Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2010, 01:38   #72
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny

Mike miał obawy czy aby dobrze zrobił. Czy aby nie naraził na niepotrzebne niebezpieczeństwo innych. To była gruba sprawa, pomyślał, tłusta wręcz. I tak w rzeczywistości było. Sprawa ociekała wręcz śmierdzącym tłuszczem. Ani Nikołaj Radović ani Colin Dwight Harlow ani też Micheal Jarecki nawet nie przypuszczali co się dzieje. Mieli co prawda swoje wywody na temat całego zajścia jakie zaszło w podziemiach Londyńskich jaskiń, ale była to namiastka, wręcz wstęp w tej całej grze. Turzyński był już Prawie w Paryżu gdy do rozmawiających ze sobą doktora Rodgera Benza i Michaela Jareckiego dołączył trzeci jegomość, Colin Harlow. Jarecki doszedł do jakże normalnych, w tej sytuacji, wniosków. Ktoś ich robi w balona. Ktoś próbuje coś uknuć, albo już to zrobił, i teraz próbuje zatuszować sprawę. Tak to nie ulegało wątpliwości...

Mike przez całą podróż do Paryża próbował zasnąć. Nie udawało mu się to, aż do chwili gdy pociąg zbliżył się do dworca w Paryżu. Naglę poczuł senność tak wielką, że nie sposób było jej się oprzeć. Usnął może na 5 minut, ale to wystarczało by zalać się potem do ostatniej nitki - mimo pracującej klimatyzacji. Gdy spostrzegł się gdzie się znajduje, złapał za plecak umieszczony na przeciwległym siedzeniu i ruszył do wyjścia. Paryż. Metropolia w jego kraju uznawane niemal za legendarną. Każdy chciałby spędzić tu wakacje. Każdy Polak, znaczy się. Teraz po latach znał niezgorsze slamsy tego "cudownego" miasta tak podobne do tych widywanych w Polsce. Toteż sentyment i urok tego miejsca prysł. Bez wahania udał się do tablicy rozkładów i wyszukał pociąg na Berlin. Miał 3 godziny. W sam raz na zakup biletu i zjedzenie czegoś w restauracji. Przez chwilę zapragnął odwiedzić jakiś monopolowy, ale rozwiał tą myśl.

Siedząc w kawiarence o zbyt skomplikowanej nazwie nawet dla rodowitych Francuzów, rozważył swoje postępowanie. Sir Wills dał mu do zrozumienia, że to już koniec zmagań. Że kasa wpłynęła na jego konto i nic już po nim. Po tym wszystkim zdziwiła go jedna rzecz. Otóż, czemu puścili go wolno. Czyżby uważali, że nie jest dla nich żadnym zagrożeniem? Że po powrocie do Polski zajmie się swoimi sprawami i zapomni o wszystkim wydając swoje pieniądze w pubach i centrach handlowych? Sprawa wydaje się jasna, ale taka nie była - był o tym przekonany. Gdyż Wills nie wiedział, ale mógł się dowiedzieć. Nie wiedział o filmie...

Harlow, Jarecki i Benz.
Benz spojrzał na siedzących. Na was. Przez dłuższą chwilę nie padło nawet jedno słowo. Pierwszy ciszę zabrał Harlow, mówił o Mike'u. Zaraz gdy skończył, przyszła kelnereczka, a Colin, zamówił kawę. Gdy rozległa się kolejna partia ciszy zrobiło się ponuro. Trzeba było porozmawiać, ale w sumie wasze pomysły były nie za bardzo precyzyjne. Aż do momentu gdy Harlow wyciągnął z kieszeni mały pojemniczek z kliszą i kartę o pojemności 8 GB. To był wasz trop. Doszliście do wniosku, że jak tylko skończycie spijać kawę, udacie się wywołać kliszę. Michael, Ty chciałeś iść od razu. Bez żadnej zwłoki. Miałeś swoje teorie i chciałeś je jak najszybciej potwierdzić. A może raczej obalić? Może w cale a w cale nie chciałeś aby się sprawdziły? Jedno co było pewne, to to, że chciałeś zrobić to jak najszybciej, toteż kawa w Twoim wydaniu była naprawdę ekspresowa. Doszliście do wniosku, że nie ma na co czekać i udać się do najbliższego fotografa. Zapytana kelnerka nie miała jednak pojęcia gdzie się znajduje najbliższy zakład. Jednak szybko napotkaliście przechodnia, który wiedział.

Spojrzeliście na szyld zakładu fotograficznego mieszczącego się w tym samym centrum handlowym. Najszybciej i najtaniej, głosił. Niestety, po pokazaniu filmu specjaliście za ladą stwierdził, że to mikro film i musicie udać się do specjalistów. Wskazał wam adres. Taksówka jechała ekspresowo w porównaniu z godzinami popołudniowymi. Najgorsze przyszło gdy uświadomiliście sobie, że jest godzina 20 z minutami. Myśl, że najprawdopodobniej będziecie musieli poczekać do jutra przyśpieszyła wam tętno. Jednak krateczka widniejąca na drzwiach uspokoiła was. Całodobowy serwis i obsługa. Wywołanie ma zająć około 50 minut z racji, że obsługujący was facet po pięćdziesiątce, przedstawiający się jako Mr. Morgi, nic innego do roboty nie miał, a wy dodatkowo hojnie zamachaliście portfelem.

Czekacie w poczekalni - cztery krzesła przy ścianie głównej sali - Benz w ręku trzyma kartę pamięci, gdy nagle dostrzegacie komputer. Komputer służący do obróbki zdjęć w przypadku samoobsługujących się klientów. Spojrzeliście po sobie. To był dobry pomysł, a obsługa nie miał nic przeciwko.
- Tak, tak jasne, proszę korzystać. Tylko jakby coś z internetu, to nie, bo nie ma do niego dostępu. - rzucił i wyszedł na zaplecze zająć się waszymi zdjęciami.
Włożyliście kartę w czytnik i po chwili otworzył się folder z plikami graficznymi i wideo. Kolejne spojrzenie po sobie.

Otworzyliście pierwszy plik wideo, mimo braku głosu, zauważyliście od razu, że jest to jeden z filmików nakręconych podczas wyprawy. Kolejne kilka też takie były. Jeden z ostatnich przedstawiał sytuację którą nie do końca pamiętacie. Widać na niej jak Mike coś mówi, obraca się i potem przez kilka sekund widać oślepiające światło i nastaje ciemność. Ciężko powiedzieć co się właściwie stało, ale domyślacie się, że to były skutki tych granatów które was, ogłuszyły. Kolejny filmik was zaskoczył. Mike mówi coś do aparatu, po czym pokazane jest jak wchodzi, do jakiegoś gabinetu. Przez ułamek sekundy przed końcem widzicie znajomą twarz Sir Willsa.

Twarz Willsa. Czyli Mike mówił prawdę, rozmawiał z nim. Zanim przeszliście do ostatniego pliku wideo, zaczęliście sprawdzać grafikę. Po kolei zdjęcia przedstawiały sceny jakie znacie. Pierw na zebraniu u Wilsa, obóz przy jaskini, następnie kolejne części wyprawy. Wszystko po kolei. Widać było skałę w kształcie liścia klonu. Rury wychodzące z zawalonej ściany. Ranę Nikołaja. Trupa Browna. Skrzynie i szafki. Widać było ten dziwny przedmiot o rozmiarach malucha. Zdjęć było sporo. Ostatnie przedstawiało drzwi prawdopodobnie do gabinetu Willsa.

Ostatni filmik odpaliliście dopiero na końcu. Pokazywał przez chwilę, czyjeś nogi - W granatowym garniturze i w drogich butach. Później lekko zeszło na podłogę. Dziwne nagranie, nic nie ukazywało na dobry ład. Przez chwile widać było nogi innej osoby. Później jakby aparat upadł i leżał przez chwilę na podłodze pod stołem. Gdyż nic oprócz blatu stołu (od spodu) nie było widoczne. Następnie jakiś koniuszek nogi uderzył w obiektyw i aparat kolejny raz potoczył się po podłodze ukazując jak wielkie drzwi (te same co na zdjęciu) zostały uchylone. Widać było beżowe buty (jak poprzednie wyglądały na drogie to te były arcy drogie) i spodnie wchodzącej osoby. Widać było też laskę wykonaną z czarnego drewna. Zatrzymał się w drzwiach. Odczekał chwilę, po czym wyszedł. Zaraz za nim wyszły granatowe nogawki a nagranie się skończyło.

Nawet nie zauważyliście jak minęło 50 minut. Albo staruszek zrobił to szybciej niż mówił, że zrobi. W każdym bądź razie zdziwiliście się, jak ktoś jakąś kopertą pomachał wam przed oczami. W kopercie były zdjęcia z waszego mikrofilmu.
- Dla studentów i pracowników naukowych mamy zniżki. - Zagaił staruszek. - Trzeba było od razu mówić żeśta inżyniery. - postukał na kasie. - 26,90. Ze zniżką rzecz jasna.

Zapłaciliście i wyszliście. Nie zwlekaliście, Benz wyciągnął zdjęcia przyglądając się każdemu po kolei i przekazując dalej.


Mało ciekawe, ale to tylko początek.


To już nie za bardzo wam to wygląda, na zdjęcia szybkowaru.


A to już w ogóle abstrakcja. Jakieś bohomazy na tablicy.


Benz spojrzał po was.


- to są chyba zdjęcia zdjęć.
Zauważacie np. przycięte rogi, krzywizny, które świadczą o tym, że te fotografie są po prostu zdjęciami zdjęć wiszących na czymś białym. Może na tej tablicy z bohomazami? [oczywiście tutaj tego nie widać]


Te zdjęcie jest podpisane na dole [wyobraźcie sobie :P ]: "Żółty nalot - pozostałość po tlenku uranu". I wielgaśny znak zapytania z wykrzyknikiem.

Benz zamyślił się. Tylko pozostaje wam się domyślać, czy te zdjęcie zdjęcia jest zrobione w tej jaskini, którą to niedawno zwiedzaliście. Ale macie przeczucie, że tak. Benz, zastanowił się przez chwilę. Przecież poznałby te znaki. Z tym, że tutaj widać dużo światła. A oni tego nie mieli. W takim razie skoro szła jakaś inna ekipa za niemi. To po co ta cała maskarada. Czemu w ogóle wynajęli go, ich do tego zadania?


Kolejne zdjęcie jakiegoś schematu ( a może rysunek?) rozwieszonego na takim samym podłożu co poprzednie zdjęcia.

Staliście na przeciwko sklepu spożywczego i oglądaliście zdjęcia. Nawet nie zauważyliście jak zrobiło się cicho na ulicach. Było jeszcze kilka zdjęć z mikrofilmu.

Jedne z nich przedstawiało jakąś mapę. Drugie ludzi. Trzecie akta. Stos kartek w teczce. I różnorakie fotografie (koniuszki wystające z teczki). A na okładce jeden wilki napis.
Organisation Todt.

Nikołaj:
Wills nie przyszedł. A przynajmniej jak do tej pory.Siedziałeś właśnie z kolejna fajką w oknie gdy dostałeś sms'a.

nadawca: Rodger Benz

treść:
O 6 spotykamy się w kawiarni. W tym centrum na bulwarze
co rozmawialiśmy o przed wyprawą. Piszę tak w razie czego.


Gdy już paliłeś któregoś z kolei a sam byłeś po rozmowie z doktorkiem przyszedł czas na kolację. Dochodziła 19 a ty się jeszcze stąd nie wyrwałeś. Zdążyłeś zamknąć okno i wyjść z łazienki gdy do sali weszła salowa z kolacją. Mini masełko, trzy kromeczki chleba tostowego, wędlina i dżem. Pokręciłeś głową. Dzieci więcej jedzą.

Gdy nastała godzina 20 dostałeś kolejnego sms'a od Benza.

Idziemy wywołać film z aparatu Mike. Colin go spotkał
na dworcu. Pojechał do Polski. Kiedy wychodzisz?

Walnąłeś w blat stolika. Że też cholera Ciebie nie mogli wcześniej wypisać. No ale cóż. Masz jeszcze nagrodę pocieszenia. Położyłeś się na wyrku czekając aż na korytarzy światła przygasną. Gdy był wieczorny obchód doktorek wszedł tylko na chwilę by zobaczyć co się dzieje pod opatrunkiem. Noga goiła Ci się szybko więc długo nie zabawił. Młoda i tym razem zgrabna pielęgniarka przyniosła Ci serię lekarstw i nastała cisza. Wiedziałeś, że lekarz ma jeszcze kilka sal do przejrzenia, ale godzina 23 zbliżała się szybkimi krokami. Z sali obok słychać było gorzkie pojękiwania. To był zły znak. Jeśli tak dalej pójdzie to pielęgniarki będą się ciągle kręciły.

Gdy nastała 23 światła na holu lekko przygasły. Sir Willsa w dalszym ciągu nie było. Sąsiad się lekko uspokoił. Słychać było jeszcze oddziałową wyganiającą ludzi z sali telewizyjnej. Ale już po chwili zapadła cisza (nie licząc sąsiada, huczącego niczym orangutan). Odczekałeś jeszcze jakiś czas (A brak kroplówki - powodował, że poczułeś się swobodniej) i ruszyłeś.

Drzwi nawet nie zaskrzypiały. To dało Ci nadzieję, że w pokoju LeBlanca będzie tak samo. Na korytarzu żadnego ruchu. Lekko przyciemnione światła dawały wrażenie tajemniczości i napięcia. Iście filmowy nastrój. Oczywiście wiadomo o jaki gatunek filmu chodzi. Idąc powoli, wzdłuż ściany nie napotkałeś na nikogo. Słyszałeś co prawda głosy z zakamarka dla personelu, ale to tylko upewniało Cie, że jeśli gdzieś siedzą te pielęgniareczki to tam.

Drzwi do sali Jacques'a nawet nie pisanęły gdy je otwierałeś. LeBlan leżał spokojnie. Na stoliku stały kwiaty a na przeciwko łóżka wisiał niemy telewizor. Pokój wyglądał bliźniaczo podobnie do Twojego. Z tą różnicą, że łóżko było po drugiej stronie. Aparat stojący na statywie robił: pib... pib...pib...

Ruszyłeś w stronę łóżka.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline