Maureen
Była tego ranka w bardzo dobrym nastroju, mimo niewyspania i paru myśli nie dających jej spokoju. Chwilowo jednak widok współtowarzyszy dodał jej poniekąd optymizmu i otuchy. Po raz pierwszy od dawna czuła, że nie jest sama i zagubiona, mimo że otaczały ją praktycznie nieznane osoby. Na widok Anzelma wchodzącego do karczmy poderwała się z miejsca pod wpływem impulsu i podbiegła by go uściskać. Gdy ujrzała zdziwione miny pozostałych, nie mogła się nie roześmiać. Jak widać wszystkich zszokowała zmiana w wizerunku kapłana, ale chyba byli pozytywnie zaskoczeni. Śniadanie upływało w spokojnej atmosferze. Liczyła, że przy odrobinie szczęścia uda im się wytrzymać bez kłótni do wieczora.
- Nie, nie jest tajemnicą, gdzie wczoraj byliśmy - powiedziała do Phaere - Po wyjściu z karczmy poszliśmy na plażę, by poszukać jakichś śladów związanych ze zniknięciem właścicielki pamiętnika. Niestety, nie trafiliśmy na nic nowego. Potem na plaży zjawił się Sylvan i razem z nim wróciliśmy do świątyni. Trochę się zagadaliśmy i nie było sensu wracać w środku nocy do karczmy, więc dzięki gościnności Sylvana zostaliśmy na noc. Co do widma, to nie wiemy niestety o czym mówicie.- spojrzała na Anzelma, który przytaknął - Co prawda w świątyni odbywała się jakaś uroczystość, kapłani i wierni modlili się i ktoś wspomniał o "złu, które zostało zwyciężone", ale nic więcej nie wiemy.Czym było to widmo? Jak wyglądało? Skąd przybyło? I kto je pokonał? - spojrzała na Basta, Phaere, Fosht'kę i Nathiela czekając na odpowiedź. |