Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2010, 19:23   #192
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Flafi na paluszkach wdrapywała się po schodach, ale gdy dotarła na szczyt mina jej zrzedła na „kropelkę”. Keeshe stała w drzwiach, oparta o futrynę, z wałkiem do ciasta w ręku.
- O której to godzinie się wraca, moja panno?! – głos Keeshe brzmiał jak wrzask jaki wydają wściekłe Mgły, gdy niedoszła ofiara z drowa wstaje i odwala numer „zabili go i uciekł”.
Flafi wtoczyła się do pokoju chwiejnym krokiem, z wielkim uśmiechem-bananem na twarzy, nucąc pod nosem;
YouTube - Ke$ha - TiK ToK *WITH DOWNLOAD LINK*

- Już dawno po dobranocce!!! – darła się Keeshe. - Gdzie się szlajasz?!
- Mrrrp! – odparła półprzytomnie Flafi.
- Jak ty wyglądasz?!
- Wrrryp!
- Co ty ze sobą zrobiłaś, wałęsasz się po nocach z tym... gadem?! Bez urazy...!
- Hryp-hryp! – pomrukiwał nieskruszony raptor.
- Co on sobą reprezentuje?! Widziałaś co on ma na ogonie?! Zboczeniec!!! Cały wykolczykowany i z irokezem!!! Na pewno po pubach ćpa z elfami melisę!!! Z kim ty się zadajesz?!
- Mrrrp!
- Patrz na mnie jak cię opieprzam!!!
Flafi wywróciła pijane oczka i ziewnęła pokazując zęby.
- Koniec dyskusji, masz szlaban!!!
- Wwwwwathhhhefuk?
- Myślisz, że mi wierzchowiec tak niezbędny?! Kupię se hulajnogę za adamant, a ty nie wychodzi z pokoju przez tydzień!!!
- Wrrrh!
- Nie pyskuj mi tu! Myj zęby i won do wyra! I nie wciskaj mi kitu o romantyzmie i miłości, potem cię ten punk zaciągnie gdzieś do stajni i zobaczysz, będzie trzęsienie ziemi! Co dziś te konie w stajni wyprawiały, szkoda że nie widziałaś jak stajnia podskakiwała! Dziwne konie muszą mieć w tych stronach...
- Fyh!
- Idźże do pokoju!
Flafi podreptała. Keeshe westchnęła i wyjrzała jeszcze raz na korytarz. Nie, nie dostrzegła na pociechę żadnego bezbronnego, sexownego drowa do wybiczoooooznaczy zagubionego podróżnego do przenocowania.
- Ku’shch’va ma’tch! – syknęła pod nosem stare drowie przysłowie, często wypowiadane w takich sytuacjach, i z rezygnacją zamknęła drzwi.
Flafi, speszona, wyjrzała z pokoju, mamrocząc:
- Uadsssus mmdrr.
- Co tam bełkoczesz?
Keeshe wyszperała w kieszeni "kompletny słownik jaszczurzego bełkotu". Miał jakieś 10 stron cały.

liczebniki:
m - jeden
mm - więcej niż jeden

drrr - ciemne pieczywo
u - jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc, za rok, przyszłość
adsss - dołączyć, dodać, przyjść
us - ja, ty, my, stado

Keeshe zarumieniła się.
- Skąd wiesz?!
- Umpf.
- Dobra, idź spać - machnęła ręką.
Złość minęła. Darła się zresztą na wierzchowca nie dlatego, żeby coś osiągnąć, tylko po to, żeby się wydrzeć na kogoś i zrekompensować sobie brak drowa. Optymistyczne wieści zmieniły sytuację.

* * *
Po krótkiej popołudniowej drzemce przyszedł czas na zwiedzania ciąg dalszy.
Była gotowa do wyjścia, ale Flafi utknęła w łazience.
- Co tak długo?! - wydarła się Keeshe waląc pięścią w drzwi. - Czy to moje perfumy?! Czuję moje perfumy złodziejko!!!
Drzwi otworzyły się i światu ukazała się Flafie w stringach i różowych, wyzywających szpileczkach.
- Wygladasz jak ork paladyn!!! - wydarła się Keeshe łapiąc się za głowę. - Zdejmuj to!!!
Obrażona Flafi trzasnęła drzwiami.
- Stringi mogą zostać! - warknęła za nią zrezygnowana drowka.

***
Udała się do zbrojowni.
- Witam. Proszę mi zrobić sztylet, magiczny, z wyrzeźbioną podobizną Lorda Abazigala na rękojeści!
Słyszała, że niektórych chłopców z domu Terayatechi to kręci.

- Dzięki wielkie. A macie tu gdzieś Może znaczy ten no...- Keeshe rozejrzała się i szepnęła. - Sklep z drowami?
Udawała, że nic nie widzi, kiedy pod stołem powędrował ku niej katalog PlayMatron. Dyskretnie przejrzała kilka kartek oferty, zbladła i z trudem powstrzymując wymioty zamknęła katalog.
- Coś ty mi dał pan?! "Czerwoną księgę gatunków ginących i zaginionych ogniw"?!
Bezradnie wzruszył ramionami.
- Toż to jest zielone, nic wypieczonego, a ten jeden to elf wytarzany w smole! Wprawne oko widzi różnicę - ostrzegła na przyszłość.
Facet wybałuszył gały bo do warsztatu zajrzał raptor w naciągniętych stringach. Keeshe udawała że nic nie widzi.
- To nie moje! - fuknęła z odrazą. – Przypałętało się! A kysz ty kundlu!
Opuściła szybko warsztat, Flafi dołączyła za moment.

W karczmie usiadła i wysłuchała orka.

Wierciła się nerwowo. Zerkała na drzwi co chwilę.
Wreszcie ork wypowiedział magiczne słowa. Keeshe była rumiana jak buraczek. Dwa drowy! Dwaj wojownicy! Aż się bicz sam rozwijał w kieszeni! Wypatrywała nowych zabawek err kompanów, ale jakieś dwa obleśne, wielkie mutanty zasłaniały jej widok.
Tylko dzięki błogosławieństwu Lolth nie zeszła na zawał za sprawą odkrycia, że dwaj nowi kompani są... czymś...? khym... nie są drowami, o! Kilka minut siedziała nieruchomo z drgającą powieką, a potem syknęła tylko sentencjonalnie:
- Ku`shch`va ma`tch...

Cóż, godziny polerowania bicza poszły na marne... To nastrajało drowkę niezbyt humorzaście, a nawet bardzo humorzaście.
"Jestem za a nawet przeciw!" - chciała powiedzieć, ale ostatecznie skończyło się tylko na cichym westchnięciu.
Wypadało jednak powitać nowych towarzyszy. Wstała i skinęła do nich w geście powitania.
- Skruju grin sareks! – powiedziała łamanym językiem zielonych. – Fakju za wasze wsparcie i ajhołp judaj na tej wyprawie! ^_^
Po czym usiadła, ciekawa co też maja ci nowi do powiedzenia.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline