Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2010, 23:17   #21
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Zdyszana Amarys przebiegła przez korytarze dziewczęcego skrzydła i dopiero przed ostatnim zakrętem zwolniła, uspokajając oddech. Jednak jeszcze w korytarzu usłyszała z sypialni znajomy szum oznaczający, że współlokatorki już wstały, więc bez problemów wmieszała się w tłum. Była zła sama na siebie, że tak długo zamarudzili, ale z drugiej strony do śpiącego pokoju wślizgnąc było by się trudniej - wszystkie zawiasy Domu skrzypiały, jakby od czasów Radcy nikt ich nie naoliwił. Zapewne był to jeden ze sposobów ojca Edrina na konstrolowanie ruchów wychowanków... Teraz jednak Amy nie musiała się tym martwić - szybko chwyciła swój ręcznik i obmyła twarz i ręce z resztek kurzu. Przez chwile zastanawiała się, czy by nie ukryć mapy w pokoju; w końcu jednak wzięła ją ze sobą. Koleżanki - zwłaszcza te młodsze - były zdecydowanie zbyt wścibskie; wokół domu istniały o wiele lepsze kryjówki niż własne łóżko. Zadowolona z efektów nocnej wyprawy i jej pomyślnego zakończenia ruszyła wraz z towarzyszkami do jadalni

Jednak w miarę marszu korytarzem podniecenie odkryciem nowego oblicza Ansalonu ustąpiło miejsca nieokreślonemu niepokojowi. Wśród dzieciaków buczało jak w ulu, stanowiąc kontrast ze zwykłym porannym marudzeniem i ziewaniem. Wkrótce zaś z szumu głosów można było wyłowić jedno, jedyne słowo: Dziura...

Rav, Trzmiel, Aglahad... i Tych Trzech prowadzonych przez akolitów i ojca Edrina... ziejąca wilgocią i ciemnością otchłań piwnicy... Amarys nie wiedziała, czy bardziej przerażona była tym, że w ogóle ich złapano, że i ją mogli zaraz wywlec z tłumu i wrzucić do Dziury, czy też samą Dziurą. Przez jedną szaloną chwilę miała ochotę krzyknąć, że to nie tak, że to przez nią cały ten raban - i biblioteka, i czytanie księgi... Tylko co by to dało? Ojciec Edrin nie zmieniał zdania, a współwinni byli tak samo winni jak... no, główni winowajcy. No i Dorośli nie przyznawali się do błędów.

Pocieszające spojrzenie Rava nie poprawiło jej nastroju (kto tu komu powinien dodawać otuchy?!), jednak otrzeźwiło nieco, więc bez problemu wyłapała dziwne zachowanie Trzmiela - zwłaszcza, że po nim nie spodziewałaby się takiej reakcji. Drobne zamieszanie, upadek i.. księga! Drogocenna księga leżała między chudymi jak patyczki nogami dziewcząt, obutymi w toporne trzewiki. Jednak nie spodziewała się też, że Katia - zawsze wpatrzona w Trzmiela jak obrazek - również zauważy kombinacje swego obiektu westchnień i jego newralgiczną "zgubę". Na szczęście dziewczyna należała do rodzaju tych wielkookich i wielkobiustych krówek, które chłopcy określali jako romantycznie rozmarzone i uroczo niezgrabne, a dziewczęta - jako nieco głupawe i powolne. Toteż nim dłonie Katii znalazły się na wysokości jej kolan, Amarys zdążyła już upuścić na księgę brudną chustkę i szybko wsunąć obydwa przedmioty do kieszeni sukienki. Uśmiechnęła się słabo do przyjaciółki i odprowadziła chłopców wzrokiem póki nie zniknęli w ciemnościach. Musiała przyznać, że i Rav i Trzmiel zaimponowali jej odwagą. Bała się jednak, że już nigdy nie zobaczy swoich... przyjaciół... Albo z piwnicy wrócą ich marne cienie, które wcale nie będą zainteresowane mapą, księgą czy czymkolwiek nielegalnym, choćby podkradaniem śliwek z przydomowego sadu!
 
Sayane jest offline