Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 01:39   #85
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik starał się nie zważać na cierpienia przesłuchiwanych. Gdyby wiedział co jeszcze mu przygotują, prawdopodobnie od razu zacząłby od tłuczonego szkła... tak jak Harap. Zbiry jednak nie chciały mówić, aż dziw jak na "nowych"... " Może wcale tacy nowi nie są..." - pomyślał gdy Wasili wymierzał im cios za ciosem. Morda zbira powoli przypominała stłuczone jabłko, mimo to zawzięcie milczał. Ba , nawet zdobył się na wyzwiska za które halfling bezwzględnie już szykował mu szklana pułapkę. Wyszedł, pozostawiając jednak sprawę, jak mniemał kompetentnym ludziom. Ledwie zdążył zacząć uzgadniać dalsze sprawy, kwestię sprzątania karczmy i kolejnych nowych, "izba przesłuchań" zmieniła się w kolejną "izbę rzezi". Gdy wybiegł Max, halfling już wiedział że jest źle. Widział to po wyrazie jego twarzy, pełnej przerażenia po tym co właśnie zobaczył. Halfling nie czekał na rozwój wydarzeń, nie czekał na to aż ktoś przejmie inicjatywę. Nie mógł sobie na to pozwolić ani teraz ani przez najbliższy czas w Rosenbergu. Chwycił za procę i ruszył na odsiecz. Krasnolud wyprzedził go o ułamek chwili, zgodnie zresztą z taktyką halflinga, która nigdy strzelców nie wystawiała na bezpośredni atak... Z drugiej strony potrzeba pomocy bandzie robiła swoje. Halfling jak szybko nabrał skrzydeł tak szybko je stracił, na widok jaki czekał go w izbie tortur. Skoczył jeszcze do Wasilija, a później do Aniego, próbując ich ratować. Po Erice od razu widział, że nie miała szans, od kiedy młot spotkał się z jej ciałem. Towarzysze nie dawali jednak znaku życia, a otwarte okno tylko pogarszało sprawę. Oznaczało ucieczkę więźniów i kompromitację. Nie chodziło już nawet tylko o zemstę, która niczym Bestia z furią rozpierała pierś Tupika. Chodziło też o uniknięcie wydostania się wieści o tej katastrofie... " Krasnolud, max i dwaj " Nowi", mamy spore szansę, szczególnie ze mną na dachu..." - przemknęło mu gdy lustrował skład ekipy.

- Razem ich zgnieciemy, bez obaw, hukaniem sowy będę was nakierowywał, gwizdem ostrzegę przed zasadzką. Pomóżcie mi się wspiąć na dach, szybko. - Zakomenderował. Nie liczył, że profesor ruszy za nimi, miał tu wystarczająco wiele do zrobienia. Podczas tej małej eskapady za zbiegami, można było się przekonać kto jest naprawdę po stronie Tupika. W tej chwili na szali leżało zbyt wiele, by Tupik tak po prostu odpuścił pościg. Wiedział że z dachu będą mieli przewagę, domyślał się że bandziory będą uciekać do Krogulca, nie byli w najlepszej kondycji, bo w końcu po torturach.

Halfling wiedział, że wszystko rozgrywa się w psychice, chwilowo nie dopuszczał do siebie straty jaką poniósł. Wasilij był jego wieloletnim towarzyszem. Małomównym i trzymającym się głównie Levana, ale cennym towarzyszem. Mógł na nim polegać a w tej chwili mógł go jedynie pomścić. Aniego znał praktycznie od trzech miesięcy, ale zdążył już polubić porywczego Sigmarytę. Jego śmierć była tak samo kłopotliwa, jak i uspokajająca. Tupik nie wiedział na ile Ani rzeczywiście chce mu pomóc a na ile słucha się kapłanów ze świątyni - czego zupełnie wykluczyć nie mógł... Lizzy zaś... urocza, miła... modliszka... Przynajmniej tak chciał o niej myśleć by odczuć jak najmniejszą stratę. W przeciwnym wypadku mógłby pogrążyć się w rozpaczy po utracie niewinnej, bezbronnej duszyczki. Tupik wiedział, że nie była ani niewinna ani bezbronna i już pierwsze chwile spotkania zdawały się to potwierdzać. Wszyscy jednak zostali zaskoczeni, w przeciwnym wypadku daliby radę... powinni...

Tupik nie miał czasu na rozpacz, miał czas jedynie na pościg. Nawet nie zależało mu na złapaniu ich żywcem, zamierzał ścigać ich choćby sam i zarzucić kamieniami, dopóki będą się ruszać. Gdy przeciskał się przez okno w ślad za "chodzącymi trupami" pomyślał, że chyba jednak wolałby ich żywcem, już nawet nie dla informacji, ale dla samej śmierci przez tortury. Harap był okrutnikiem który najwyraźniej siłą oddziaływania i pomysłami, inspirował czasem i halflinga. Umysł tej dobrodusznej z natury istoty, nie byłby w stanie wymyślić worka pełnego szkła i delikwenta wsadzanego weń do góry nogami, od głowy poczynając... " Tak... zawisną wszyscy jak ich dorwę" - pomyślał, w bojowo krwawym nastroju pędząc za uciekinierami. Dachy stwarzały idealne miejsce do śledzenia uciekinierów i nakierowywania pościgu, "Dawało nimi radę gonić karocę, da radę i ludzi" - Pomyślał ładując procę będąc na górze... Chciał dopaść wszystkich... lub choćby kogokolwiek...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 22-04-2010 o 01:48.
Eliasz jest offline