej się za nią uganiam to mam na to większą ochotę. Więc mnie nie starczy jakby kto pytał.

- Nie rozumiem skąd pomysł zrazu o Sorg krzywdzeniu. Zadawanie pytań na ogół nie boli - zdziwił się kapłan - jeśli myślisz że będę ją torturował, to chyba mnie mylisz z rzezimieszkami od Bane'a - próbował załagodzić Manorian - nie musisz się martwić, ja o nic jej od razu nie oskarżam. Przyznam jednak, iż wolałbym być przy rozmowie z nią, ale z drugiej strony Ciebie jako znajomka się nie wystraszy i spokojniej rozmawiać pewno zechce, jeśli od tego bandyty uciekła. - zamyślił się drapiąc w podbródek - mogę się zgodzić byś na początek sam z nią porozmawiał.

Aesdil zerknął na tropiciela, pokiwał głową jakby ten właśnie coś potwierdził. Odwrócił się do kapłana.
- Dobrze więc, pomogę... - powiedział, przypominając sobie z przerażeniem że Sorg wspominała o eliminacjach do Gildii Bardów za kilka dni - jeśli ktokolwiek jej szuka, tam właśnie zapewne ją odnajdzie. Najlepiej byłoby porozmawiać z Sorg i wyjaśnić całą sprawę jak najszybciej - ale jak się za to zabrać??!!Podejść i zapytać jakie to powody sprawiają że hierarchia Tyra łączy ją z podejrzanym o próbę wskrzeszenia umarłego przeklętnika??!!
- Nadmiarem gotówki nie dysponuję, więc z Twojej pomocy, Helfdanie, niestety trudno mi będzie skorzystać
- stwierdził, przypominając sobie ile złota wydał na zwoje. Przemyślał szybko sprawę - i wyszło mu że brakuje tu nieco mięśni i siły przekonywania. Jedynie on i kapłan ... "Kapłani!" - olśniło go - "mając ze sobą kapłana Tyra łatwiej mi będzie przekonać hierarchię Corellona!". Zyskanie sobie przychylności pobratymców byłoby też cenne, nawet mimo tego że najpewniej nieprzydatne - ale nigdy nic nie wiadomo. Przypomniał sobie coś jeszcze - Mantikora leży pod murami miejskimi, lecz obóz kapłanów poza, trzeba by się pospieszyć by zdążyć przed zamknięciem bram...

- To w takim razie pójdę jakiś kufel pełny znaleźć jak wy za plotkami się będziecie uganiać.
- Jak napitku szukacie mości Hefdanie, to równie dobrze do Mantikory możecie z nami się udać i tam gardło przepłukać - rzekł Iulus.
- Jak tam piwo dobre leją a nie jakieś szczyny to nie widzę problemu. - Uśmiechnął sie krzywo tropiciel. - Ale żeby nie było wątpliwości, z tymi opojami nie będę gadał dopóki sam się odpowiednio nie schleję!

- Iulusie, zróbmy może tak - powiadomimy o tych dwóch świadkach obecności drowów hierarchię Corellona Larethiana - powinni być tym niezmiernie zainteresowani, a i lepiej skorzystać z argumentu ... przewagi liczebnej... - podjął znów elf.
- Czy nie lepiej by było pierwej przesłuchać tych świadków - zastanowił się kapłan. - Póki co nie wiadomo nawet czy to pijański bełkot, lub plotka, których tak wiele w dużej zbiorowości ludzkiej. Nim zawrócimy głowę kapłanom wywiedzmy się czegoś, a jak będziemy pewni to ja z kolei z kapłanami Torma porozmawiam, bo oni prawo tu stanowią.


Aesdil zacisnął zęby. Choć raz chciałby mieć za sobą argument siły, liczebności, komfort braku konieczności oglądania się za siebie... Mimo młodego jak na elfa wieku był już swego rodzaju weteranem po "sprawie Beregostu" i wspomnienie przeprawy jaką wspólnie z grupką poszukiwaczy przygód miał z bandą kilkudziesięciu koboldów - i nie tylko - nauczyło go doceniać takie drobne przyjemności. Jednak nie nawykł do marudzenia i skinął głową.
- Poczekaj na mnie proszę na dole, zbiorę rzeczy.

Przebrał się w zwyczajne ubranie,wdział mocne buty, wsunął sztylet do cholewki, zabrał specyfiki potrzebne do użycia niektórych czarów, Sahandriana, łuk i kołczan zamocował na plecach, zabrał drugi sztylet. Wysłał myślowy rozkaz i Kull otworzył rdzawe, niepokojące oczy. Aesdil zadeklamował śpiewnym głosem:
- Egomet arcessere atque praesum armo monstrificus tegumentum, IAM!- gestami ukształtował zaklęcie i dotknął chowańca, zaobserwował drobne drgnięcie piór Złotoczerwonego i skinął głową z satysfakcją. Powtórzył zaklęcie, tym razem siebie otaczając magiczną barierą i osadził sobie chowańca na ramieniu.
- Na wszelki wypadek...
- mruknął do Kulla, przyzwyczajony do "rozmów" z drapieżnikiem. - Czas żebyś zarobił na kawałek króliczego mięsa... - i już bezgłośnie przesłał mu polecenie by na rozkaz atakował głowę, gdyby doszło do przemocy...Sam miał nadzieję na uniknięcie tego, ale na wszelki wypadek przygotował się do użycia paru przydatnych czarów... (Celny cios, Leczenie lekkich ran, Mniejsze przebranie - tego ostatniego użyje przed samym wejściem do Mantikory - przybierze wygląd półelfa-wojownika: wyższego, silniejszego, "twardszego").
- Jesteś gotów czy potrzebujesz wrócić do swej kwatery?
- zapytał kapłana.
- Niczego mi nie trzeba; chodźmy więc.

Poprowadził towarzyszy do Łysej Mantikory, po drodze powtarzając raz jeszcze treść posłyszanej rozmowy.
- Nazwisko szlachcica który był związany ze śmiercią "Hallusa" - jego tożsamość warto poznać
- mówił, wyliczając czego chce się dowiedzieć - gdzie te przeklęte drowy wyległy - nienawiść dźwięczała w jego głosie niczym miedziane dzwonki - cóż to za forteca i kogo do niej ci dwaj wysłali, kimże był ów zamordowany Hallus oraz wszystko co się wiąże z wysłaną przez nich wiadomością...

Łysa Mantikora była typowym przybytkiem swojej kategorii i Helfdan od razu poczuł się tam jak w domu. Przepchnął się przez tłum podpitych i zapchlonych bywalców do baru, łapsnął przechodzącą dziewkę za tyłek i zamówił dzban piwa. Jakość miało stosowną do ceny, więc nie narzekał zanadto i z przyzwyczajenia rozejrzał się po knajpie. Było w niej kilku podejrzanych typów kryjących się po kątach, kilku podpitych krasnoludów szukających guza; większość gości stanowili jednak zwykli rzemieślnicy i podróżni, szukający tu taniego piwa i noclegu.

Iulus i Aesdil wypatrzyli "swoich" pijaczków przy ławie bliżej środka. Siedziało tam jeszcze dwóch typów, lecz jeden już chrapał z brodą zanurzoną w rozlanej polewce, a drugi był tego bliski. Rob i Jakob ściskali swoje kufle, a puste miski świadczyły, że i oni coś jedli - zapewne głód wygonił ich z łóżek. Obaj z ponurymi minami, a Rob z zamglonym spojrzeniem świadczącym, że albo nie wytrzeźwiał jeszcze, albo klin klinem leczy intensywniej od towarzysza. Na dosiadających się do stołu mężczyzn nie zwrócili najmniejszej uwagi.

Manorian spojrzał na Jakoba i Roba z mieszanką zdziwienia i z zniesmaczenia, po czym położywszy dłonie na blacie stołu zwrócił się do nich surowym głosem
- Nic przeciwko, widzę Panowie mieć nie będziecie jeśli dosiędziem się do Was ! - stwierdził bardziej fakt niźli spytał - Szczególnie, żem Iulus Manorian, sługa Tyra Sprawiedliwego, Boga Prawości - znane to wam chyba imię ? - spojrzał wyczekując ich odpowiedź choćby miała być ona jeno czknięciem. Jednak jeden ten jakby mniej pijany wzruszył ramionami, drugi zaś wydawał się nie zauważać ich obecności.
Kapłan zacisnął na moment tylko szczęki, by po chwili warknąć:
- A Hallusa imię może Wam bardziej z czymś się kojarzy? - pijany zakrztusił się piwem, oczy wyszły mu na wierzch w przestraszonym wytrzeszczu, spróbował zerwać się z ławy jednak jego towarzysz ściągnął go z powrotem na ławę i rzekł:
- Z niczym nam się nie kojarzy, mało to luda na jarmarku?
- A owszem luda nie mało - kapłan spoglądał niedoszłego uciekiniera - Mrocznych Elfów ino niekoniecznie... - zawiesił głos świdrując wzrokiem pijaczka.
- Jak se chcecie Mroczniaków, to se w góry jedźcie - odpowiadał hardo trzeźwiejszy, jednak coraz to mocniej zaciskając chwyt na ramieniu kolegi
- Wystarczy ich smród w fortecy gdzie Hallusowego trupa znaleziono... - pijaczek załkał rozpaczliwie, ale jego kum odrzekł tylko:
- Skoro trupa macie to w sam raz kapłana nadali...
Iulus wszedł mu ostro w słowo
- ...a żebyś wiedział, jak dwa kolejne ścierwa zawisną na Tormickim stryczku toż się przydam za iste, co by sąd poprzeć. Zauważ jeno dowcipnisiu, że póki co nie z Tormickimi Rycerzami masz do czynienia. Jeszcze z Ciebie pasów nie drą, jeszcze OGNIEM nie przypiekają... - unosił głos wciąż wpatrując się w płaczącego ochlejmordę - póki co, rozmawiacie ze mną. Póki co spokojnie i po dobroci, jeszcze możecie łaski oczekiwać...
- Mówiłem, że kara boska nas spotka... mówiłem, że trza było się samemu obwiesić za to co...
- niemal zawył Rob, lecz Jakob przywalił mu w potylicę i warknął: Nic na nas nie macie, straszycie jenoi plotkami z dupy wziętymi. Pewno dlatego Tyra nie ma w Królestwie, skoro jego kapłani po knajpach na chybił trafił ludzi skarżą i stryczkiem straszą.
- Za burdę w knajpie i tłuczenie obywateli już Ci się karcer należy. A zgoła widzę że Twój kompan bardzie jest skory do spowiedzi, może więc Ciebie do celi wrzucę na wieczór a z kolegą sobie pogwarzę...?

Złocisty westchnął bezgłośnie. Jakob okazał się być bardziej trzeźwy niż myślał i ... bardziej hardy.
- My was znaleźliśmy
- przemówił spokojnym głosem w którym jednak dźwięczała groźba - jak sądzicie, kto jeszcze was znajdzie gdy rozniesie się o całej sprawie? Co spotkało Pankracego, którego przykładu tak się lękacie? Dojdziemy do tego jak ów Hallus zginął, gdzie się to stało i kto jest za to odpowiedzialny. Tak, mości Robie i Jakobie, dojdziemy prawdy - coraz częściej Aesdil koncentrował spojrzenie na Robie, jako słabszym psychicznie i odczuwającym większe wyrzuty sumienia - dojdziemy kto wydał tego człeka w ręce drowów, kto kumał się z tymi przeklętnikami. I kto "dzieciaki" posłał na śmierć z tych samych rąk. Jak znam mrocznych elfów, niejedno wycierpieli po wpadnięciu w potrzask, a wy się do tego przyczyniliście. Kiedy dojdziemy prawdy nie będziecie mogli liczyć na litość a nie uciekniecie - już się przekonaliście że tajemnicy nie da się zakopać. Mówcie! - krzyknął aż głowy obróciły się w jego stronę. Obniżył głos do cichego, by musieli wytężyć słuch i skoncentrować się wyłącznie na nim - Ostatnia to wasza szansa by móc spojrzeć ludziom w twarz po tym co się stało. Odpowiedzcie szczerze na pytania w obecności tego oto świątobliwego kapłana, a gdy on zdecyduje że mówicie prawdę i wszystko szczerze opowiedzieliście, odejdziecie wolni i bez ciężaru na duszy, bo dzięki temu może większemu złu uda się zapobiec!

Rob w przerażeniu wytrzeszczył oczy; nabiegła krwią twarz sprawiała, że wyglądał jakby zaraz miał dostać apopleksji. Jakob najpierw również się przeraził, lecz potem wykrzywił twarz w paskudnym uśmiechu. Skoro tak, to spróbujcie - syknął, po czym cisnął pustym dzbanem - nie w Iulusa czy Laure, lecz w pijącego nieopodal krasnoluda, który ryknął rozsierdzony i ruszył na atakującego. Rzucona drugim ręką miska walnęła w łeb innego bywalca Mantikory, zaś Jakob chwycił kumpla za kark i ściągnął na ziemię z zamiarem przeciśnięcia się wśród zadymy do któregoś wyjścia. A zadyma - zgodnie z jego przewidywaniami - właśnie się zaczynała - w końcu wśród pijanej klienteli nie trudno o bójkę.
- Łap ich!- ryknął do elfa kapłan składając dłonie do modlitwy - Dominus pascit me Nam et si ambulavero in valle umbrae mortis, non timebo mala, quoniam tu mecum es

Gęsta opar buchnął nieprzeniknioną ścianą na sześć kroków od kapłana. Laure widział jeszcze zarysy pijaczków pełznących pod stołem ale to co za nimi i kapłanem - kryło się w nieprzeniknionej wzrokiem mgle... z której słychać było zaskoczone okrzyki klientów i wrzask karczmarza: Litości!! Magusy mi knajpę rozwalają! Wezwijcie straaaż!
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline