Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2010, 09:18   #291
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mimo dziwnego przeczucia Stormak bawił się całkiem dobrze. Choć miał żelazną zasadę by nie pić alkoholu w końcu skusił się na ten jeden, jedyny tego wieczoru kufel. Brodacz wychylił go prędko, bez cackania się i bez marudzenia. Przepadał za tym charakterystycznym, gorzkim smakiem. Wiedział jednak, że jego profesja wymaga ciągłego skupienia i koncentracji i dlatego dawno temu porzucił tego typu używki. Ten wieczór był jednak wyjątkowy. Mieli opuścić bezpieczny obóz i ruszyć w dzicz. Niezbadaną i wyjątkowo niebezpieczną dzicz. Stormak miewał myśli, że może nawet nie powrócić z tej drogi, jednak za każdym razem gdy spoglądał na Cadoma, Geraxa i Bronthiona odczuwał dziwne wrażenie, że grupa dobrała się idealnie. Gerax jest idealnym taranem na wrogów i warto zadbać o jego bezpieczeństwo bo gdy go zabraknie, grupa straci największą siłę ofensywną. Cadom mógł leczyć ich rany, co bardzo radowało brodacza. No i Bronthion. Jego zdolności z całą pewnością nie raz jeszcze uratują im życie i uprzykrzą drogę ich wrogom.

Stormak odłożył pusty kufel na blat stołu. Stał między trzema stolikami, zapełnionymi dzikim tłumem marynarzy. Opowiadał o niezbadanych czeluściach kopalń w krasnoludzkich twierdzach. Opowiadał o epickich starciach z duergarami i licznych niebezpieczeństwach czających się w mroku każdego, górniczego chodnika. Brodacz gestykulował energicznie nadając swym opowieścią dramaturgii i realizmu. Tamci słuchali. Słuchali z uwagą i konsternacją, jakby na prawdę ich to interesowało.
-Bruneor nakazał swym patrolom zaopatrywać się w dodatkową oliwę i już żaden cholerny troll nie stanowił dla nich zagrożenia!- kończył właśnie jedną z swoich opowieści, gdy drzwi do kantyny otwarły się z hukiem, a w nich pojawiła się efia czarodziejka wbijając dziwne spojrzenie w Stormaka. Krasnolud zmrużył oczy. Nie trzeba mu było słów by zrozumieć o co jej chodziło.

Z podwórza dobiegały ich krzyki. Ktoś wrzeszczał z bólu, a kto inny wzywał do broni. Stormak skierował rękę w stronę pasa, gdzie za dnia spoczywał topór i kusza. Niestety, wieczorem zostawił je w domu udając się na zabawę a nie walkę. Jak bardzo był głupi myśląc w ten sposób, zrozumiał dopiero teraz. To jednak nie był jego największy problem. Ani kusza, ani topór nie były jego głównym atutem. Słowa i gesty były dla niego najważniejsze. Na wysokim czole zalśniły drobne krople potu. Mag błyskawicznie podbiegł do Verschli
-Trzymaj się blisko mnie, albo poszukaj Paula. Osobno jesteśmy łatwym celem. Chroniąc sobie nawzajem plecy będziemy najgroźniejszą bronią w obozie...- rzekł do niej ściszonym tonem. Wiedział, że nie odpowie. Wciąż miała do niego uraz. Mimo wszystko była mądra i propozycja krasnoluda zdawała się być rozsądną. Mimo wszystko decyzja należała do niej. Nie czekając jaka ona będzie, czarodziej wybiegł prędko z kantyny kierując się w stronę dobiegających go krzyków.

W końcu dotarł na miejsce. Dziwaczna bestia atakowała właśnie jednego z bezbronnych marynarzy. Krasnolud nie czekał ani chwili. Wartko uniósł dłonie i wykrzyczał słowa wyzwalacz czaru, a po chwili w powietrzu pojawił się wirujący krąg kości. Z każdą sekundą krąg rósł aż po chwili był wysoki jak sam Gerax.
-Geruguregure!- rozległ się niemrawy krzyk brzydkiej, galaretowatej istoty, która wypełzła z portalu. Lemure, którego raz już wezwał przyczłapał do Stormaka stając obok niego. Krasnolud zmrużył oczy. Nie przeszkadzał mu straszliwy smród oślizgłego diabła. Ważne że był skuteczny w walce i równie skuteczny w obronie swego pana. Brodacz wejrzał przez ramię na biegnąc marynarzy, gotowych do boju. W myślach jednak zastanawiał się nad kolejnym zaklęciem.
~Przyzwać kolejnego stwora czy cisnąć pociskiem w to cholerstwo...~ zastanawiał się na szybko...
 
Nefarius jest offline