Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 21:38   #27
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Walka była szybka i brutalna, długie miecze migały w powietrzu, ale posługiwanie się nimi dla wszystkich było problemem w tej małej izbie. Mark krzyknął, widząc, że wiedźminka dostała i jakby zbierając się w sobie, mocniej naparł na przeciwnika. Sama Arina odrzuciła ból, ale dobrze nauczoną ją rozpoznawać powagę ran. Ta była poważna, wręcz zabójcza dla normalnego człowieka. Musiała szybkim ruchem zerwać z pasa miksturę, odgryźć wosk i wlać ją sobie do ust. Krew buzowała jej w głowie, a źrenice zwęziły się samoistnie, gdy i tak już zwiększona wiedźmińska regeneracja, nagle dostała "kopa", pędząc przez żyły i tkanki jak galopująca kawaleria. Orla rzuciła się na kolejnego przeciwnika, miecze zetknęły się ze zgrzytem, na zewnątrz rozległ się dźwięk końskich kopyt i rżenie wierzchowców. Jakiś człowiek zaczął wrzeszczeć z bólu, zagłuszając większość odgłosów. I nagle było już po wszystkim. Napastnicy rzucili butelki z jakąś oliwą, która rozbryzła się w okolicy pochodni, izba z miejsca zapłonęła żywym ogniem. A potem rzucili się do ucieczki, od razu kierując się ku drzewom i wymieniając ciosy z ludźmi Źdźbucha. Potem zapadła prawie-cisza, gdyż ciężko ranny ciągle wrzeszczał, trzymając się za rękę, oberżniętą na wysokości łokcia. Pozostali rzucili się po przygotowana wiadra, zalewając ogień litrami wody.

Tym razem misja bandytów nie powiodła się. Olaf żył, chociaż ciachnięty kilka razy, a jego chata stała, przypalona tylko lekko i zalana krwią i wodą. Padło czterech wrogów, wszyscy młodzi, na czarno ubrani i podobni do siebie wręcz bliźniaczo. Obrońcy stracili dwóch - jeden leżał martwy tuż przy przedsionku, gdzie chyba zbyt pewnie szarżował od tyłu, drugi zaś powoli chrypł, gdy ktoś zajmował się jego paskudną raną. Do końca życia będzie już kaleką, a jego wojskowa kariera skończyła się błyskawiczną porażką. Nie miał więcej niż dwadzieścia lat. Źdźbuch wrócił po jakimś czasie, wlokąc za koniem jeszcze jednego trupa.
- Skurwysyny! A miało miej ich być, przewidziało wam się chyba, że jakiegoś usiekliście! Kurwa mać, biedny Skozik.
Jak na gust Ariny, straty i tak były zadziwiająco małe. Jej rana już praktycznie całkiem się zasklepiła, za to Mark wyglądał źle. Rana na udzie odnowiła się, a na dodatek doszły jeszcze dwie kolejne, gdy uniki były minimalnie spóźnione. Uśmiechnął się do wiedźminki, chociaż boleśnie.
- Szkoda, że te twoje mikstury tylko na was działają. Wiele bym dał za taką.
Podniósł się z trudem, gdy rany miał już obwiązane bandażem. Okazało się, że było już całkiem blisko świtu. Słońce nieśmiało świeciło jeszcze za horyzontem.

Wtedy też ciała zniknęły, a na ich miejscu pojawiły się kruki, leżące martwe tak samo jak ludzie. Tylko ilość krwi się nie zmieniła. Wróciła też Sly Fox, zaaferowany i wściekły.
- Widziałem jak te skurwysyny do domu Elizy wracają! Teraz możemy ich przydybać i na stos wsadzić!
Olaf aż zębami zazgrzytał i od razu skierował tam swoje kroki.
- Kto może chodzić i miecz trzymać to za mną. Pieprzona suka!
Tym razem nikt ich nawet nie próbował zatrzymywać, gdy wpadli do środka, wywlekając kobietę za włosy z sypialni. Miała na sobie tylko długą nocną koszulę, ale to nikogo nie ruszyło. Niestety nigdzie w domu nie znaleźli śladu czarnowłosych mężczyzn, a wiedźma siedziała cicho i na nic zdały się krzyki Źdźbucha, który próbował wydobyć z niej zeznania. Ale było coś innego, co Arina odkryła przy pomocy swoich snów - na strychu znajdowało się jedenaście gniazd wyłożonych pokrzywami. Więcej roślin walało się po podłodze. Nie było tu widocznych oznak magii, ale raz czy dwa medalion zadrgał lekko. Szybko przekazała informację o tym innym, którzy i tak już decyzję podjęli. Wiedźmę ciągnięto do ratusza, a na środku placu przed budynkiem budowano już stos. Nikt już nie spał, krzyczano i rzucano czymś w kobietę.

Do sprawy chciano zabrać się praktycznie natychmiast. Podstawiono postument, na którym stanął Olaf i jął wygłaszać serię oskarżeń, na czele z morderstwami, które zarzucał kobiecie. Ale nawet w połowie nie był, gdy kobieta, którą ustawiano już przy stosie, wyrwała się.
- Bracia! Brońcie mnie!
Sześć kruków natychmiast pojawiło się tuż koło niej, jeden po drugim zmieniając się w czarnowłosych mężczyzn z mieczami w dłoniach. Tłumek ryknął z przerażenia i zaskoczenia i jął rozbiegać się we wszystkie strony, niezdolny do stawienia oporu. Pozostał tylko Źdźbuch ze swoimi ludźmi, Olaf, Mark i Sly Fox wraz z uczniem. Szanse były wyrównane? Nie do końca, wiedźma zaczynała recytować jakieś zaklęcie, gdy tylko jeden z jej braci przejął jej więzy.

Teraz był czas, by legendę o Królu z Bukowej Kniei zakończyć na zawsze.
 
Sekal jest offline