Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 14:36   #122
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Cichy spór z niziołkiem utknął w martwym punkcie. Spojrzała na klepsydrę. Piasku zostało już bardzo, bardzo mało. Przeniosła wzrok na Jaspera, ich oczy się spotkały. Spokojnie, donośnie oznajmiła:
- Pojadę z tobą.

Gdy dziewczyna oznajmiła głośno swoją decyzję, po zgromadzonych na pozycjach strażnikach przeszedł głośny szmer. Szmer, który przeszedł w mamrotanie, a potem w pojedyncze głosy, którymi obrzucono Jorunda.
- Mowy nie ma!
- Dziewczyno, na bogów...
- Jakże to, oddać ją bandycie? Nigdy!
Jorund patrzył w Mariettę jak zaczarowany. Czuł się podle, jak nigdy w swoim życiu. Zgodziła się, sama, a jednak wszyscy widzieli, że to właśnie on oddaje niewinną dziewczynę na pewną śmierć. Jednak w jego oczach gest ten dawał szansę na to, że wielu innych w gospodzie zostanie ocalonych. Gdy wódz dostanie kapłankę, zwierzoludzie może naprawdę odejdą. Wtedy, gdy emocje opadną, w ostatecznym rozrachunku żyjący podziękują mu...Bo ataku, był pewien, nie przeżyje nikt. A Ona? Będzie męczennikiem, może uczynią ją świętą...Oddała swe życie Sigmarowi, teraz złoży je w ofierze by ocalić posłusznych jego woli wyznawców...
- Pojedziesz. - powiedział głośno i powoli, a gdy za jego plecami podniósł się istny tumult sprzeciwiających się, gniewnych głosów oddziału, zawarczał do nich jak wygłodniały wilk:
- Zamknąć mordy! Kto tu trzyma komendę?! To moja decyzja i ja za nią odpowiadam!
Zapadło milczenie. Ostatnie ziarenka piasku przelatywały bezgłośnie przez przewężenie.
- Będziesz smażył się za to w piekle, Jorund...- rozległy się słowa najstarszego ze strażników, Rytwalda, wypowiadane z obrzydzeniem - Aberhoff...
- Aberhoff leży w gorączce...- przerwał mu z naciskiem mężczyzna - ...to mnie przekazał dowództwo, nakazując słuchać mnie tak jak słuchaliście jego...
Nikt już nic nie mówił. Zacięte, chmurne twarze podwładnych mówiły mu wszystko. "Tchórz!" - krzyczały ich miny, ich oczy - "...kupczysz świętością, by wykpić się od śmierci, miast stanąć i oddać za nią życie, razem z nami...". Robiło mu się niedobrze, zachwiał się lekko. Nic nie rozumieją, walczył z myślami, nie wiedzą, czym czasami może być bycie dowódcą...Przymknął na moment oczy i ogarnął się. Gdy je otworzył, patrzył już tylko na Jaspera.

- Masz sztylet lub nóż? - zapytał cicho Tupik, gotów przekazać jej własny gdyby nie miała. - To nie na niego, chyba że przesadzi, ale na wypadek gdyby wam się nie udało.
- Coś w tym rodzaju. Mam - odszepnęła. - Powiedz Williamowi... Powiedz mu, że wrócę. Że nasza wyprawa się nie kończy.

- Wysłanniku! - ozwał się donośnie Jorund - Wiedz, że kapłanka uwierzyła w twe słowo. Biada ci, jeśli je złamiesz, bo teraz już nie tylko kara ludzka, ale boska nad tobą wisieć będzie. Zatem pojedzie Ona z tobą, a ty w bezpieczne miejsce ją wywieziesz i pomoc jak najrychlej sprowadzisz. Ja jednak nie ufam ci do końca, więc samej dziewczyny ci nie oddam. Każdy żołnierz jest mi tu na wagę złota, dlatego pojedzie z wami ten oto niziołek, Tupikiem zwany. To moja decyzja i cofać jej nie zamierzam.

Jasper patrzył na dziewczynę, serce biło mocno jak wtedy gdy pierwszy raz ją ujrzał. Zaufała mu, tak samo jak zaufał mu Markus. Jeśli jej nie odda wodzowi, sojusz zostanie zerwany a banda zabita przez zwierzoludzi. Oby tylko nikt nie przeżył – pomyślał jeździec. Czuł się źle, wizja nielojalności nie napawała go dobrym nastrojem. Jeszcze nigdy nikogo nie zdradził, a teraz musi wybrać ... albo oddać dziewczynę na pewną śmierć, albo przyjąć na siebie brzemię zdrajcy. Przeniósł wzrok na Jorunda, znowu bezczelnie uśmiechnął się gdy usłyszał o Niziole.

- Zrobimy tak … do Estorfu jest jakieś 12 mil, nocą raczej żadnego oddziału na trakcie nie spotkamy, musicie więc wytrzymać do tego czasu. Potrzeba mi czterech koni … najmocniejszych, najlepiej karych, po tarczy na plecy, bo na pewno będą strzelać za nami ... ekwipunek też moglibyście zwrócić ... broń dystansowa może się przydać. Poza tym trzeba nam jeszcze jednej rzeczy ... fortelu aby się stąd wyrwać. Przygotuj oddział konny, który będzie miarkował atak, tego pewnie się nie spodziewają, powinno to ściągnąć rozstawione w koło czujki. Pomyslą, że uwięziliście posłańca. My wyruszymy po was. Będziecie szarżować ale bez wdawania się w walkę. Kiedy będziecie już blisko ich pozycji zrobicie nawrót z powrotem do gospody. My w tym czasie powinniśmy wyrwać się już z okrążenia ... albo nam się uda ... albo wszyscy zginiemy. Chcesz wiedzieć gdzie jest Kurug-Raak ... powiem ci ... jest w wiosce, ale nie radzę tam jechać ... to pewna śmierć. Utrzymujcie pozycje, a potem barykadujcie się w piwnicach. Może przetrzymacie ... - wątpliwym tonem powiedział Jasper.

Po tych słowach zeskoczył z konia. Prowadzone za uzdę zwierze kroczyło za nim w kierunku barykady.

Jorund znikł na barykadzie, Jasper słyszał, że za ogrodzeniem wydaje jakieś rozkazy. Zaraz potem pojawił się na dole, przeciskając się z trudem przez szczelinę. Za jego plecami Jasper widział już jasną twarz Marietty oraz zarys niziołka. Jorund wyszedł rozglądając się czujnie dookoła, a potem stanął oko w oko z bandytą. Obnażony miecz kołysał się w jego dłoni.

- Mogę dać ci najwyżej dwa konie. - powiedział - Dobre, do Estorfu zdążą. Znajdą się kare. Dostaniesz też te tarcze i łuk z kołczanem. Paru konnych spróbuje utorować dla was drogę, to dobra myśl. Spieszmy się, za chwilę mogą już zaniepokojeni sami zacząć atak.

- Wezmę jeszcze luzaka, na którym przyjechałem.
Niezadowoleni, ale powolni rozkazom Jorunda strażnicy pospiesznie rozbierali w jednym miejscu stos skrzyń, aby mogły się tamtędy przecisnąć wierzchowce. Robiono to bardzo szybko, Marietta i Tupik wciąż stali jeszcze za plecami Jorunda, gdy na zewnątrz zaczęto wyprowadzać pod osłoną ciemności dwa luźne konie w asyście kilku konnych zbrojnych.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.
Rhaina jest offline