Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 22:50   #116
Merigold
 
Merigold's Avatar
 
Reputacja: 1 Merigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skał
Gdy większość zdecydowała dostosować tempo marszu do najsłabszych odetchnęła z ulga. Bała się jak cholera. Do diabła, prawie robiła pod siebie ze strachu i najchętniej popędziłaby bez wytchnienia aż do bezpiecznego rezerwatu. Bez oglądania się za siebie, pal licho sumienie, pal licho wszystko, ale... "ale przecież tak nie można! Bądźmy ludźmi!" – zbeształa się za samą taką myśl. Nikomu, najgorszemu wrogowi nie życzyłaby tego co przeżyła, nie wyobrażała sobie też pozostawienia kogoś na pastwę tego co za nimi podąża. Zwłaszcza że to już nie byli obcy ludzie z autokaru.

Pomijając jednak wszystkie bohaterskie deklaracje, wykłady o moralności i sympatie tak naprawdę najbardziej przerażało ją to że zostanie sama. Osamotniona, zagubiona w tej głuszy bóg wie gdzie, z koszmarnym łowcą i ogarem depczącym jej po piętach... Co wtedy? Gdzie pójdzie, gdzie się schowa, gdzie będzie szukać ratunku?!
Oczyma wyobraźni widziała cień piekielnego psa czającego się gdzieś na skraju lasu, obserwującego... "To jak jakaś groteskowa bajka o cholernym czerwonym kapturku" - zaśmiała się w myślach. Zbliżała się do skraju histerii. Nie, jeśli ma ginąć nie chce być sama. Czy to czyniło z niej złego człowieka?
Czas gonił ich nieubłaganie.

Minął ją Kuba nucąc pod nosem i chichocząc histerycznie. Zacisnęła zęby. Cholera, po raz kolejny pożałowała że nie ma ze sobą niczego na uspokojenie. Im wszystkim teraz przydałoby się coś na nerwy... choć może lepiej w ich sytuacji nie otumaniać umysłu...

Zrównała się z Polakiem starając się go zagadać, wyciągnąć z tego stanu. Chłopak nawet nie zareagował. To było beznadziejne. Sama siebie nie potrafiła przekonać że będzie dobrze i daleko jej było do opanowania które tak desperacko próbowała udawać. Jedyne co zdołała wskórać to ściągnąć na chwilę jego spojrzenie. Nieprzytomne, zatopione w otchłani paniki. Cholernego, zaraźliwego strachu.

"Piekielna mgła. Czemu to zawsze musi być mgła? Czy to dlatego że zabiera ci wszystko sprzed oczu, zakrywając cały otaczający świat białą pierzyną, sprawiając że nagle masz wrażenie że jesteś tylko ty pośrodku pustki...? " Zacisnęła dłoń na czyjejś kurtce, kurczowo, nagle ogarnięta lękiem że mgła oddzieli ją od innych i zostanie sama...

- Nie! – nagły wrzask tuz koło niej sprowadził ją na ziemię. Natychmiast. – Nie możemy...! – to Kuba. Spojrzała na niego zaalarmowana ; „ Nie możemy czego...?”

- ... Cogito... – to nie był głos Kuby...

- Co jest kurwa... To niemożliwe! – dalsze słowa chłopaka zostały zagłuszone przez paniczny wrzask . Krzyczał ich przewodnik! Zdrętwiała histerycznie rozglądając się dookoła, próbując dojrzeć coś w tej mlecznej bieli...

"Szlag...! "– mgła zaczęła się przerzedzać... i nagle zapragnęła znaleźć się na powrót w tej gęstej pierzynie, sama, bezpiecznie odgrodzona od wszystkiego dookoła...

Dom, Sara, Patryk stewardessa, kierowcy autokaru, lekarz i jego żona... Wszyscy oni już tu byli, żywe trupy czekające na nich, sunące po swoje żniwo.
"...Ale rezerwat...? Tam musi być rezerwat, przed nami, to niemożliwe, tam musi być ratunek..." – myślała histerycznie próbując zrozumieć. Rzednąca mgła odsłoniła drewnianą tabliczkę informującą ich że dotarli do ośrodka wypoczynkowego: „Witamy nad Spirit Lake. Najwspanialszym ośrodku wypoczynkowym w samym sercu przepięknych gór!”

Smiech dzieci. Znajome łacińskie wyliczanie.... Martwi... Wszyscy tu byli...

"Cholera! Jezioro, piekielna brama do krainy umarłych" – dotarło do niej - "To pułapka, oni przechodzą przez to przeklęte jezioro.." – zaczęła się cofać rozglądając za Cyrusem, szlag by to, jak mają przedrzeć się przez te trupy bez broni?! I skąd nadejdzie łowca? Co jeśli jest za nimi a ożywieńcy mają ich zatrzymać z drugiej strony nie dopuszczając do rezerwatu...? Przytrzymać aż do nadejścia Łowcy..? Chyba że on również wyjdzie z jeziora...
Cofała się przed trupami szukając drogi ucieczki... Tam gdzie byli nie mogą wrócić, to pułapka... jedyny ratunek jest przed nimi... w rezerwacie. Tylko żeby się tam dostać muszą minąć jezioro i wszystkich umarłych...

Tomas... – ratunek w ich przewodniku – gdzie jest rezerwat? Musimy się tam przedrzeć... Natychmiast! - szarpnęła stojącego obok Kubę mając nadzieję że jest przytomny, że wyszedł z tego stanu... - "Wiejemy Kuba, słyszysz mnie?!"

- George – usłyszała Dereka – łap Holy i trzymajcie się mnie... - Zobaczyła że sportowiec szykuje się do walki z tymi stworami. - "Oszalał?! To samobójstwo!" - Derek, nie! - to szaleństwo! - chciała go postrzymać - Uciekaj!
 

Ostatnio edytowane przez Merigold : 19-04-2010 o 00:15.
Merigold jest offline