Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 00:08   #119
Merigold
 
Merigold's Avatar
 
Reputacja: 1 Merigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skałMerigold jest jak klejnot wśród skał
Dalej wszystko potoczyło się jak na jakimś piekielnym filmie... Filmie z nią w epicentrum tego wszystkiego! Widziała jak Derek zamierzył się kijem w to co na niego lazło – jakby był na jakimś groteskowym meczu gdzie zamiast piłki używa się zombiaków. Brzmiało to jak kiepski żart. Wcale jej nie było do śmiechu. Coś było dziwnego w tych trupach... Coś było nie tak... Nie miała jednak czasu by się nad tym zastanawiać. Zobaczyła jak Cyrus zaczyna rozdawać broń. Jedna z nich trafiła w ręce Kuby, chłopaka na skraju załamania nerwowego! Zamarła. Czy on oszalał?! W tej chwili zwątpiła w zdrowie psychiczne żołnierza a co bardziej istotne – w swoje bezpieczeństwo. Co innego żywe trupy, a co innego broń w rękach osoby niepoczytalnej...
„Giń suko! Powinnaś to zrobić już dawno!” – inny czas, inne miejsce. Tych słów nie zapomni nigdy. Hektor Bleuler, zdiagnozowana schizofrenia paranoidalna, poddany terapii farmakologicznej. Nikt nie potrafił wytłumaczyć skąd u pacjenta znalazł się nóż... Tamtego feralnego dnia miała dużo szczęścia... Cofała się z przerażeniem patrząc na Kubę przeładowującego broń, nie bardzo wiedząc kogo powinna bać się bardziej – nierzeczywistych a jednak realnych potworów z horroru, czy realnego niepoczytalnego chłopaka koło niej z bronią w ręku. Huk wystrzałów ogłuszył ją. Miała wrażenie że kule przelatują koło niej jak w Matrixie , mijając ją zaledwie o cale... Pociski przechodziły przez trupy, rozdmuchując ich rany i ginąc gdzieś w oddali. Dym..
Zaczynało do niej docierać... Przestańcie...! Zobaczyła jak George Wasowski przewraca się przyciskając ręce do klatki piersiowej. Tomas, którego ominęły zjawy nagle okręcił się wokół własnej osi i osunął się na ziemię. Katem oka uchwyciła jak jakaś ogromna siła nagle odrzuciła Jacka do tyłu, za nim ktoś jeszcze padł na ziemię...
Boże, powystrzelamy się nawzajem! - Huk wystrzałów zagłuszał krzyki. Stała w miejscu w obawie że jeden ruch może ją posłać na linię strzału i patrząc jak Annie i Roban jakimś cudem wymykają się cali, znikając w pobliskim lesie.
- Przestańcie natychmiast! – dociera do niej głos studenta - One nie są prawdziwe! Nie strzelajcie! Tam, na ścieżce są ludzie!

Boże! Ludzie!
- Nieee – usłyszała swój własny wrzask, wtórujący krzykowi studenta – Tam są prawdziwi ludzie...! Przestańcie...! – było już za późno.. – O boże...!

Cichnące strzały brzmiały dudniącym echem w jej uszach. Atakujące ich trupy zaczęły rozpływać się w powietrzu ukazując widok jeszcze bardziej upiorny. Na ścieżce byli ludzie! Strzelali do ludzi! Wokół leżeli ranni. Boże, chyba nie zabili nikogo..! Zaczęła rozglądać się w panice. – George! – przykucnęła przy skulonym na ziemi staruszku, kurczowo przyciskającym ręce do piersi. Ani śladu kul, wszystko wskazywało na zawał serca. Przestała zwracać uwagę na to co się dzieje wokół niej, jej umysł odciął się od wszystkiego skupiając na zadaniu. Jest puls, dobrze... Musi ułożyć ciało w pozycji odciążającej serce, ułatwić oddychanie... Rozpięła koszulę mężczyzny i podparła lekko jego plecy. Co dalej? Myśl Holy! Szybko! Nie ma czasu..! Mężczyzna musiał odczuwać już wcześniej jakieś problemy z sercem, zaobserwowała parę razy jak zażywał jakieś pigułki... Zaczęła przeszukiwać jego kieszenie w poszukiwaniu leków. Bingo! – mało nie zaczęła krzyczeć z radości wyciągając z kieszeni prochowca pojemniczek - Nitrogliceryna, genialnie! – włożyła mu do ust pigułkę modląc się w duchu o cud. A teraz należy czekać na przybycie lekarza.. – pomyślała ponuro
 

Ostatnio edytowane przez Merigold : 22-04-2010 o 00:11.
Merigold jest offline