Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2010, 12:01   #43
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Podobnie rzecz miała się z Joachimem, który słowa górala przyjął skinieniem głowy. Nawrócił i pojechawszy za towarzyszem, w milczeniu uporządkowywał fakty.

Kerston Allister nie wyciągał wniosków pochopnie. "Grupa ludzi, najpewniej uzbrojonych", było prostym przedstawieniem wyników obserwacji. Nie ubranym w żadne domysły, tezy czy zgadywanki. Joachim uśmiechnął się do siebie. Ubogość meldunku towarzysza w pierwszej chwili go zaskoczyła, w następnej stała się jasna i zrozumiała.

Było też jasnym dla mer Loeuwenhoeka, że w Folhordzie, kraju targanym wojną domową, grupa taka mogła oznaczać parę rzeczy. W tej kwestii odpowiedzi i wyjaśnień kompanom powinien udzielić właśnie on.

Kiedy zatem Bardańczyk powtórzył pozostałym swe słowa, Joachim szybkim potokiem słów dodał:

- Panowie. O tej porze raczej nikt nie wyjeżdża poza mury miejskie, czy też domostwa podegrodzia. Najprawdopodobniej zatem to oddział przepatrywaczy lub zwiad wojskowy. Spotkanie z nimi oznacza moc pytań i raport ich dowódcy, a możliwe też, że i zainteresowanie tajnej policji, którą Orest stworzył na wzór tej cynazyjskiej. Po prostu ominąć ich się da, lecz jest to ryzykowne - w momencie, kiedy stracą nasze pochodnie z oczu, rozwiną się w tyralierę, jest tam przynajmniej parę latarni w tej grupie, zatem może taki łańcuch być całkiem szeroki. Wojskowe doświadczenie kapitana Malledis pewnie potwierdzi. Poza tym jeśli wrócimy tą samą bramą, którą oni wyjechali najpewniej zostaniemy zatrzymani i przepytani jako możliwi szpiedzy - jeśli dowódca tego oddziału ma choć odrobinę oleju we łbie to zostawił odpowiednie instrukcje. By tego uniknąć, możemy rozdzielić się. Panowie Allister i Malledis udaliby się szerokim łukiem i do Roeve wjechali przez bramę północną. Po ciemku, acz mam zaufanie do umiejętności i wzroku pana Allistera. Ja z baronem wjechalibyśmy bramą południową. Z wszystkich pomysłów jakie mam, ten jest najlepszy. Wojsko jakie ku nam jedzie, nie będzie przyjazne, jesteśmy dlań podejrzani. Kto w końcu rozmawia chcąc uniknąć uszu, ten ma sekrety. Kto ma sekrety, jest ciekawy dla miejscowej policji. Takiego zainteresowania powinniśmy uniknąć jeśli sprawa pamiętnika ma nie być nam utrudnioną. Wojskowi lepiej znają teren, przy czym nie raz już jeździli tu po ciemku, my niekoniecznie - zatem ściganie się lub zabawa w chowanego w tym błocie, gdzie śladów zatrzeć się właściwie nie da... - Joachim pokręcił głową - Inny niezły pomysł to udanie się do nieopodal leżącego klasztoru, by 'pilnie zasięgnąć porady' biegłego w Katedraliach. Można na poczekaniu wymyślić dobrą bajeczkę, np. jaki zakład. Ale to jedynie odwleka spotkanie z wojskowymi i legalizuje nas, ale nie pomaga nam uniknąć dociekliwości, pytań ani późniejszego zainteresowania czy rozgłosu już w Roeve. O schowaniu się w podegrodziu można zapomnieć, wilki czy deviria owszem, nie podejdą, ale mieszkańcy zapamiętają nas doskonale, czterech szlachetnie urodzonych, chowa się wśród ludzi niższego stanu... każdy kto o nas zapyta, nas znajdzie. W mieście to co innego. Proszę panów o głosy, bo jakikolwiek plan wybieramy, czas nam stąd ruszyć natychmiast, zaraz po wyborze pewnie pochodnie będziem gasić. A, broń proszę schować. Okazanie wojskowym broni dobrze się dla nas nie skończy, tu wojna jest i oni bardzo są na to czuli. Jak choć jeden trup padnie po ich stronie, będą nas ścigać zażarcie, dla porządku dodam.

Baron w dużym skupieniu słuchał słów Ragadańczyka, nie chciał aby cokolwiek mu umknęło. Podobała mu się rzeczowość wypowiedzi, a przede wszystkim rekomendowane działania. Cenił takie umiejętności u wszelkiej maści ludzi, sprawność wyciągania wniosków… to, że niekoniecznie się ze wszystkimi zgadzał to już inna sprawa. Nie rozumiał założenia, iż to nie żadni luźni ludzie, banici czy chociażby najemnicy ich poszukujący.

- Jeżeli to jest rutynowy patrol to się wykpimy byle czym… nawet jeżeli będzie to nas kosztować trochę czasu. Nie powinno to znacząco wpłynąć na naszą misję. - Rozpoczął bez zbędnych ceregieli, czas naglił. Pewność w głosie mogła rodzić pewną nadzieję, iż doskonale wie co mówi. Zdałoby się, iż baron nie widzi cienia możliwości niepowodzenia. – Jednak mogą być tutaj z naszego powodu, a wtedy konfrontacja skończy się dla nas źle. Proponuję próbę wycofania się, nie ważne czy przez plebejskie okolice czy inaczej. W tym Waszmościów głowa, jednak wszyscy bo pewnikiem i tak widziano więcej latarni.

Przez moment Joachim zastanawiał się, czy wspomnieć o działomistrzach, którzy przy tak nikłym świetle jak latarnia czy pochodnia, mogli określić czy działo z tej odległości doniesie, czy też nie. Ponieważ wiedza taka w planowaniu wojen i oblężeń miast miała nie lada znaczenie, każda dzielnica, każde większe miasto organizowało często nocne patrole wysyłane ku źródłom światła widocznym z miejskich murów z tej właśnie racji. Ale nie było czasu na dłuższe dywagacje, a baron de Olivares miał rację - jeśli jakimś sposobem ich obecność była już znana, jeśli ktoś już posłał przeciw nim ludzi, to oczywistym wyborem było tych ludzi uniknąć. Ba! Uniknięcie spotkania nawet z rutynowym patrolem było całkowicie po jego myśli: w żadnym raporcie nie zostaną wspomniane ich nazwiska. Jeśliby z jakichś powodów decydowali się działać pozornie oddzielnie, było kluczowe, by ich nazwisk nie dało się tak prosto połączyć. Skinął więc jedynie głową i przeniósł wzrok na Kerstona i Zbyslava.

- Panowie? - rzekł cicho.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 15-04-2010 o 12:03.
Tammo jest offline