Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2010, 22:28   #112
Roni
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Ruszył powoli za innymi nie mając większych nadziei na przeżycie. Nie po tym, co zobaczył. Maszerował wolno, bo wzmożony wysiłek tylko zwiększy zapotrzebowanie na cukier. A ma tylko jedną działkę insuliny. Ostatnią.
-Dla Ciebie, jestem tutaj, aby trwać. Dla Ciebie, jestem tu by zmienić świat - Zanucił cicho. Spojrzał na Dereka, Holy i George'a. Przyspieszył lekko i podszedł na tyle by ich słyszeć. Gadali o jakiś sercach, więc przypomniał sobie inną piosenkę. - Płonie, płonie moje miasto, a w nim ja.
-A Ty Kubuś, co tam za młodzieżowe pieśni sobie nucisz? - Doszedł go głos George'a.
-Jeszcze raz powiesz na mnie Kubuś, to ci łeb rozwalę - Spojrzał na kolesia spod opadniętych na czoło włosów. -Nie pamiętam, żebyśmy przechodzili na "ty".

[media]http://www.youtube.com/watch?v=qBLlomNmIy4[/media]

- Jeśli macie zamiar kogoś zostawić z tyłu, to jak też się piszę - Cyrus wskazał palcem przekrwawiony opatrunek na nodze - To rozdarcie mnie wykończyło podczas biegu, a co dopiero podczas wspinaczki. Chyba sobie panowie, damy radę we czterech?
- W takim razie, widzę, że większość zostaje z tyłu. Proponuję zwolnić tempo - rzekła Jenny jakby usłyszała tylko ostatnie słowa rozmowy.
- Odkręcam gaz, wybieram sznur... - humor widocznie mu się pogorszył. Przyspieszył i wysunął się na przód grupy. Wpatrywał się w ziemię i wyszeptał - Proponuję wszystkich zostawić. Gdy przyjdzie co do czego, możemy przez nich zginąć - Po tych słowach zachichotał szaleńczo.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=wN2z4fdBmVM[/media]

Spokojnie zeszli z góry i przystanęli na chwilę.
-O kurwa - nagle zakręciło mu się w głowie i prawie upadł -Ała - uklęknął i złapał się za głowę. Czuł się jakby miało mu rozsadzić czaszkę. Atak ustąpił po kilku sekundach. Kuba wstał ociężale. Drżał na całym ciele, lecz to nie były drgawki spowodowane niską temperaturą. Bardziej wyglądało to na atak padaczki. W końcu Wegnerowski ustał spokojnie i oparł się o jakieś drzewo. Nagle usłyszał wycie. Piekielny głos. Nie było czasu na zastanowienia. Ruszyli szybko przed siebie. Przeszli obok jeziora i znów zagłębili się w gęstym lesie. Zrobiło się ciemno. Kuba rozglądał się nerwowo. Czuł, że coś się tu kryje. Coś jest nie tak. Usłyszał, że Tomas coś mówi. Nie rozumiał słów, bo stał za daleko, lecz wskazał na wąską ścieżkę. Po chwili zapadł zmrok. Metal ledwo trzymał się na nogach, bo tak go bolały. Na szczęście glany to buty do dalekich wędrówek. Bez nich byłoby znacznie gorzej.
- Już blisko - Tym razem dosłyszał. Głos był słaby i odległy, lecz usłyszalny. Kuba znowu poczuł ten ból. Tępy i pulsujący. Tym razem jednak czuł się trochę inaczej. Czuł panikę.
-Nie! -Krzyknął-Nie możemy! - Jednak jego słowa zagłuszył inny wrzask.
-Co jest, kurwa! - To Tomas. – Niemożliwe, kurwa! - Zobaczył jak latarka upada na ziemię. Już po nim.
-Cogito. - Powiedział Kuba. Słowa padły z jego ust, lecz nie brzmiały jego głosem.-Nie. Cogito - Atak ustał i chłopak znowu czuł się normalnie. O ile można się czuć normalnie w tym miesjcu.
- Veni! Vasto! Ruptum! Fectum! Victum! Candusus Dominus! Diabolis ! Cantates ! – - Usłyszał te same piekielne szepty, co wcześniej. One nadchodzą. Po chwili wyłoniły się z ciemności. Kuba dostrzegł małą tabliczkę.
„Witamy nad Spirit Lake. Najwspanialszym ośrodku wypoczynkowym w samym sercu przepięknych gór!”
-Witamy w raju, tak? - Sarkastycznie dopowiedział.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=U66rzHtW2qQ[/media]

Powiedział to mimo paraliżującego strachu przed śmiercią. Usłyszał płacz dziecka. Robiło się coraz gorzej. Zdziwiony Kuba dostrzegł, że potwory mijają przewodnika i kierują się w ich stronę. Wegnerowski nie czekał i zaczął się cofać. Nie miał rzadnej broni. Niczego. Nagle uderzyło go coś w bok. Spojrzał w dół i zobaczył pistolet. Zabrał go i wycelował w dzieciaka.
"Zaczyna się krwawe żniwo."

[media]http://www.youtube.com/watch?v=wxaFANthouM[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 18-04-2010 o 23:30.
Roni jest offline