Nie mogła przeboleć faktu, że w zespole nie ma ani jednego pięknego wypieczonego chlebusia. Cóż, bywa. Z zamyślenia wyrwał ją jeden z towarzyszy. Oczywiście człowieczyna. Wojskowy się znalazł. Samiec jeden. Było w nim coś [poza bladą skórą...] co ją drażniło, nie zmieniało to jednak faktu, że jego słowa były całkiem rozsądne i sensowne. Ostatecznie gdyby świat składał się z samych maszyn do zabijania - sexownych drowów z pięknymi sejmitarami, byłoby zapewne nudnawo [czy na pewno? No załóżmy że tak...]. Kaspar mógł ją drażnić i pasował pod pejcz jak dzik do karety, ale ceniła jego sensowne uwagi. Kiedy skoczył wstała i powiedziała oficjalnie:
- Wyjaśnijmy sobie coś. Wojsko wojskiem, ale kiedy ta... khym... grupa operacyjna... wyrusza w teren, z wojskiem, bez obrazy, ma mało wspólnego. Tak to wygląda i tak udało się wam odnieść sukces. To się liczy. Zadanie i wykonanie go. Dlatego pomimo formalnego tytułu dowódcy nie zamierzam wprowadzać w tym zespole matriarchatu. Nie będę wam mówić kiedy chodzić do kibelka a kiedy nie. Nie będę wam na każdym kroku wydawać komend i biczować po durszlakach i palcach u stóp jeśli nie wykonacie rozkazu [jak czyniłabym to z drowami... o ile któryś wymyśliłby założenie durszlaka na łeb... – czułe zerkniecie na Zanka]. Mogę was prowadzić tak daleko jak znam teren i wiem co robić. Ale mamy być drużyną. Mogę podejmować decyzje, ale chcę je przedtem z wami skonsultować. Jeśli ktoś ma pomysł, chcę tym wiedzieć... – po chwili dodała – Sensowny pomysł związany z zadaniem... Khym... Jeśli ktoś nie daje rady chcę o tym wiedzieć. Jeśli ktoś potrzebuje odpoczynku chcę o tym wiedzieć. Jeśli ktoś ma sra... no o tym akurat wolę nie wiedzieć! Jeśli ktoś widzi wroga w krzakach, niech o tym powie, a nie lezie tam sam. Jeśli komuś się coś nie podoba, zwłaszcza moja fryzura, niech o tym powie. Każdy z was jest w czymś dobry, podzielmy się tym co mamy dla wspólnej korzyści. Dowodzę, ale to nie znaczy że nie macie głosu. Nie idę tam sama. Idę tam z wami i także dla was. Wy też nie wykonujecie tej misji samodzielnie, pamiętajcie o tym proszę.
Zerknęła na Kaspara.
- Interesujący pomysł, sierżancie. Rekonesans jest bardzo istotny podczas każdej wyprawy i jeśli podejmujesz się tego zadania, chwała ci za to. Wybacz, że spytam jak tego dokonasz? Z powietrza? Pułkownik nie zdążył poinformować mnie o szczegółach waszych zdolności. Podział na dwie grupy pomysł również uważam za godny rozważenia – spojrzała pytająco na pułkownika. – Aczkolwiek, rozumiem, że kilku wrogów z poprzedniej wyprawy po adamant przeżyło? Mogą nas zatem rozpoznać. Dysponujecie urządzeniami do komunikacji... Macie coś co pozwoliłoby nam pozostać w stałej łączności? – spytała pułkownika.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |