Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 11:42   #34
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podróż mijała wszystkim... no, jak podróż po zadupiu. Trakt - a w zasadzie polna droga, okazjonalnie tylko orana kołami rolniczych wozów - wił się leniwie wzdłuż rzeki z jednej strony, a zarośniętych trawą i leszczyną łąk z drugiej. Pojawiający się od czasu do czasu na ziemi wielki cień lub dobiegający z góry chrapliwy okrzyk przypominały, że gryfi jeźdźcy patrolują okolicę. Pogoda, choć nieoczekiwanie chłodna, sprzyjała podróży, która przez pierwsze dwa dni obyła się bez większych niespodzianek - jeśli oczywiście nie zaliczyć do nich wylegującego się koło drogi Helfdana, czy nieco zmęczonego Aesdila, który późnym popołudniem dogonił resztę wędrowców.

Zarówno półelf jak i najemniczka dobrze spełniali swoje zadanie; nie mieli z tym też większych problemów. Nie dalej jak dwa dni temu jechała tędy w stronę Uran szóstka jeźdźców; dwa konie zostawiały wyraźnie głębsze ślady sugerujące, że wiozły ciężki ładunek lub dwie osoby. W jednym miejscu do drogi dołączały się starsze ślady co najmniej trzech koni, lecz biegły nie od strony wsi a z północy (na przełaj przez pola). A paladyn parł do wsi, więc reszta podążała za nim.

Pierwszy nocleg przebiegła spokojnie, podobnie jak kolejny dzień i wieczór. Jednak gdy w dniu drugiego noclegu kończyliście kolacje konie zaczęły być niespokojnie; rżały cicho, wyciągając chrapy w stronę rzeki, z której wkrótce dobiegł was cichy plusk i jakby... jęk? Blask ogniska i gwiazd starczył, by wszyscy zobaczyli spływające z nurtem rzeki kobiece ciało - wyciągnięte niemal leniwie wzdłuż niewielkich fal.


Chwilę przypatrywaliście się temu niezwykłemu widokowi, gdy nagle dziewczyna otworzyła oczy, odwróciła się na brzuch i zaczęła płynąć do brzegu wbijając w mężczyzn wielkie, proszące oczy. Z pobliskich szuwarów nieoczekiwanie wynurzyły się kolejne dwie ślicznotki i poczęły wychodzić na podmokły grunt. I może nie byłoby to wcale takie złe, bo wszystkie trzy miały urocze buźki i nie mniej pociągające ciała, gdyby nie fakt, że gdy już postawiły stopy na ziemi rzeczna woda wzburzyła się nagle podnosząc na wysokość dwóch-trzech metrów i również zaczęła sunąć w stronę obozowiska.



W mroku i kotłujących się wewnątrz wody roślinach, błocie i rybach ciężko było stwierdzić, czy podróżnych atakuje jakiś potwór czy też to rzeka przybywa na pomoc swym córom.
 
Sayane jest offline