Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2010, 23:13   #23
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny

Za Waszymi plecami, z głośnym hukiem zamknęły się piwniczne wierzeje, odcinając Was od gwaru głosów podekscytowanych wychowanków domu. Ciemność spadła na Was ze wszystkich stron. Jeden z akolitów zatrzymał się na chwilę by skrzesać ogień. Waszym nieprzywykłym do mroku oczom ukazały się wąskie schody prowadzące w dół. Dało się słyszeć donośnie chlipanie przeplatane cichszymi jękami zgrozy i lęku - oto ciemiężyciele Trzmiela struchleli w obliczu kary. Ciche syknięcie jednego z akolitów dało Wam znać iż pora ruszać dalej. Powoli, noga za nogą poczęliście schodzić w ciemność.

Schody były strome, lecz nad wyraz krótkie. Ledwie jeden zakręt minęliście a już stanęliście na progu szerokiego korytarza, po obu stronach otwierającego się na liczne pomieszczenia. Prowadzący ten ponury kondukt akolita stanął przed ostatnimi z rzędu drzwiami. Sięgnął po skryty pod fałdami szaty łańcuszek, na końcu którego połyskiwał duży, mosiężny klucz. Drzwi z cicha zgrzytnąwszy z rzadka używanymi zawiasami stanęły przed wami otworem.

- Witajcie w Dziurze! - Szepnął złowieszczym tonem młody akolita, zapraszającym gestem wskazując na wnętrze Waszego więzienia. - Wejdźcie do środka, o potępieni!

Waszym oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie. Mogło mieć może i z pięć kroków długości, a z połowę tego szerokości. Nie było tam wygód. Ot, trzy sienniki, dwa stołki, jeden kulawy stolik, do tego kilka pocerowanych derek, które zapewne widziały lepsze czasy. Całości dopełniał wąski świetlik, dzięki któremu to celę dzieliła na pół jaskrawa smuga słonecznego blasku. Jak na złość nawet szczury nie chciały przemykać po schludnie zamiecionej podłodze (kamiennej, bynajmniej nie było to zasłane odpadkami klepisko), nie mówiąc już o karaluchach.

- Na dobrych bogów. - Rzekł Wasz przewodnik szyderczo. - Naprawdę nie wiem czego się te dzieciaki tak boją. Ojciec Edrin jest dla Was zbyt dobry! Za miękkie ma serce, ot co! Dalejże włazić! W przeciwieństwie do Was, nieroby, my mamy swoje zajęcia!

Drzwi zamknęły się za Waszymi plecami, podobnie jak za tamtymi trzema w bliźniaczej celi po drugiej stronie korytarza. Przez chwilę dochodziły Was jeszcze głosy oddalających się akolitów a potem zapanowała cisza.


***


Po nabożnej chwili skupienia i modlitwy (tudzież ściszonych, ukradkowych szeptów) przy stole jadalni zawrzało. Gadali wszyscy. Od najmniejszego pędraka, który ledwie potrafił wydukać kilka słów, po najstarszych wychowanków. Ba, nawet kilku ledwo co wyrosłych z wieku dziecinnego akolitów dołączyło się do tego szaleństwa wymiany wszelakich informacji o porannych zdarzeniach. Jednym słowem zdawało się, że jadalnie Domu dla Sierot imienia radnego Bidney'a opanowała horda wściekłych przekupek. Mało kto interesował się stygnącym posiłkiem, który jak to zwykle rano składał się przede wszystkim z masy szarawej, oślizgłej owsianki, świeżo wypieczonych jęczmiennych placków i gorącego, parującego mleka (bynajmniej nie było ono gotowane). Spekulowano, plotkowano, doinformowywano niedoinformowanych, okłamywano łatwowiernych i spierano się z tymi, którzy wierzyli, że wiedzą więcej niż reszta.

- W Dziurze! - Mówiła podnieconym tonem jedna z siedzących przy Amarys dziewcząt. - Całe wieki nikogo tam nie zamykali!

- I dobrze im tak! - Odpowiedziała jej sąsiadka, niska dziewczynka o pokrytym piegami nosie i chudziutkich jak mysie ogonki rudych warkoczykach. - Sobie są winni! Stam i te jego łobuzy! A ten cały Ravere niewiele lepszy od tamtych, jak nic wyrośnie na jakiegoś zbója, albo i pijaka! Tak mówią siostry! Tak samo ten cały Trzmiel, kaleka...

- Ale ten Ravere na pewno nie może być zły. - Rzekła siedząca tuż obok Katia, spoglądając gdzieś w dal. - Był taki dzielny, gdy go prowadzili do Dziury. I spojrzał na mnie tak... No wiecie... Tak, że poczułam, że patrzył tylko i tylko i wyłącznie na mnie, jakby tam nikogo innego w ogóle nie było! A potem ten głupi Trzmiel się wywrócił! - Powiedziała ze złością, po czym znów jej spojrzenie zawisło gdzieś w próżni i dodała cicho, jakby do siebie tylko. - Ach, jak on się na mnie patrzył...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline