Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 14:50   #260
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Przyjemne ciepło otaczało Maeve. Właściwie już nie spała, ale nie chciała otwierać oczu, by nie popsuć tej chwili. Błogi uśmiech zagościł na jej twarzy. Miała wrażenie, że jak się poruszy, choćby bardzo delikatnie, to wszystko pryśnie. Zacisnęła więc mocniej oczy, jakby nie chciała dopuścić do siebie rzeczywistości. Nie długo jednak dane jej było tak leżeć, gdyż męska ręka odgarnęła jej włosy z twarzy, cicho się śmiejąc. Maeve odwróciła się twarzą do dobrze zbudowanego mężczyzny o krótkich brązowych włosach. Uśmiechnęła się ciepło, po czym położyła głowę na jego piersi bawiąc się jego dłonią. Nie potrzebne im były słowa, doskonale rozumieli się bez nich. Czasem miała wrażenie, że on zna ją lepiej niż ona sama. Cóż w tym dziwnego? W końcu są już razem niemal trzy lata, spędzają ze sobą masę czasu. Hourun sprawiał, że czuła się szczęśliwa. Był dla niej dobry pod każdym względem, dbał o swoją uczennicę jak jeszcze żaden mężczyzna tego nie robił. Był surowym i wymagającym nauczycielem, ale czułym przyjacielem i kochankiem. Wzajemnie o siebie dbali, on o jej potrzeby, a ona o jego. To zawsze działało na zasadzie partnerstwa, nigdy żadna ze stron nie brała więcej. Takie mieli zasady. Właściwie to sporo mieli tych zasad, zwłaszcza on. Takich jak żadnego rozmawiania o jego przeszłości. Młodej zaklinaczce to odpowiadało, dla niej liczyło się to, co było tu i teraz. Nie oglądała się na swoją przeszłość, więc czemu miałaby oglądać się na jego?
Nigdy nie zastanawiała się nad czymkolwiek z nimi związanym, zakładała, że zawsze będą razem i będą mieli mnóstwo czasu by porozmawiać o tym, co przyjdzie im na myśl. Z tego samego powodu nigdy nie mówiła mu o swoich uczuciach, założyła, że wie i czuje to samo. A skoro wie to po co go o tym zapewniać? Według niej gesty mówiły dużo więcej niż słowa. Czułe odgarnięcie włosów z jej twarzy znaczyło dla niej więcej niż tysiąc wyznań miłosnych. Bliskość towarzysza była tak kojąca, że nie przy nim nie myślała o niczym złym. Mogłaby tak po prostu leżeć, z głową na jego piersi, słuchając rytmicznego bicia jego serca. Hourun był inni niż wszyscy mężczyźni, z którymi była. Nie obmacywał dziewek w przydrożnych tawernach ani nie lubował się w ich towarzystwie. Maeve uznała, że widocznie jest nawet dojrzalszy niż wygląda.



A wyglądał dość poważnie ze swoimi ostrymi rysami, prostym nosem arystokratycznym nosem i ciemnymi oczami bacznie obserwującymi świat. Kolor jego włosów zależał od padającego na nie światła. Czasem jego włosy wyglądały jak czarne, za chwilę mogłaby przysiąc, że są brązowe. Z lekkim uśmiechem, Maeve przejechała palcami po jego torsie, pokrytym kilkoma bliznami, o których również nie chciał mówić, a ona nie pytała. Zaklinacz objął ją mocniej, trzymając w swoich szerokich ramionach. Jego duże, zwinne dłonie, bawiły się jej włosami. Gdy zaczął delikatnie muskać ustami jej szyję, młoda zaklinaczka zamruczała cicho niczym kot. To musiało być niebo…

***

Właściwie nie miała pojęcia, co ją obudziło oprócz paskudnego bólu głowy. O dziwo, tym razem z tego snu nie obudziła się smutna. Wręcz przeciwnie, wiedziała już, co musi zrobić. Wiedziała dlaczego rozpaczała tak za utraconym towarzyszem. Uświadomiły jej to wczorajsze słowa brata, choć raczej on nie miał takiego zamiaru. Gdy już wszystko z drużyną załatwili, a ona pożegnała się z bratem i uzgodniła, gdzie zostawi jej wiadomość, wyszła na zewnątrz, ale trochę później niż pozostali. Musiała się pożegnać…
Wiatr rozwiewał długie, rude włosy Meave, które nie przytrzymywało nic poza chustą. Ona sama przymknęła oczy i wyszeptała cicho.
- To moje pożegnanie. Kocham cię i wybaczam ci, jakikolwiek jest powód tego, że mnie zostawiłeś. – Wyszeptała cicho, na chwilę poddając się nostalgii. Po policzku spłynęła jej jedna jedyna łza, którą szybko otarła. Prawdę mówiąc, poczuła się od razu lepiej i była gotowa do drogi.
Podróż mijała im średnio przyjemnie, oczywiście pomijając Sielskie Sioło. Tam, gdy wdali się w rozmowę z karczmarką na chwilę zaniepokoiła się o brata, aby za chwilę pomyśleć, że on sobie poradzi. Podczas podróży wielokrotnie przeklinali swój pomysł sprzedania namiotów, które należały do bandytów, a teraz, kiedy nie było z nimi Lidii (i jej namiotu), wszystko lało im się na głowy. Dlatego też Meave była za zboczeniem trochę z drogi i zajechaniem do Uran. Nie należała do osób wygodnickich, ale ileż można było znosić.
 

Ostatnio edytowane przez Callisto : 22-04-2010 o 14:53.
Callisto jest offline