Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2010, 14:24   #31
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Oględziny mechanizmu przyniosły oczekiwany rezultat. Żmija zastanawiał się czy prawowity właściciel tego miejsca w ogóle wiedział o istnieniu tego miejsca, no ale to nie jego interes. Rozejrzał się po piwnicy i nie znajdując nic ciekawego pozwolił działać reszcie rekrutów. Pogwizdywał pod nosem cicho gdy wchodzili z powrotem po schodach do góry. Zamaskowany chciał już wchodzić do góry by zbadać pokój gosposi gdy usłyszał krzyk sierżanta i zobaczył malutką buteleczkę wpadająca przez okno. Jego reakcja była błyskawiczna, odbił się od schodów i silnym skokiem doskoczył na przód drużyny. Jego ruchy były gładkie, a długi płaszcz nie krępował ich. Widać było ,że mężczyzna przyzwyczajony jest do poruszania się w tym stroju. W tym samym momencie gdy jego nogi dotknęły ziemi flakonik wybuchnął gorącym płomieniem. Żmija odwrócił się w stronę płonącej komnaty i zagwizdał z podziwem.

- Ojj Robi się chyba gorąco...

Człowiek którego zobaczył w piwnicy począł wypowiadać dziwnie brzmiące słowa, prawdopodobnie zaklęcie więc Żmija stanął koło zamkniętych drzwi wejściowych. Oparł się o ścianę i spokojnie patrzył na zbliżający się ogień, po krótkiej chwili usłyszał to czego się spodziewał, czyli dźwięk wyłamywanych drzwi. Gdy wszyscy wybiegali w popłochu on wyszedł z płonącego budynku spokojnym krokiem, jak gdyby takie sytuacje zdarzały mu się codziennie. Spokojnym krokiem podszedł do reszty by obserwować poczynania swych towarzyszy.

Jacy oni narwani... I dziwić się tu że w dzisiejszych czasach rośnie przestępczość... – pomyślał patrząc na maga i krasnoluda którzy pognali na ślepo przed siebie.

Na sugestię Ribiera zareagował cichutki chichotem.
- Uwierz mi szanowny panie ,że chętnie pognał bym za tą dwójką w nieznaną mi ciemność by narażać swe życie szukając tajemniczego spiskowca. Jednak dawny uraz kolana właśnie dał mi się we znaki i nie mogę biegać – w tym momencie złapał się za prawe kolano dając popis najgorszej symulacji w historii – A więc bardzo mi przykro że tego nie uczynię. Ale czekaj, przecież ty możesz za nimi biec!

Żmija zachichotał ponownie i spojrzał na ludzi gaszących ogień. Słuchając rozmowy mrocznej i człowieka. Gdy Maroco rzucił pomysł by udać się do srytowieży zamaskowany zaklaskał głośno.

- Świetny pomysł! Nareszcie powiedziałeś coś z głową człeku! To może wy szanowna pani doktor i ty człowieku który mroźnym powietrzem zatrzymujesz ogień... – zaśmiał się mówiąc to. Często bawiło go jego własne poczucie humoru, zazwyczaj tylko jego- Wybaczcie... A więc może wy udacie się do tej wieży skoro znacie się na tych wszystkich niezwykłych sztuczkach. –zamachał w powietrzu rękoma udając magiczne gesty – A ja zostanę tu i z naszym dzielnym sierżantem poszukam śladów które mógł zostawić sprawca?

Powiedziawszy to podszedł do sierżanta i objął go ręką jak dobrego przyjaciela. Jednak strażnik czuł w tym uścisku coś dziwnego, jak gdyby lekko sugestię, mówiła ona by teraz się nie ruszać. Nie ruszać i to pod żadnym pozorem, no chyba że nie szanuje się własnego życia. A więc Żmija stał z ręką na sierżancie, a pozostali rekruci mogli by chyba postawić własne głowy iż uśmiecha się pod swoją drewnianą maską.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 16-04-2010 o 14:22.
Ajas jest offline