Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 17:27   #121
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Zapach trawy wypełnił me nozdrza. Leżałem na ziemi. Noga bolała. Juz nie wiedziałem czy jest to ból o wysokiej sile czy może lekkie ćmienie. Stał się po prostu moim życiem a po wędrówce przez wzgórze w kierunku rezerwatu stał się jednością, był kawałkiem mnie. Przez chwilę jednak nie byłem w stanie wstać. Widziałem jak ten domniemany „trup” rozwiał się niczym mgła na wietrze
Co jest? Co się tutaj dzieje? – pytania bez odpowiedzi. Czułem się taki bezsilny.... i zmęczony, śmiertelnie zmęczony. Musiałem jednak wstać. George stojący dotychczas koło mnie zwalił się na ziemie. Upadł bezwolnie? Skrył się w obliczu tej kanonady strzałów? Na Boga. Pozabijamy się sami.
W sumie to dobrze, że leżałem, miałem małe szanse na oberwanie zabłąkaną kulą, a może zjawy sunące bezwiednie w naszą stronę ominą i mnie? Co ja...musze pomóc innym, George, Holy – podniosłem głowę. Panował półmrok. Holy klęczała przy Georgu, wciskała mu coś do ust. Chyba modliła się w myślach. Nie umieraj dziadku Huk strzałów w końcu umilkł. Rozejrzałem się szybko i przykucnąłem przy Holy. Kiedy ruszyłem się z ziemi, kolano zabolało. Nikt na nas nie szedł. Widok, który mnie chwilowo sparaliżował, zniknał. Nie było już pensjonatu. Kilka osób leżało wokoło.
- Holy – zagadnąłem nerwowo do dziewczyny – co z Georgem? Dostał? Serce? – zarzuciłem ją pytaniami starając się jednocześnie dojrzeć kim są osoby stojące po przeciwległej stronie – Co tutaj się dzieje?
 
Sam_u_raju jest offline