Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 10:33   #121
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- A po co Ci kapłanka, skoro jej Chaośnikom nie chcesz oddać? - zapytał sprytnie Tupik, - No powiedz, po cóż Ci ona, żeby koń wolniej jechał? Czy żebyś zhańbić mógł ją sam po drodze? - prowokował niestrudzenie - Psie bez honoru, myślisz że kapłankę dostaniesz? Jesteś jeszcze gorszy niż ten chaos, bo tamci nieszczęśnicy splugawieni od narodzenia, a ty plugastwo na siebie świadomie przyjmujesz. Tobie w łapy świętą kapłankę? Nigdy !
Zagrzmiał ostatecznie, podejmując decyzję za wielu, co by nie było chaos i honor były zbyt ważne dla żołnierzy, a przynajmniej na to liczył Tupik.
Nikt jakby nie zastanowił się do tej pory po cóż Jasprowi była kapłanka, każdy w amoku targu tylko liczył na drapane, przeoczono zaś coś istotnego - motyw. Motywacja wolnościowa nie zadziałała, ale Tupik pamiętał o słowach banity " Odwagi Ci potrzeba do przekazania odpowiedzi wodzowi?? Tak?? Boisz się wrócić ze złymi wieściami... to dobrych nie dostaniesz a współpraca będzie twym jedynym wyjściem, tak jak i naszym" - pomyślał przypominając sobie z jakimi oporami Jasper zdradzał swego szefa i jak wzbraniał się przed przekazaniem mu złych wieści.
- Ostatnia twa szansa, mów gdzie jest wódz chaosu, pomóż i walcz o wolność, albo idź do szefa z pustymi rękami. Zobaczysz jak chaośnicy witają tych którym nie powiodła się misja. - dorzucił sarkastycznie.

Jasper zupełnie nie zareagował na słowa Nizioła. Moment porachunku z przedstawicielem tej rasy odkładał na potem. Nic tak nie smakuje jak zemsta a odkąd był w bandzie Alego słowo wendetta stało się jego ulubionym. Strażnikom mógłby wybaczyć takie słowa, są po drugiej stronie, ale temu złodziejowi … bo w tą umiejętność nie wątpił, oszustowi, który gdy wszystko ucichnie bez skrupułów będzie wpychał małe parszywe łapki w kieszenie ocalałych, nie miał zamiaru. Dorwę cię mały … nawet po śmierci – pomyślał jeździec. Jasper wiedział, że odpowiedź dostanie dopiero wtedy gdy ostatnie ziarnko piasku przesypie się w klepsydrze. Obrońcy potrzebowali czasu, czas był ich sprzymierzeńcem, czas który właśnie się kończył. Jego wzrok krążył pomiędzy trzema punktami … Jorund … Marietta … klepsydra.

Marietta zimno spojrzała na niziołka.
- Tak krótką masz pamięć? - spytała ostro. - Nie stałabym tu teraz zdrowa, gdyby on mnie przy napadzie nie wziął w obronę. A gdy teraz jest jedyną szansą na ocalenie dla was wszystkich, kalumnie nań rzucasz?
- Więc po cóż mu ciebie brać do informowania ewentualnej odsieczy? Wtedy i teraz wykonuje jeno polecenia szefa, zbira i mordercy jakich mało.
- odparł Tupik.
Cicho, tak, by tylko on to dosłyszał, wysyczała:
- Kłamca zawsze wietrzy kłamstwo u innych. Ja mu wierzę.
- A zauroczenie zaślepia. Jeśli wróci z tobą do zbirów zaatakują nas wszystkimi siłami, jeśli mu się nie powiedzie, być może chaośnicy zerwą sojusz z bandziorami. Tu jesteś bezpieczniejsza, jeśli prawdę mówi i po odsiecz pojedzie. - Tupik mówił równie cicho acz spokojnie, nie zamierzał zatrzymywać na siłę Marietty, liczył, że zdoła ją jakoś przekonać, choć wiedział, że ma marne szanse.
- Spójrz sam. Powiedział, co powiedział, słowa nie cofnie. Jeśli istotnie zamierza jechać, mniejsza, czy w to wierzysz, pojedzie ze mną albo wcale. A tu, nim pomoc dotrze, mogą być ciężkie chwile. Wcale nie będzie bezpieczniej czekać odsieczy, niźli ją sprowadzać. A co, jeśli on tego żąda, by mi ocalenie zapewnić? Jak to się ma do oskarżeń twoich?
- Więc jedź na osobnym koniu, wraz ze mną do ochrony, jeśli mają go z kapłanką przepuścić to i mnie się nie ulękną, we dwójkę opór mu stawimy, lub choć strażnika zgódź się do ochrony przyjąć, bo mi żal będzie tych ludzi bez opieki zostawić. Gdy odjedziesz tu się rzeź zacznie, a gdyby miał czyste zamiary nam pomóc, wskazałby gdzie szef chaośników, bo co mu szkodzi? On nie chce nam pomagać, chce pomóc samemu sobie, nie dostrzegasz tego?
- odpowiedział najbardziej rzeczowo i logicznie jak potrafił. Wiedział, że i Marietta zna Jaspera od niedawna i na dodatek jest nim zauroczona, Tupik zaś oceniał fakty a nie obietnice.
"Gdzie wódz tamtych? Tak czy inaczej, gdy ruszą do szturmu, informacja straci sens. Zabrać kogoś jeszcze? Chyba żeby ścigających za sobą w bok ściągnął. Większej grupie trudniej się prześliznąć będzie." - pomyślał.
 
Eliasz jest offline