Kaspar nie siedział z resztą, a właściwie to siedział z resztą ale żołnierzy. Do wesołej kompani zdawało się nie przyznawał i nie przyjmował do wiadomości, że to jego nowi towarzysze.
Gdy zjawił się Heinrich dopił jednym haustem kieliszek i podszedł do zielono-czarnej kompani. O dziwo cały wieczór popijawy prawie się na nim nie odbił. Szedł prosto a tylko po ostrożności ruchów można było odgadnąć, że coś pił.
Podczas całej przemowy orka stał, co prawda nie na baczność ale w pozie wyrażającej szacunek dla przełożonego. Wszyscy mogli mu przyjrzeć się bez kapelusza i płaszcza. Jakichś szczególnych obserwacji uczynić nie mogli po za jedną, kusznik miał dziwnie przygiętą lewą rękę i jej palce. Wyglądało na to, że ma ją nie do końca sprawną.
Gdy ork skończył sierżant wyprężył się na baczność i zabrał głos. Monotonny ton głosu i spojrzenie wbite trzy centymetry nad lewym ramieniem przełożonego mówiły każdemu wojskowemu co Vogel myśli o sytuacji.
-Z całym szacunkiem panie pułkowniku ale czy wjeżdżając do miasta w tym pojeździe nie zwrócimy czyjejś uwagi? Nie lepiej dostać się do miasta w dwóch, trzech grupach i oddzielnie wejść na statek. Oczywiście wcześniej przekupimy załogę. To nam może zapewnić element zaskoczenia. Również powinniśmy wejść tam bez mundurów.
-Ja daje tylko i wyłącznie koncept. Miasteczko portowe, jest w na terytorium Dzikich Ziem. Raczej nie powinniście się wyróżniać z tłumu... ale Możecie działać zgodnie z Waszą Wolą.
-Jak rozumiem wszyscy oddajemy się pod komendę pani podporucznik?
-Pani podporucznik jest najstarsza stopniem. Formalnie to Ona podejmować będzie decyzje. Czy jednak z tego skorzysta zależy tylko i wyłącznie od niej.
-Czy reszta też podlega wojskowej hierarchii i prawu?
-Każdy kto wstąpił do wywiadu formalnie im podlega.
-Dziękuję sir.
Z jednej strony Kaspar miał szczęście, stał w hierarchii nad tą całą zgrają i nieposłuszeństwo mógł karać na gardle w myśl prawa wojennego. Z drugiej strony miał pecha bo niekompetentna pani podporucznikiem miała taką władzę nad nim.
Vogel skinął głową dwójce nowych i ciągle sztywno i po wojskowemu zwrócił się do drowki.
-Pani podporucznik, jeśli mogę coś zaproponować...
Czekał na przyzwolenie jeśli je otrzyma będzie kontynuował.
-Proponuje udać się do miasta oddzielnie, tak barwna i duża grupa będzie zwracać uwagę wywiadu Arkanii, który bez wątpienia jest w mieście portowym. Natomiast nikogo nie zdziwi drowia magnatka z dwójką ochroniarzy i kucharzem, która wynajmuje łódkę. Reszta by udała najemników i w nocy przeszła na statek. ewentualnie zabralibyśmy ich gdzieś po za miastem. Jeśli chodzi o atak na wyspę to będę mógł zrobić powietrzny rekonesans w nocy. Nie znając dokładnie terenu nie będziemy mogli skutecznie zaatakować.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |