Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2010, 21:05   #19
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
DZIURA...
To słowo wywoływało wiele niemiłych skojarzeń i Rav nie zdziwił się, widząc przestraszone twarze współmieszkańców sypialni. Wszystkich. Nie tylko tych, co wyrokiem ojca Edrina zostali tam wysłani.
Chociaż nikt dokładnie nie wiedział, jak tam wygląda, to od czasu do czasu krążyły najróżniejsze historie, opowiadane zwykle późnym wieczorem, nocą w zasadzie, odpowiednim tonem, okraszone wieloma szczegółami, co do jednego wyssanymi z palca, ale wywołującymi ogromne emocje. I nieraz przerażenie.

Dziura znajdowała się w piwnicy i nikt tam nigdy nie zawędrował przez przypadek. Okute stalą drzwi i wielgachny zamek zniechęcały ewentualnych ciekawskich równie dobrze jak opowieści o tym miejscu.
W historii Domu było kilka osób, które tam trafiły, jednak po wyjściu nigdy nie dzieliły się z nikim swymi przeżyciami, co pozwalało na swobodne snucie domysłów. Bardzo swobodne.
Opowiadano o wielkich pająkach i szczurach, z którymi trzeba się było dzielić jedzeniem, by nie stać się z kolei ich posiłkiem.
O ciemnych, nieoświetlanych nawet nikłym promykiem świeczki celach, tak małych, że nie można tam było ani stać, ani się porządnie położyć.
O wymyślnych torturach psychicznych, jakim poddawano delikwentów. Należało do nich czytanie na głos historii Domu, uczenie się na pamięć nieskazitelnego życiorysu radnego Bidney'a i wielokrotne przepisywanie wielopunktowych Zasad, dzięki którym - według ojce Edrina - Dom był w stanie funkcjonować bez większych zgrzytów.
I nie dziwiono się, że po TAKIEJ karze najwięksi i najbardziej zatwardziali przestępcy zmieniali się w łagodne owieczki.
Plotki głosiły również, iż było paru takich, co nigdy nie opuścili Dziury. Ich szkielety tkwiły ponoć w jednej z zapomnianych cel, duchy krążyły po piwnicy, jęczącym głosem cytując całe punkty Zasad, co jeszcze bardziej podkreślało okropność swego losu. Ich imiona, jak wieść niosła, ostrym nożykiem wydrapano z Księgi Wychowanków Domu.

Spoczywająca na ramionach Rava dłoń Orelana, jednego z akolitów, zwiększyła nieco swój nacisk, nakierowując chłopaka w stronę schodów. Żegnany pełnymi współczucia spojrzeniami ruszył w stronę przeznaczenia.

Mógłby się wyrwać. Akolici, choć byli dorosłymi mężczyznami, więcej czasu spędzali nad księgami, niż na ćwiczeniach fizycznych. Wystarczyłoby jedno szarpnięcie, kopnięcie w kostkę, cios łokciem w żołądek i zanim ktokolwiek by się zorientował Rav byłby już w połowie schodów.
Ale co potem? Schować się w lesie? Liczyć na to, że Amy przyniesie mu coś do jedzenia? Pierwszy i ostatni raz razem z nią obejrzeć niebo nocą?
I co dalej? Ruszyć w świat nie czekając, aż ojciec Edrin sam pozbędzie się go z Domu jako zbyt dużego, by mógł tu mieszkać? Spróbować szczęścia?

I jeszcze jedno... Ucieczką miałby potwierdzić, że ojciec Edrin miał rację?
O nie. Nie da mu tej satysfakcji. Z podniesioną głową zniesie tę niesprawiedliwą karę.
I nie da się.
Za nic w świecie nie da się złamać.
Nawet gdyby siepacze ojca Edrina karmili go suchym chlebem i wodą i czytali mu na zmianę "Poradnik Dla Grzecznych Chłopców".

Plotka, stwór stugębny, była szybka jak zawsze. Zanim Rav znalazł się na korytarzu już wszyscy w Domu wiedzieli o karze, jakiej została poddana szóstka chłopców.
"Dziura...", "Trafią do Dziury...", "Biedacy...", "Nieszczęśnicy..." - rozległo się dookoła.
Kilka starszych dziewcząt wpatrywało się w nich z niezdrowym zainteresowaniem, zaś w oczach paru najmniejszych błyszczały - Rav by się założył - łezki, a usta wyginały się w geście wskazującym na powstrzymywany płacz.
Gdzieś zza placów stłoczonych niedaleko schodów dziewczyn całej scenie przypatrywała się Amarys. Niestety w jej spojrzeniu nie było nic pocieszającego. Z niekłamanym przerażeniem w oczach, z wyrazem autentycznej grozy na twarzy, dziewczyna wpatrywała się w Rava.
Chłopak uśmiechnął się do niej, by dodać jej otuchy, a potem wyprostował się dumnie i ruszył w dół schodów.
 
Kerm jest offline