Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 01:24   #15
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
Gdy zobaczyła statek poczuła jak trwoga miesza się w niej z podziwem. Było coś romantycznego w powalonym kolosie. Zaprojektowany by sięgać gwiazd teraz leżał w pyle. Smutny koniec marzenia. Tyle że jeśli to faktycznie było „marzenie” Sithów to może lepiej, ze tak się stało.
Gdy wchodzili do wnętrza czuła się jakby właśnie stawiała stopy w grobowcu. Zapach czasu a raczej należałoby powiedzieć stęchlizny wypełniał ciasna plątaninę korytarzy. Było tam też coś jeszcze, jakieś obecność wyczuwalna przez Moc która jeżyła kobiecie włosy na głowie. Taran mimowolnie opatuliła się płaszczem. Czuła zimno i to bynajmniej nie tylko fizyczne.
Wpierw skierowali się na mostek, Taran liczyła cicho, że zdoła wyciągnąć z komputera pokładowego jakieś przydatne informacje. Cóż kimkolwiek byli gospodarze statku zatarli za sobą ślady. Pamięć komputera była czysta, jak i ta droidów. A przynajmniej taka się wydawała. Jedi nie była programistą. Nie mogła wykluczyć, ze coś zostało. Dlatego właśnie kategorycznie wykluczyła podłączanie pozostawionych przez Sith drodiów do swojego statku.
Niczego co używali mroczni nie dotyka się nawet kijem.
Deacon prowadził ich zadziwiająco pewnie wciąż zwracając większą uwagę na nią niż na Yetaalę, czyżby wydawała mu się aż tak niebezpieczna. Ona zaś pilnie obserwowała ucznia usiłując ukryć troskę.
Gdy była młoda jej mistrz trzymał ją daleko od Sith, zapewne nie czynił tego bez powodu. Każdy Jedi musiał się zmierzyć z mrokiem, zarówno tym z zewnątrz jak i takim zamieszkującym jego własne serce. Pytanie czy Yet był na to gotowy. Cóż sama nie była pewna czy jest gotowa.
Póki co wydawał się traktować ich wycieczkę z powaga której trudno było nie przyklasnąć. Pozostało tylko liczyć, że dalej będzie tak postępował. A nawet gdyby nie, cóż mogła tylko być tutaj obok w razie gdyby jej potrzebował.
Gdy szli za swoim przewodnikiem Taran czuła jak chłód wyczuwalny na korytarzu nasila się. W końcu nawet płaszcz przestał przed nim osłaniać. Tymczasem Deacon wprowadził ich do kolejnej sali i kobiecie odebrało dech.
Holocrony Sith, Tren pokazywał jej kiedyś takie na hologramach w archiwum, jak tysiące innych rzeczy które średnia ją w czasie szkolenia a jednak słuchała ze względu na brata. Choroba skutecznie odgrodziła go od tak wielu związanych z życiem rzeczy, miał właściwe tylko Moc i wiedzę więc dzielił się nimi ze wszystkimi na około.
Jednak nic co powiedziałby jej bliźniak nie przygotowało ją na spojrzenie wprost w tą otchłań. Przez chwilę bała się oddychać tak jakby wciągając powietrze mogła się czymś zrazić. Wolno obchodziła przedmioty uważnie lustrując symbole i ku własnemu zaskoczeniu poznawała je.
Długo milczała.
- Sprawa jest gorsza niż myślałam. - powiedziała gdy w końcu cisza stała się nie do zniesienia.
- Ciekawe... – stwierdził stojący tuż obok Yet.
Ciekawe? Cóż wiele słów cisnęło się jej na usta ale nie to.
- To przedmioty nasycone złem. Z ich obecności nie wyniknie nic dobrego. Sith nie mają wiele takich holocronów, są dla nich cenne. Nie sądzę by je od tak zostawili i nie chcieli odzyskać. Rada Jedi musi o tym usłyszeć - stwierdziła stanowczo starając się brzmieć jak na mistrza przystało. Nie była pewna na ile widać jak bardzo chora czuła się w pobliżu tych rzeczy.
- Znaczy, że wiecie sporo o tych przedmiotach? – wtrącił jak dotąd milczący Deacon. Chwilami kusiło ją by podsłuchać trochę co takiego myślał sobie ich osobisty strażnik gdy tak bacznie się im przyglądał.
- Możemy jedynie spróbować domyślić się, jakie tajemnice skrywają te przedmioty. Próba odczytania danych zawartych w tych holocronach mogłaby być dla nas zbyt niebezpieczna. Powinna zająć się tym Nasza rada. – Yetaala miał rację. Poczuła ulgę, ze podszedł do tej sprawy w tak rozsądny sposób, przez chwilę bała się... cóż widok holocronów sprawił, że nagle pojęła jak wielu rzeczy się boi. Żadnej wolała nie wypowiadać na głos.
- Kilku Mistrzów Jedi usiłowało kiedyś takie badać. Poumierali albo oszaleli. Są w nich zapisane tajemnice, sposoby zdobywania umiejętności – myśli sam pchały się na zewnątrz, chciała je wypowiedzieć zanim uciekną. - Te dwa - wskazała holocrony. - odnoszą się do ciała, tamte dwa. - wskazała kolejne - do Mocy. Te w drugim pomieszczeniu do ducha i umysłu.
- Rzeczywiście posiadacie sporą wiedzę - przewodnik przyznał z uznaniem. - Czy bylibyście łaskawi przedstawić te dane radzie gildii, gdy przed nią staniecie?
- Nie widzę powodów by tego nie robić. - uśmiechnęła się blado, obecność przedmiotów sprawiała, że trudno było się do tego zebrać.
Dziękuję - Deacon lekko kiwnął głową.
Odsunęła się kilak kroków usiłując zminimalizować szkodliwy wpływ przedmiotów, po czym westchnęła i sięgnęła myślą do spraw bieżących.
- Yet widziałeś coś przydatnego do naprawy hipernpędu?
- Coś się zawsze znajdzie, mistrzu. Hipernapęd w tym statku wygląda na sprawny. Chciałbym się temu lepiej przyjrzeć, ale zdaje się, że wszystko jest w porządku - odpowiedział Yet.
Statek Sith był zupełnie innym modelem niż ten którym przylecieli dlatego nie marzyła nawet o przemontowaniu modułu, ale może dałoby radę użyć niektórych części.
- Możemy go wymontować? – spytała zerkając na Deacona.
- Nie mam rozkazów zabraniających wam tego - odpowiedział dość tajemniczo strażnik. Uniosła brew. Trudno było nie pojąc aluzji. Skoro był do nich na tyle przyjaźnie nastawiony by przymknąć oko na coś takiego warto było zapewnić sobie jego przychylność, zawłaszcza, ze ich losy póki co się dopiero warzyły.
- Sprawdźmy najpierw Nasz statek, abyśmy mogli określić jakich części potrzebujemy. Nie wyjmiemy przecież całego napędu. – zasugerował rozsądnie Yet, uśmiechnęła się w takich chwilach zaczynało do niej docierać jak bardzo już się wyrobił i że nie minie wiele czasu a nie będzie jej dłużej potrzebował. Cóż gdy to nastanie to będzie pełen dumy ale i smutku dzień dla kobiety.
- No obejrzyjmy ten a potem obejrzymy nasz. - stwierdziła spokojnie.
- Deaconie czy twoja gildia badała jakoś holocrony? – spytała w trakcie dalszego błądzenia po korytarzach, z dala od przedmiotów łatwiej było się jej skupić.
- Z tego co wiem raz próbowano, ale mag, który się tym zajmował postradał rozum. Niestety jest to pilnie strzeżona tajemnica, więc nie znam szczegółów.
Czyli to czego się spodziewała.
- Zabezpieczyliście je jakoś czy po prostu tak zostawiliście? – dopytywała się.
- Zabezpieczeniem są strażnicy pilnujący ich okrągłą dobę. Aktualnie czekają na zewnątrz, aż wyjdziemy.
Ciekawe. Z jednej strony byli tak podejrzliwi, że trzymali ich w areszcie, z drugiej usuwali strażników na czas oględzin. Uważali, że sami nie mogliby sobie poradzić z Deaconem i zabrać holocronów. Nie żeby chciała to zrobić, na myśl o dotknięciu tych przedmiotów coś skręcało się jej we wnętrznościach. Kim był ich skromny przewodnik skoro zdaniem tutejszych był na tyle potężny żeby niemieć z nimi większych problemów?
W zamyśleniu ledwie docierało do niej, że Yetaala i Deacon wymieniają uwagi w coraz to ostrzejszej atmosferze. Umknął jej sens rozmowy ale uznała, ze czas ją przerwać.
- I nikt nie powinien, te przedmioty mają zbyt silny wpływ na umysł. – wtrąciła od tak przypominając sobie jakąś rzuconą przed chwilą wzmiankę o holocronach.
- Czy ludzie tak łatwo zapomnieli o holocronach? – cóż Yet najwyraźniej to zignorował wiec postanowiła intensywniej zaznaczyć swój udział.
- Sith? Nie sadzę, oni po nie wrócą ale są cierpliwi. – stwierdziła stanowczo.
- Ja mówiłem ludzie o nich nie wiedzą. Co się tyczy Sithów, zgadzam się z twoją mistrzynią. Z pewnością po nie wrócą – dodał Deacon.
- Tego możemy być pewni. Dlatego należy niezwłocznie powiadomić o wszystkim Radę Jedi i wymienić informację z waszymi magami. – uznał Yet zachowując tą postawę z której była dumna.
- Ale do tego potrzebny nam sprawny statek. – skwitował. Najwyższy czas zabrać się do roboty. - Jak dotrzemy na miejsce zajmiesz się napędem Yet, ja zeskanuje droidy, zajrzę im do ich pamięci i pomęczę komputer nawigacyjny. Może dowiem się kto nam sprezentował tą nadprogramową wycieczkę.
- W takim razie w drogę. – zgodził się padawan.
- Jeżeli chcecie już opuścić ten statek i udać się do swojego, to proszę tędy.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 18-04-2010 o 01:28.
Lirymoor jest offline