Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2010, 10:57   #6
Fallenhuman
 
Reputacja: 1 Fallenhuman nie jest za bardzo znanyFallenhuman nie jest za bardzo znanyFallenhuman nie jest za bardzo znany
Midian jak zwykle nie spał dobrze. Z krótkiego, płytkiego snu wyrwał się jak topielec wypływający na powierzchnię. Niezmąconą cieszę panującą w kompletnie zatopionym w ciemnościach pokoju przerwało głośne oddychanie. To tylko on, a to co było to tylko sen. Ten sam co zwykle. Ten sam od pięciu, sześciu lat? Czasem sam się dziwił, że wywoływało to w nim takie emocje. Ciągle to samo, a on jak zwykle obudził się zlany potem. Nie zapalając światła udał się do łazienki.
W tym pomieszczeniu jednak włączył oświetlenie. Pojedyncza jarzeniówka, przy akompaniamencie różnych bliżej nie określonych dźwiękach, zalała ascetyczną łazienkę surowym blaskiem. Midian zbliżył się do przybrudzonego lustra, wiszącego krzywo nad umywalką i spojrzał w swoje odbicie. W głęboko osadzonych, podkrążonych, brązowych oczach szaleństwo tańczyło z bólem. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, zmarszczone brwi, zakrzywiony, prosty nos i szeroka szczęka nadawały jego twarzy wyraz wygłodniałego drapieżnika. Liczne blizny, zmarszczki i tatuaż odbijały całą jego przeszłość. Spiczasta bródka podkreślała i tak już wyrazisty wygląd psychopaty, lub w każdym razie osoby, która jest na skraju obłędu. Osoby, którą stał się już parę lat temu. Podążył drogą, z której nie mógł, a przede wszystkim nie chciał zrezygnować. I to właśnie dzisiaj miał okazję ułatwić ją sobie ścieżkę na górę, którą postanowił zdobyć. Podświadomie zacisnął ręce na brzegu umywalki.
Minęła dłuższa chwila zanim odkręcił wodę i przemył twarz, co pozwoliło mu nieco uciec od dręczących go myśli.
Musiał zapalić, a przede wszystkim napić. Jak zwykle.
Wrócił do pokoju. W nikłym świecie pojawiły się kontury ścian i nielicznych mebli. W zasadzie w pomieszczeniu oprócz wąskiego łóżka znajdowały się tylko stolik, dwa krzesła, lodówka i komoda. Skierował swoje kroki w kierunku barłogu i sięgnął po znajdującą się tam butelkę i cygaro. Dopiero po wypiciu sporej zawartości rzeczy pierwszej i rozpaleniu rzeczy drugiej w pełni udało mu się uciec ze szponów koszmaru. Ubrawszy się pośpiesznie w bojówki, wojskowe buty i długi, pozbawiony rękawów szary płaszcz ze stójką wyszedł na spotkanie z inkwizytorskim adeptem.

Gdy w końcu dotarł na miejsce, gdzie nie licząc pijaczka tracącego właśnie przytomność w kącie, nie było w nim nikogo prócz starego, znudzonego barmana, i podstarzałej kelnerki, która wcale nie miała więcej chęci do życia. Oraz adepta, który pasował tu niczym gówno do buta.

Wszedł w głąb sali, zastawszy barmana, który z głową opartą na dłoni przysłuchiwał się konwersacji Iskariona z kelnerką. O rzesz w mordę zwerbalizowało mu się w myślach.
- A może pan w końcu coś zamówi? – Zapytała kobieta z wyraźnym wyrzutem.
- Głupia kobieta! Myśli, że swym natręctwem zmusi mnie do zamówienia zgniłych jąder kałamarnic albo innej trucizny, którą tu serwują… Ależ nie, ja jestem cierpliwy i poczekam. A może by tak z uśmiechem poprosić o szklankę wody, albo innego napoju, może wtedy się odczepi? – Iskarion podrapał się długim, brudnym paznokciem po brodzie, po czym kontynuował swój wywód. – Nie! Pewnie ta wredna torba napluje mi do napoju, kiedy nie będę spoglądał w jej stronę. To na pewno okropne babsko… - Kelnerka patrzyła na niego coraz bardziej się czerwieniąc. – Ocho! – Wykrzyknął Iskarion. - Już jej się ręce trzęsą jak raakatańska galareta, a ja jeszcze nie wyrzekłem nawet słowa! Swoją drogą zjadłbym trochę galarety… Ciekawe czy dają tu galaretę i z czego? Pewnie ze szczurów!
- Tak… To znaczy nie! – Kobieta przerwała mu w pół słowa.
- Co tak? Co nie? Przecież nic nie mówiłem! Chce mi namieszać w głowie! Ale będę uprzejmy, może jest niedorozwinięta, niedorozwiniętych trzeba traktować lekko, skoro już popełniło się błąd i nie ubiło za młodu. Powiem tak: Poproszę o galaretę. Albo nie. Zapytam z czego robią galaretę. No więc… zapytam. – Zrobił krótką przerwę, zupełnie nie zważając na fakt, że kobieta patrzy na niego jak na szaleńca od początku ich rozmowy i zdążyła się już odsunąć na sporą odległość. – Z czego robicie galaretę pytam?
- Z mięsa grochnali proszę pana. – Odparła kelnerka z wyraźnym zniecierpliwieniem. Miała ochotę odejść od stolika, jednak widoczne insygnia inkwizycji na szacie Iskariona pozwoliły jej podejrzewać, że może to być zły pomysł.
- Grochnale śmierdzą, przynajmniej z wierzchu. Ale galarety z nich nie jadłem. Zamówię! Albo nie… A co jeśli jest niedobra? Albo co jeśli ona kłamie i tak naprawdę robią galaretę z paskudnych jaszczurek i mówią że to z grochnali? Ale trzeba zamówić, bo inaczej ona sobie nie pójdzie. Zamówię! – Ponownie zrobił chwilę przerwy w swym potoku słów, po czym przemówił. – Poproszę o galaretę mówię! – W tym momencie jego wzrok padł na Midiana.

-Barman, podaj mi butelkę imperialnej Whisky, szybko- rzekł szeptem do barmana. Ten nie wykazując większej chęci do życia niż przedtem, sięgnął po wskazany trunek stawiając go na ladzie, która z pewnością lata świetności miała już za sobą. Obok postawił zakurzoną szklankę, która z ladą mogłaby wspominać dawne czasy.
– A co on taki zmiętoszony, nie spał dobrze dzisiaj czy coś? – Powiedział Iskarion na głos, łypnąwszy okiem na oczekiwanego długo towarzysza.
Midan zaciągnął się cygarem i wypił jednym haustem zawartość szklanki. Wykorzystując ostatnie chwilę przed ciężką rozmową, ponownie uzupełnił jej zawartość. Zauważywszy, jakże trudny do spostrzeżenia obyczaj swojego nowego, Imperatorze daj, aby tak się nie stało, partnera wiedział, że to jego ostatnie sekundy. Tylko alkohol mógł sprawić, że akolita nie zirytuje go na tyle, aby chęć wyrwania mu wszystkich kończyn, głowę zostawiając sobie na deser, nie weszła w fazę realizacji.
Tymczasem kelnerka spojrzała na Midiana, następnie na swego klienta, który w końcu raczył coś zamówić, po czym doszła do wniosku że lepiej zniknąć jak najszybciej z pola widzenia. Bała się, że jeśli kolejny gość będzie się zachowywał w ten sposób, zwariuje bezpowrotnie i nawet modlitwy do Imperatora nie będą w stanie jej pomóc. – Opis się zgadza, wysoki, szczupły, morda jak na zdjęciu. To ten! Jakoś mało sympatyczny, nie wiem czy nam się będzie dobrze współpracować. I się tak patrzy dziwnie, jakby człeka żywego, ubranego dobrze i kulturalnego nigdy na oczy nie widział. No nic, trzeba będzie ścierpieć to towarzystwo, wszak rozkazy to rozkazy. Będę uprzejmy, co nie stanie się wszak ujmą dla mej przebiegłości. Przywitać go należy. Tak przywitać, wskazać wygodny fotel i zachęcić by zamówił coś u tej krowy. Jednak nie nazwę jej krową, a słodką i wspaniałą damą. No więc… Pochwalony bądź w imię Imperatora Midianie Blitz mówię. – rzekł Iskarion, skłoniwszy się uprzejmie, przybierając na twarzy wyraz rozanielonego uśmiechu. – Zasiądź proszę ze mną w tej wspaniałej loży i pozwól sobie na chwilę wytchnienia zamawiając coś u tej słodkiej i wspaniałej damy.
-Niech Imperator obdarzy Cię swoimi łaskami Adepcie-odpowiedział Midian i skinął głową w odpowiedzi. Tak więc zaczęło się. Psyker wiedział, że nie może tego spieprzyć. Następnej okazji powrotu do czynnej służby mógł już nie doczekać. Wziąwszy butelkę między palce skierował się w stronę loży wskazanej przez Iskariona, zasiadając naprzeciw niego.
-Zamówienie złożyłem już u barmana, aczkolwiek dziękuję za troskę. Nie chciałbym marnować Twojego cennego czasu Adepcie, więc proponowałbym od razu przejść do rzeczy, gdyż rozumiem, iż jako pracownik Inkwizytorium jesteś bardzo zajętym człowiekiem i zapewne z trudem znalazłeś chwilę na spotkanie ze mną, za co Ci serdecznie dziękuje.- po tych słowach, rozsiadając się wygodnie, czekał na słowa, po których miał nadzieje nie udusić Iskariona.
 
Fallenhuman jest offline