Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2010, 14:24   #31
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Oględziny mechanizmu przyniosły oczekiwany rezultat. Żmija zastanawiał się czy prawowity właściciel tego miejsca w ogóle wiedział o istnieniu tego miejsca, no ale to nie jego interes. Rozejrzał się po piwnicy i nie znajdując nic ciekawego pozwolił działać reszcie rekrutów. Pogwizdywał pod nosem cicho gdy wchodzili z powrotem po schodach do góry. Zamaskowany chciał już wchodzić do góry by zbadać pokój gosposi gdy usłyszał krzyk sierżanta i zobaczył malutką buteleczkę wpadająca przez okno. Jego reakcja była błyskawiczna, odbił się od schodów i silnym skokiem doskoczył na przód drużyny. Jego ruchy były gładkie, a długi płaszcz nie krępował ich. Widać było ,że mężczyzna przyzwyczajony jest do poruszania się w tym stroju. W tym samym momencie gdy jego nogi dotknęły ziemi flakonik wybuchnął gorącym płomieniem. Żmija odwrócił się w stronę płonącej komnaty i zagwizdał z podziwem.

- Ojj Robi się chyba gorąco...

Człowiek którego zobaczył w piwnicy począł wypowiadać dziwnie brzmiące słowa, prawdopodobnie zaklęcie więc Żmija stanął koło zamkniętych drzwi wejściowych. Oparł się o ścianę i spokojnie patrzył na zbliżający się ogień, po krótkiej chwili usłyszał to czego się spodziewał, czyli dźwięk wyłamywanych drzwi. Gdy wszyscy wybiegali w popłochu on wyszedł z płonącego budynku spokojnym krokiem, jak gdyby takie sytuacje zdarzały mu się codziennie. Spokojnym krokiem podszedł do reszty by obserwować poczynania swych towarzyszy.

Jacy oni narwani... I dziwić się tu że w dzisiejszych czasach rośnie przestępczość... – pomyślał patrząc na maga i krasnoluda którzy pognali na ślepo przed siebie.

Na sugestię Ribiera zareagował cichutki chichotem.
- Uwierz mi szanowny panie ,że chętnie pognał bym za tą dwójką w nieznaną mi ciemność by narażać swe życie szukając tajemniczego spiskowca. Jednak dawny uraz kolana właśnie dał mi się we znaki i nie mogę biegać – w tym momencie złapał się za prawe kolano dając popis najgorszej symulacji w historii – A więc bardzo mi przykro że tego nie uczynię. Ale czekaj, przecież ty możesz za nimi biec!

Żmija zachichotał ponownie i spojrzał na ludzi gaszących ogień. Słuchając rozmowy mrocznej i człowieka. Gdy Maroco rzucił pomysł by udać się do srytowieży zamaskowany zaklaskał głośno.

- Świetny pomysł! Nareszcie powiedziałeś coś z głową człeku! To może wy szanowna pani doktor i ty człowieku który mroźnym powietrzem zatrzymujesz ogień... – zaśmiał się mówiąc to. Często bawiło go jego własne poczucie humoru, zazwyczaj tylko jego- Wybaczcie... A więc może wy udacie się do tej wieży skoro znacie się na tych wszystkich niezwykłych sztuczkach. –zamachał w powietrzu rękoma udając magiczne gesty – A ja zostanę tu i z naszym dzielnym sierżantem poszukam śladów które mógł zostawić sprawca?

Powiedziawszy to podszedł do sierżanta i objął go ręką jak dobrego przyjaciela. Jednak strażnik czuł w tym uścisku coś dziwnego, jak gdyby lekko sugestię, mówiła ona by teraz się nie ruszać. Nie ruszać i to pod żadnym pozorem, no chyba że nie szanuje się własnego życia. A więc Żmija stał z ręką na sierżancie, a pozostali rekruci mogli by chyba postawić własne głowy iż uśmiecha się pod swoją drewnianą maską.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 16-04-2010 o 14:22.
Ajas jest offline  
Stary 25-04-2010, 00:46   #32
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Żmija

Wszyscy już odeszli od tego co zostało z domu, jedynie żmija i sierżant zostali przy zgliszczach. Sierżant starał się w jakiś sposób kierować akcją gaśniczą. W pewnym momencie podszedł do niego Żmija i poprosił o rozmowę. Gdy odeszli na trochę, ten położył rękę na ramieniu sierżanta tak że ostrze ukryte w rękawie Żmii dotykało lekko twarzy towarzysza.
-Wie pan co? Myślę że ani ja ani pan nie chcemy aby któremuś z nas coś nie stało. Nieprawdaż?- Zapytał Zmija swym zwykłym wesołym tonem.
-Tttto prawda.- Zająknął się sierżant który do najodważniejszych ludzi na ziemi nie należał.
-Obydwaj też chcemy aby dowódca tej grupy był inteligentny i znał się na rzeczy.
-Owszem.
-Więc tak. Pan zarekomenduję mnie na stanowisko dowódcy tejże grupy i zrobimy wszystko aby to stanowisko otrzymał. Czyż nie- Zapytał Żmija a nóż ukryty w jego rękawie naparł trochę mocniej na twarz sierżanta.
-Occzywiście.
-No, miło mi że się rozumiemy.- Powiedział żmija po czym poklepał sierżanta po ramieniu.


Qugar i Hordyanki

Oczy w ciszy poleciały w wyznaczonym przez Qugara kierunku. Mag oraz krasnolud puścili się biegiem w pościg mający na celu złapanie tego który usiłował ich spalić. Coś im mignęło w zakręcie. Ruszyli tym tropem. Ujrzeli mężczyznę biegnącego uliczką, poczuli przypływ nowych sił, przyśpieszyli lecz dystans wcale się nie zmniejszał. Musieli tak biec aż któryś z nich popełni jakiś błąd, Ten moment wreszcie nastąpił, ich napastnik potknął się o wystającą płytkę chodnika. Cóż za ironia, przestępca uciekający dobre dziesięć minut podczas których straży nie udało się zmniejszyć dystansu został schwytany przez chodnik. Mag oraz krasnolud podbiegli do niego, podnieśli i rzucili na ścianę aby odechciało mu się wszystkich sztuczek.
-Dlaczego to zrobiłeś?- Wykrzyczeli.
Odwrócili go aby mógł na nich spojrzeć. Wtedy też ujrzeli jego oczy. Oczy puste, jakby bez duszy. Wpatrujące się w jeden punkt. Oczy nie wyrażające żadnych emocji.

Maroco i Qualnvyll

Szli w milczeniu ulicą w kierunku górującej nad miastem skrytowieży. Zbliżyli się do jej drzwi i zastukali trzy razy. Wrota uchyliły się odrobinę. Głos z wnętrza zapytał.
-Kim jesteście i czego chcecie?
-Jesteśmy ze straży miejskiej i sądzimy że możecie nam pomóc.
-Wejdźcie zatem
.
Drzwi otworzyły się na oścież. Człowiek w środku skinął im ręką żeby szli za nim. Zaprowadził ich do biblioteki gdzie siedział jakiś starzec.
-Tak?- Zapytał.
-Oni potrzebują naszej pomocy mistrzu.- Rzekł ten który ich przyprowadził.
-O co zatem chodzi?
-No więc na miejscu zbrodni znaleźliśmy zwłoki gosposi. Jeden z nas rzucił na nią zaklęcie rozmowy ze zwłokami i z jej relacji dowiedzieliśmy się że była w swoim pokoju aż zobaczyła błysk, później była tylko ciemność, następnie morderca wbijał jej kołki w żywe ciało, powtarzał Artgar. Wszystkie jej rany układały się w trójkąt, jeden taki trójkąt zrobiono przez jedwabną chustę. Podejrzewamy że to jakiś rytuał.
-Rytuał? Na pewno żaden mi znany. Parę razy w historii magii trójkąt się pojawia ale przy zaklęciach działających na pewien obszar na zasadzie triangulacji. Na budowie trójkąty jest zbudowane wiele rzeczy. Możliwe że zabójca jest na tyle arogancki że chce wam przekazać jakąś informację. A co do tego słowa. Artgar, tak? Nie jest mi ono znane ale możliwe że jest to imię jakiegoś zaginionego boga któremu wasz zabójca składa ofiarę. A żeby się dowiedzieć czy to rzeczywiście zasada triangulacji to musicie poczekać na trzy ofiary, zaznaczyć miejsca gdzie znaleziono ich ciała, oznaczyć je na planie miasta i sprawdzić czy ułoży się trójkąt. A wracając do słowa Artgar to możecie sprawdzić u nas w bibliotece albo archiwach miejskich. A propos w archiwach możecie też sprawdzić czy zdarzyły się podobne zbrodnie i czy je rozwikłano. To chyba tyle co mogę wam powiedzieć. Ale cały czas pamiętajcie że mógł to być jakiś rytuał.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 26-04-2010, 16:42   #33
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Idąc ulicą wraz z Maroco zastanawiała się. Nie podzieliła się swoimi obawami z nim, ale pewnie, jakby spojrzał na nią mógłby chyba z dziecinną wręcz łatwością zauważyć że coś z nią nie tak. Nawet jeśli nie zna się drowów. Zresztą co mu do tego? Pomyślała, ale zaraz tez dodała, zupełnie niespodziewanie. Ciekawe, ze wszystkich dzisiaj spotkanych osób, ze wszystkich shuu, on jest najbardziej użyteczny. Może nie do tego stopnia by być.. Przestań.- Skrzyczała się w myślach.- Co ci mówiła? Co mówi dogmat? Opanuj się zatem. Już i tak obraziłam zapewne tego w masce.

Kiedy dotarli do celu rozejrzała się. Nie spodziewała się czegoś nadzwyczajnego po ludzkiej architekturze, zwłaszcza w kontekście, według niej, pięknych budowli jakie wznosiła, czy też poprawniej powiedziawszy, ukształtowywała z napotkanych jaskiń, jej rasa. Tak i teraz, nie czuła rozczarowania, widząc Skrytowieże. Skupiła się na czekającym ich zadaniu, ignorując zarówno wygląd budowli, jak i spojrzenia mieszkańców miasta, kiedy tak szli przez miasto. Bez czekania zapukała do drzwi, oparłszy się o zewnętrzną ścianę budowli, tak by po otwarciu drzwi nie być widoczna.

-Kim jesteście i czego chcecie?

Kiedy drzwi się uchyliły i usłyszała słowa kogoś, kto był ukryty przed jej wzrokiem, a tym samym i ona przed nim, poprawiła ułożenie kaptura, tak by schować włosy, tym samym zmniejszając ryzyko wykrycia.
-Jesteśmy ze straży miejskiej i sądzimy że możecie nam pomóc.
-Wejdźcie zatem
.

Drzwi otworzyły się na oścież, przez co stała się widoczna, jednak nie przejęła się tym, po prostu weszła do środka, trzymając się tuż za Maroco. Idąc korytarzami, ukradkiem przyglądała się mijanym osobom, a także wiszącym na ścianach obrazom. Po jakimś czasie weszli do jednego z wielu pokojów, gdzie przy stole siedział starszy już mężczyzna. Zatrzymała się z boku drzwi, pozwalając Maroco prowadzić rozmowę.

-Oni potrzebują naszej pomocy mistrzu- rzekł ten który ich przyprowadził. Kiedy starzec spojrzał po nich nie wykonała żadnego gestu, nie licząc ledwo zauważalnego skinięcia, które miało być powitaniem.

-O co zatem chodzi?
-No więc na miejscu zbrodni znaleźliśmy zwłoki gosposi. Jeden z nas rzucił na nią zaklęcie rozmowy ze zwłokami i z jej relacji dowiedzieliśmy się że była w swoim pokoju aż zobaczyła błysk, później była tylko ciemność, następnie morderca wbijał jej kołki w żywe ciało, powtarzał Artgar. Wszystkie jej rany układały się w trójkąt, jeden taki trójkąt zrobiono przez jedwabną chustę. Podejrzewamy że to jakiś rytuał.


Po wytłumaczeniu Maroco celu wizyty lekko drgnęła, chociaż starała się to zamaskować tak bardzo, jak tylko się dało. Przyjrzała się uważniej wyposażeniu wnętrza, jak jest urządzone, potem zaś skoncentrowała swą uwagę na odpowiedzi starca.

-Rytuał? Na pewno żaden mi znany. Parę razy w historii magii trójkąt się pojawia ale przy zaklęciach działających na pewien obszar na zasadzie triangulacji. Na budowie trójkąty jest zbudowane wiele rzeczy. Możliwe że zabójca jest na tyle arogancki że chce wam przekazać jakąś informację. A co do tego słowa. Artgar, tak? Nie jest mi ono znane ale możliwe że jest to imię jakiegoś zaginionego boga któremu wasz zabójca składa ofiarę. A żeby się dowiedzieć czy to rzeczywiście zasada triangulacji to musicie poczekać na trzy ofiary, zaznaczyć miejsca gdzie znaleziono ich ciała, oznaczyć je na planie miasta i sprawdzić czy ułoży się trójkąt. A wracając do słowa Artgar to możecie sprawdzić u nas w bibliotece albo archiwach miejskich. A propos w archiwach możecie też sprawdzić czy zdarzyły się podobne zbrodnie i czy je rozwikłano. To chyba tyle co mogę wam powiedzieć. Ale cały czas pamiętajcie że mógł to być jakiś rytuał.


Usłyszawszy odpowiedź zamyśliła się, podziękowała ich informatorowi, po czym skierowała się na korytarz. Ustawiła się jednak tak, aby widzieć pokój, oraz przebywających w nim ludzi. Ruszyła się dopiero jak Maroco także wyszedł z pomieszczenia. Podeszła do niego i wyszeptała do niego, tak by tylko on słyszał:

- Czyżby mi się wydawało czy mamy do czynienia z warstwami?- poczekała na reakcję i wyjaśniła szybko.- Szukamy zabójcy lorda, ale, czy nie był dla odwrócenia uwagi? A celem była ta kobieta? Pamiętasz co mówił sierżant o pozostałych morderstwach? Możliwe że są powiązane ze sobą.

Mówiąc to ułożyła jedną dłoń poziomo, w chwili gdy mówiła o lordzie, pod nią zaś drugą, w ten sam sposób ułożoną, w momencie gdy przeszła do przypadku gospodyni.

-Najczęściej ma się do czynienia z dwoma warstwami, z rzadka trzema. I to wtedy gdy dwie warstwy miały zamaskować coś innego. Warstwy mogą być ułożone tak by się nakrywać, ale też tak, by się wzajemnie przenikać, mamić.

-Wspomniałeś przy sierżancie o dwóch zespołach- kontynuowała po krótkiej przerwie.- Nadal uważasz że tak należy postąpić?
 
RyldArgith jest offline  
Stary 26-04-2010, 20:56   #34
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
-Rytuał? Na pewno żaden mi znany. Parę razy w historii magii trójkąt się pojawia ale przy zaklęciach działających na pewien obszar na zasadzie triangulacji. Na budowie trójkąty jest zbudowane wiele rzeczy. Możliwe że zabójca jest na tyle arogancki że chce wam przekazać jakąś informację. A co do tego słowa. Artgar, tak? Nie jest mi ono znane ale możliwe że jest to imię jakiegoś zaginionego boga któremu wasz zabójca składa ofiarę. A żeby się dowiedzieć czy to rzeczywiście zasada triangulacji to musicie poczekać na trzy ofiary, zaznaczyć miejsca gdzie znaleziono ich ciała, oznaczyć je na planie miasta i sprawdzić czy ułoży się trójkąt. A wracając do słowa Artgar to możecie sprawdzić u nas w bibliotece albo archiwach miejskich. A propos w archiwach możecie też sprawdzić czy zdarzyły się podobne zbrodnie i czy je rozwikłano. To chyba tyle co mogę wam powiedzieć. Ale cały czas pamiętajcie że mógł to być jakiś rytuał. -
- Dziękuję, za wyczerpującą odpowiedz. Archiwa mieliśmy zbadać w następnej kolejności, choć oczywistym wydawało się sprawdzenie w pierwszej kolejności informacji tutaj. Wszak żywa wiedza, jest szybsza i lepiej wie gdzie szukać niż księgi. -
odpowiedział z uśmiechem - Czy w przypadku pojawienia się nowych szczegółów możemy liczyć na dalsza pomoc? - po uzyskaniu odpowiedzi skłonił głowę i wyszedł doQualnvyll.

Po chwili usłyszał ich szept drowki.
- Czyżby mi się wydawało czy mamy do czynienia z warstwami? Szukamy zabójcy lorda, ale, czy nie był dla odwrócenia uwagi? A celem była ta kobieta? Pamiętasz co mówił sierżant o pozostałych morderstwach? Możliwe że są powiązane ze sobą.

Mówiąc to ułożyła jedną dłoń poziomo, w chwili gdy mówiła o lordzie, pod nią zaś drugą, w ten sam sposób ułożoną, w momencie gdy przeszła do przypadku gospodyni.

-Najczęściej ma się do czynienia z dwoma warstwami, z rzadka trzema. I to wtedy gdy dwie warstwy miały zamaskować coś innego. Warstwy mogą być ułożone tak by się nakrywać, ale też tak, by się wzajemnie przenikać, mamić.

-Wspomniałeś przy sierżancie o dwóch zespołach- kontynuowała po krótkiej przerwie.- Nadal uważasz że tak należy postąpić? -

- Co do warstw to wiele wskazuje na to, że masz rację. Musimy wypytać o pozostałe morderstwa. Najlepiej też przejrzeć archiwum na komendzie w sprawdzić czy w poprzednich miesiącach, albo latach miało miejsce coś podobnego. -
Przerwał mówienie, rozejrzał się jakby sprawdzał, czy w okolicy nie ma podsłuchujących i kontynuował - Co do zespołów to nie mam za wielkiej ochoty słuchać rozkazów krasnoluda, ani maga biegnącego w pierwszej linii, zanim pojawił się nasz nowy z braku lepszego słowa kolega, rozważałem wersję, abyś ty zajęła się dowództwem nad jedną grupą, a ja nad drugą. Mógłbym wtedy nawet odstąpić ci maga, jako tego inteligentniejszego. Teraz jednak zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej połączyć siły z tobą, a resztę zostawić samym sobie. Żmiję prędzej zabiję niż zacznę słuchać, a gdybym miał nim dowodzić, to albo bym go musiał złamać, a wtedy byłby nie przydatny, albo zabić. -

Potaknęła.- Też przyznaje ci rację.. Jeden drow wystarczy w drużynie..- rzekła, wiedząc iż Maroco wie do czego tak naprawdę pije.


Jednak po chwili dodała: - Radzę jednak uważać. Nie zdziwiłabym się jakby nasz "towarzysz"- specjalnie postawiony akcent.- już miał jakieś plany i nawet je realizował.-

Jeden drow? to dość dziwne, Żmija nie wydaje się drowem. Cóż trzeba by dowiedzieć się więcej o tej rasie, być może chodzi jej o władzę i dowództwo.
- Hmmm przyznam, że nie do końca rozumiem, Żmija nie wygląda, na członka twojej rasy. Jeśli natomiast odnosisz się do władzy, to osobiści także do niej przywykłem, i nie zamierzam z niej rezygnować, mogę nawet dla tego stać się drowem, jeśli zajdzie taka konieczność - odpowiedział z dziwnym uśmiechem.
- On na pewno ma plan, ale źle zaczął za agresywnie, nie wybadał gruntu, więc jest z góry skazany na porażkę, lub eliminację w razie jego chwilowego sukcesu. -

- Chodziło mi o cechy charakteru. Za bardzo przypomina mi moich pobratymców. I... czy mi się wydaje czy właśnie nie zaczęliśmy normalnie rozmawiać?- zaśmiała się- Nie sądziłam że stanie się to tak szybko, zwłaszcza po naszym cięciu słownym. A co do Żmii, to ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła to właśnie takie lekceważenie go.. - Nagle przerwała,a jakby coś sobie uzmysłowiła.- Czekaj.. Qugar i krasnolud pobiegli w uliczkę tak? -

- Tak pobiegli, nie znam zaklęcia jakiego użył Quagar, ale nasz wróg musiał by być idiotą, aby uciekać w masce i tak dalej jak to Quagar opisał oczom. Żmiji nie lekceważę, wręcz poświęcam mu więcej uwagi niż magowi lub krasnoludowi, ale nie traktuję go jak równorzędnego przeciwnika. Po prostu za dużo o sobie zdradza, zanim dowiedział się z kim ma do czynienia. Uznał nas za amatorów i to on nas zlekceważył. -

Uniosła brew. - Oni tam, my tu.. A żmija? I.. sierżant? - Pozwoliła by słowa te przebrzmiały, po czym złapała Maroco.- Nie chcę źle prorokować,- spauzowała- ale czy nie wydaje ci się że to idealne dla żmii by coś teraz zrobić? -

- Tak, wręcz, jak stwierdził, że on z sierżantem zajmą się szukaniem śladów, uznałem, że czegoś spróbuje, tylko co możemy robić? Lepiej żebyśmy my ustalili plan na spokojnie i zadziałali razem. To nie sierżant podejmuje decyzję. Warto więc przygotować dobry raport w którym to my pokażemy się, jako ci myślący, potrafiący znajdywać ślady i organizować pracę innym. W tym chwilowo prowadzimy przed Żmiją, a potem taki raport z pominięciem sierżanta dostarczymy kapitanowi. Teraz musimy zadbać, aby nadal być przed Żmiją. Co ty na to? -

-Wiesz? zaczynasz mi się podobać, abbill. myślisz jak drow.- posłała czarujący uśmiech -

Uśmiech jaki pojawił się na twarzy tego młodego człowieka był niezwykle pogodny, jednak oczy na około sekundę przybrał iście drowi kształt i kolor.
- Łączy nas o wiele więcej, niż mogła byś sądzić. W większości inne rasy się nas boją, i zazwyczaj mają powody. Moja rasa jest znana z intryg i tego, że nie można jej ufać. -

- Twoja?- zdziwiona początkowo, zwłaszcza jak zobaczyła oczy, cofnęła się i położyła dłoń na rękojeści. czekała.- kim Ty jesteś?

- Unikatem, na skalę światową. - rozejrzał się - to nie jest miejsce na rozmowy o takich rzeczach. Nie jestem wrogiem, a chwilowo mamy wspólny cel. To co teraz powiem uznaj to za potwierdzenie mojej prawdomówności - ściszył głos do tego stopnia, że ledwie go słyszała - jestem doppelgangerem. - jakby na potwierdzenie wyciągnął przed siebie dłoń i zmienił jej kolor na błękit, potem ukształtował ją w ostre ostrze pokrywając skórę ostrą kością, a potem przywrócił normalny kształt. - Zasadniczo, nie mam złych zamiarów, poszukuję pewnych ludzi, a chwilowo moje poszukiwania sprowadziły mnie do tego miasta. Posada w straży daje kilka ciekawych możliwości. No i ta sprawa mnie zainteresowała. -

Szybko rozejrzała się czy ktoś nie widzi ich. Skinęła jednak dziwnemu towarzyszowi, jakby na znak ze się zgadza z nim, chociaż nie wiadomo z którym fragmentem jego wypowiedzi.
- Nie ma czasu. Wracajmy. W drodze obmyślimy jak pozbawić naszego zamaskowanego widoków na przyszłość. -

- Proponuję poszukać w archiwach i bibliotece czegoś o tym morderstwach i tym zapomnianym bóstwie -

- Nie znam się na waszych bóstwach. Gdybyś spytał o moje to bym mogła udzielić szerszych wyjaśnień, tu niestety nie wiem czy pomogę -

- Dlatego potrzebujemy biblioteki -

Dotarli do biblioteki pytając ze dwa razy napotkanych ludzi o drogę, gdy byli na miejscu, pierwszą rzeczą jaką Maroco uczynił, było odnalezienie bibliotekarza.
- Witam, nazywam się Maroco Ribiera, pracuję w straży i zajmuję się śledztwem w sprawie morderstwa. Potrzebuję informacji o imieniu Artgar, być może to jakieś stare bóstwo. Czy straż może liczyć na pomoc? -
 
deMaus jest offline  
Stary 26-04-2010, 23:40   #35
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Krasnolud rzucił podpalacza na ścianę, schował tasak a potem spokojnie otarł pot z czoła. I wykrzyknął równocześnie z magiem
-Dlaczego to zrobiłeś?
Odwrócili go aby mógł na nich spojrzeć. Wtedy też ujrzeli jego oczy. Oczy puste, jakby bez duszy. Wpatrujące się w jeden punkt. Oczy nie wyrażające żadnych emocji. Nie było to zbytnio szokujące więc Hordyanki wymierzył przedziwnemu człowiekowi policzek, niezbyt silny ale by otrzeźwić zwykłego człowieka starczy.
Głowa mężczyzny odwróciła się po policzku a następnie potrząsnął nią jakby się gwałtownie budził.
- Ach witamy wśród żywych! Zakłdam, ze masz nam coś do powiedzenia?

-Co? Gdzie ja jestem? W ogóle to kim jesteście? Zostawcie mnie!!
Jako, że mężczyzna próbował się wyswobodzić Rozpruwacz mocniej przycisnął człowieka do muru by ten nie uciekł i z lekkim zdziwieniem i zażenowaniem spogląda na maga po czym znów groźnie patrzy na podpalacza i wykrzykuje najgłośniej jak potrafi
-JA ZADAJE PYTANIA BUCU! TAK WIĘC MÓW, KIM TY JESTEŚ
-Kto, ja? Keran, a co?
- Gówno kurwa! Próbowaleś zabić mnie i paru innych funkcjonariuszy straży miejskiej! I lepiej dla ciebie żeby ta twoja amnezja była prawdziwa!
-Ja zabić? Tyś chyba na łeb upadł. Ja nigdy nic nawet nie ukradłem a co dopiero zabija
- Bujać to my ale nie nas! Robhun wymierza w tym samym czasie cios w żołądek, dla Kerana na tyle mocno by nie stracił przytomności ale by odczuł pewien ,,dyskomfort"

- Sprubójmy tak. Jaka jest ostatnia rzecz, którą pamietasz?
-Osz, żesz ale boli. Arghh. Osstatniiiia rzzzecz. Ttttto jaaaakk wwwchodziłłłłem dooo allejjjki kooołoo kostttnicyy
-Kostnica? Jesteś grabarzem?
-MmmóJ kkkuzynn taam prracujeeee. chhciałłłem gooo odddwiedzzzić
Ból żołądka zaczynał mu najwyraźniej powoli przechodzić.

-Imię adres, kuzyna, twój zawód i miejsce zamieszkania
W tym momencie spoglada na maga i mówi
-Notuj albo zapamiętaj
-Kuzyn to Temmpl, a mieszka na rzemieślniczej. Ja jestem sprzedawcą owoców i mieszkam na kuźniczej. A po co wam to wiedzieć? Kim wy w ogóle jesteście
Hordyanki zdecydowanie zdenerwowany znowu policzkuje niedoszłego zabójce, tym razem troszkę mocniej, i krzyczy tak jak nigdy nie krzyczał.
-Już zem ci kur** mówił! STRAZNIKAMI MIEJSKIMI! MAMY PIERWSZY DZIEŃ SŁUŻBY A TY PODPALIŁEŚ MIEJSCE ZBRODNI I PRÓBOWAŁEŚ NAM ZROBIC TO SAMO!
Po chwili Rozpruwacz się uspokaja i pyta znów.
-Skąd miałeś ogień alchemiczny, albo skąd mogłeś mieć?
-A skąd mam kurna wiedzieć jak nic nie pamiętam. Co?
-No to pytam SKĄD MOGŁEŚ MIEĆ? Nie masz znajomych handlarzy którzy mogą mieć dojścia do magi?
-Kogo? A skąd niby jak jedyny mój znajomy tutaj to kuzyn. Ale czekaj coś sobie przypominam. W tym zaułku był jakiś facet w zielonej szacie. Później już nic nie pamiętam.

-Haha! Podejrzany! Dobra zaprowadzimy cie do sierżanta. Chodź.
Po tych słowach Hordyanki mocno chwyta jeńca za ramie i mówi
-Masz tam jakieś prawa a jak ich nie znasz, to twój problem. Idziesz po dobroci czy na siłe?
-Zostaw mnie nie masz prawa. A ja nie jestem żadnym tam podejrzanym!
-Nienie, nie jestes. Ten pan zielony jest, a tobie nic się nie stanie człeku, byłeś jak zgaduje zaczarowany albo pod wpływem mikstury albo co. Choć albo będe cię bić aż bedziesz wymiowoał wszyskim jak leci
-W takim razie pójdę po dobroci. Jak to ująłeś

Hordyanki staje za Karenem i mówi entuzjastycznie
- Narazie w prawo, wyjść z tej uliczki a potem prosto, idź przodem.
Tak więc prowadził go z powrotem pod spalony dom ofiary mówiąc do maga
-Nie mów nikomu, że nie wiedziałem jakie on ma prawa, mogą wystąpić komplikacje. A przy okazji, dobra robota z tym zaklęciem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 01-05-2010, 23:08   #36
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Żmija patrzył jak Drowka i człowiek odchodzą w kierunku skrytowieży. Uśmiechnął się pod swoją drewnianą maską , wszystko szło po jego myśli. Jego plan był bardzo prosty, zachowywał się jak zapatrzony w siebie nie znający słowa porażka idiota. I chyba mu to wychodziło, niech myślą o nim jak o kimś kto jest zbyt zadufany w sobie by trzeźwo myśleć. Żmija nigdy z góry nie zakładał wygranej, zawsze balansował na granicy sukcesu i porażki. Zabieg jaki stosował teraz na swych „towarzyszach” rzadko był używany przez zabójcę, jednak zawsze działał jak powinien. Skrytobójca miał plan, tak był on ułożony już w jego głowie, kroczek po kroczku wystarczy teraz dalej zgrywać idiotę, i udawać ,że nie obserwuje się swoich pleców. Cóż ale aktualnie było trzeba zrealizować pierwszy punkt planu, a mianowicie objęcie dowodzenia nad tą godną pożałowania grupą. Wzrok zamaskowanego odnalazł sierżanta który dowodził grupą gaszących budynek mieszczan.
Cóż za wspaniały nieskomplikowany głupiec, na odpowiednio wysokim stanowisku. To będzie najprostsza cześć tej całej gry”. Żmija powoli podszedł do sierżanta, odkaszlnął i postukał go w ramię.

- Sierżancie musze z panem porozmawiać. Jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki.- wesoły głos zamaskowanego strażnika, zaskoczył gaszących wieśniaków . Jak ktoś mógł być tak radosny w tej sytuacji? Przecież przed chwilą omal nie spłonęli żywcem!
Sierżant przytaknął i poszedł za Żmiją do pobliskiego zaułku. Gdy odeszli na trochę, ten położył rękę na ramieniu sierżanta tak że ostrze ukryte w rękawie Żmii dotykało lekko twarzy towarzysza.
-Wie pan co? Myślę że ani ja ani pan nie chcemy aby któremuś z nas coś nie stało. Nieprawdaż?- Zapytał Żmija swym zwykłym wesołym tonem.
-Tttto prawda.- Zająknął się sierżant który do najodważniejszych ludzi na ziemi nie należał.
-Obydwaj też chcemy aby dowódca tej grupy był inteligentny i znał się na rzeczy.
-Owszem.
-Więc tak. Pan zarekomenduję mnie na stanowisko dowódcy tejże grupy i zrobimy wszystko aby to stanowisko otrzymał. Czyż nie?
- Zapytał Żmija a nóż ukryty w jego rękawie naparł trochę mocniej na twarz sierżanta.
-Occzywiście.
-No, miło mi że się rozumiemy.
- Powiedział żmija po czym poklepał sierżanta po ramieniu. Ostrze odsunęło się od twarzy sierżanta ale Żmija wciąż trzymał rękę na jego ramieniu. Spojrzał swojemu przełożonemu w oczy i zaczął wesoło kontynuować:
- A zatem zrobimy tak. Po pierwsze pochwali mnie pan przed Kapitanem za inteligencję, spryt i dobre oko, dzięki któremu odkryliśmy bardzo ważne poszlaki, takie jak brak szafeczki nocnej, czy podmieniony kurz na butelkach. Bo ręczę za to ze się nie pomyliłem co do tego. To pierwszy aspekt którym postawimy mnie wyżej nad innymi, chyba nie musze tłumaczyć by w pana raporcie ich zasługi było trochę umniejszone? A właśnie co do innych, przydało by się zadbać o to by Kapitan nie postanowił ich mianować dowódcami, prawda? – słodki głos który uderzył w uszy sierżanta, sprawił że ten ze strachu nie mógł wydobyć słowa z ust.

Zamaskowany kontynuował lekko naciskając sztyletem ukrytym w drugim rękawie, na brzuch sierżanta. Żmija nie mógł pozwolić na to by jego przełożony zapomniał o tych ostrych elementach garderoby zabójcy.
- A zatem, liczę ,że taki inteligentny człowiek jak pan Sierżancie, wymyśli coś za co będzie mógł nawrzeszczeć i zganić w raporcie pozostałych świeżo upieczonych strażników. Zgań ich za to że pobiegli za podejrzanym bez wcześniejszego rozkazu, za to że zostawili miejsce zbrodni bez ochrony, w sumie tu mógłby pan podkreślić me wzorowe zachowanie. A naszą szanowną mroczną elfkę i mroźnego maga? Przecież posługują się magią a nie pomogli gasić pożaru który mógł zagrozić miastu, i tylko ja biegałem z wiadrem i pomagałem ugasić ogień. Liczę na pana inwencję, i ufam ze się na niej „Nie zawiodę”. – ostatnie dwa słowa były mocno zaakcentowane. Tymi słowami można by przebijać pancerze i podrzynać gardła.

Żmija zabrał ostrze z brzucha strażnika, poklepał go jeszcze raz po ramieniu i pozwolił mu wrócić do gaszących. Sam rozejrzał się po zaułku, by upewnić się ,że nikt ich nie widział. Na szczęście nie było tam nikogo, na szczęście dla owego przypadkowego obserwatora. Żmija opuścił zaułek i podszedł do rzędu gaszących już praktycznie niewidoczny płomień. Podszedł do jednego i bezceremonialnie wyrwał mu z rąk wiadro, którym chlusnął na spalone szczątki domostwa. „ Teraz nie zarzucą mi że nie pomagałem”. Chwyciwszy wiadro ustawił je dnem do góry i zasiadł na nim. Pogwizdując wesoło czekał na powrót pozostałych strażników, wciąż bacznie obserwując sierżanta. „Cóż jak wrócą, ten idiota powinien zrobić im tu niezłą jazdę. Jak się nie postara to cóż, będę musiał go chyba odwiedzić prywatnie”. A więc skrytobójca czekał.
 
Ajas jest offline  
Stary 06-05-2010, 23:17   #37
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Hordyanki i Qugar oraz Żmija

Prowadzili świadka do sierżanta, chcieli po prostu powiedzieć co on wie. A że nie wiedział zbyt wiele, cóż to inna sprawa. Po drodze nic się nie działo, by tak spokojnie że to aż dziwiło. Sierżant już praktycznie nie pomagał w dogaszaniu pożaru. To były już zgliszcza. Gdy ujrzał swoich najnowszych funkcjonariuszy zapytał:
-Kim jest ten człowiek?
Ci zaś odpowiedzieli:
-To on próbował nas spalić i nas pewnie jeszcze kilka dowodów puścił z dymem.
W tym momencie mężczyzna dostał drgawek, zgiął się w pół i zwymiotował na ulicę. Spazmy targały nim coraz bardziej. Powoli zaczął się w coś zmieniać. Już po chwili stał przed nimi Ghast jak z obrazka. Ryknął. Wysunął długi język i zamerdał nim w powietrzu, sierżant trzęsącymi się rękami wyjął z kieszeni niewielki gwizdek i dmuchnął w niego ile sił w płucach. Świdrujący uszy dźwięk rozszedł się po ulicy...

Qualnvyll i Maroco

Starszy już krasnoludzki bibliotekarz uniósł wzrok z nad zwojów i powiedział:
- Artgar tak? Zapomniane bóstwa tak? Nie wydaje mi się ale o zapomnianych bóstwach dostaniecie. Dam wam jeszcze jedną o historii okolicznych ziem
Jego palce szybko sunęły wśród tytułów. Szybko wyciągnął dwa opasłe tomy.
-Macie. Hasła są uszeregowane alfabetycznie. Specjalnie takie księgi wam wybrałem.
Na pierwszy ogień poszła księga o zapomnianych bóstwach. Ułożyli ją na stole i poczęli wertować. Po mniej więcej półgodzinny skończyli hasła na "a" i nie znaleźli Artgar.
Postanowili więc poszukać w księdze historycznej. Gdy już prawie stracili nadzieję że znajdą to hasło zobaczyli jedna linijkę:
"Artgar, patrz Gryfin"
Strony szybko się przewracały. Znaleźli hasło.
"Gryfin, bohater miasta Neverwinter. Był wojownikiem który stanął na czele ludzi walczących z nekromantą Artgarem, zadał też decydujący cios w jego serce. Na chwałę tych wydarzeń napisano sztukę teatralną o tytule takim samym jak imię bohatera."
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 07-05-2010 o 21:08.
pteroslaw jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172