Ventris marzył tylko by osunąć się w ciszy i spokoju na prycze. Zemdleć, stracić świadomość. Rugał się za to w myślach. Gwardzista nie zazna spoczynku nim nie zginą wrogowie Imperium Człowieka.
Strzelał więc. Prawie na oślep w zieloną masę. Strzelał tam gdzie uderzały wiązki Multi Lasera, lub tam gdzie kierowali lufy jego towarzysze. Wydawało mu się, że palec przykleił się do spustu; policzek do Lasguna. Czuł się jak we śnie - zieleń mieszająca się z szarością gruzów, czerwień promieni lasera, ryki i warkot toporów łańcuchowych...
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wszystko ucichło. Wstał i powlekł się za towarzyszami. Ktoś podał mu dłoń, ktoś pchnął go na pancerz. Podziękował tylko krótko i rozłożył się za wieżyczką Chimery. Po chwili podsuną się wyżej by napić się resztki wody z bukłaka.
Oddychał głęboko po forsownym biegu z orczą wyrzutnią i dalej przez gruzy.
Toczył wkoło smętnym wzrokiem gdy dostrzegł plamę zieleni.
Pewien, iż to złudzenie przetarł zmęczone oczy. Gdy je jednak ponownie otworzył plama wyostrzyła się w Xeno-pętaka majstrującego przy pancerzu jadącej przed nimi Chimery. Otworzył oczy ze zgrozą widząc kolejnych dwóch i ładunek który dzierżyli.
Zerwał się do przyklęku i oparł się o wieżyczkę , jednak tak by zostawić możliwość otwarcia włazu. Mierząc do potworka dzierżącego paczkę wrzasnął co sił w płucach
- Alarm ! ALARM ! Xeno na pancerzu ! trzy przed nami jeden za nami - mierząc w chuderlawy korpus nacisnął spust.
Miał nadzieję zabić choć jednego pokurcza nim będzie musiał dobijać się do włazu wieżyczki by ostrzec załogę transportowca.
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |