Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 20:28   #21
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Panorama Silvermoon majaczyła w oddali. Dopiero z odległości kilku mil dało się zobaczyć delikatną, różową aurę otaczającą całe miasto. Potężna magia elfów, którą emanował Mythal chroniła Klejnot Północy przed wszelkimi istotami, mającymi złe zamiary wobec miasta. Z daleka, wieczorami i rankami zaś lśnił perłowo-różową barwą, której z wnętrza ochronnej skorupy nie dało się zauważyć. Widoki, które mijali po drodze zapierały dech w piersi. Wszędzie dookoła z obszernego wzgórza dało się dostrzec połacie iglastych lasów, oraz górskie szczyty, które od jakiegoś czasu były gołe z śnieżnych czap. Już niespełna po jednym dniu podróży Nyarla zrozumiała, że ta podróż będzie straszliwie nudna. Co prawda towarzyszący jej mężczyźni byli rozmowni i co chwila zagajali z nowymi tematami, ale sama rozmowa w końcu i zaklinaczkę może zacząć nudzić.

-Formit jest kuzynem Aquela Jednookiego!- upierał się krasnoludzki woźnica. Siedzący blisko kobiety kapłan pokręcił głową i zawiesił ręce na piersi.
-Noż mówię Ci uparty ośle z brodą, że Aquel nie pochodzi z Silvermoon, a Formit tak!- kleryk stanowczo zaprzeczał, broniąc swoich racji.
-A cholera z nimi! Nie będziem się kłócić z powodu jakiego nizioła!-
-Ba...- Nastała chwila ciszy. Chwila, która jednak szybko miała się skończyć.
-A jak rodzicom na imię? Ja od lat mieszkam tu, więc powinienem skojarzyć.-
-Dajże jej już spokój!- wtrącił się Uthgaryta i mężczyźni znów zaczęli się kłócić. Nyarla spojrzała w dal. Widziała dwa jelenie spokojnie maszerujące po polanie, kilkanaście metrów od oddalone lasu. Zwierzęta musiały mieć doskonały słuch, lub wzrok gdyż ich łby były cały czas skierowane w stronę toczących się wozów.


Dzień powoli chylił się ku końcowi. Słońce z każdą chwilą było bliżej horyzontu nadając niebu pomarańczowy kolor. Noc zapowiadała się w miarę ciepła i bezchmurna, co cieszyło na szlaku.
-Dobra, zatrzymajmy się na tej polanie.- odezwał się Bruno, wskazując palcem obszerną łąkę. Krasnolud zbadał wzrokiem wskazane miejsce i po chwili zastanowienia odwrócił się do jadących za wozem Formita i Gabriela, machając im ręką by i oni skręcili. Brodacz pociągnął za lejce i konie zjechały z ścieżki, wjeżdżając w wysokie trawy. Wóz zatrzymał się kilkanaście metrów w głąb łąki. Po chwili dołączył do niego drugi wóz, tworząc literę "L", tak by kompania mogła rozbić obóz w miejscu gdzie oba wozy były blisko siebie, by nikt ich nie okrążył. Dopiero teraz Nyarla poczuła olbrzymią ulgę, gdy nie czuła już tych irytujących wstrząsów i hałasu.


Zarówno elf, jak i niziołek zeskoczyli z wozu, ale tylko Gabriel podszedł do Nyarli, Bruna i Rurika. Mały Kayl zniknął gdzieś w wysokiej trawie. Zaklinaczka miała świadomość, że maluch poszedł zrobić zwiad i zbadać, czy okolica jest bezpieczna.
-Zrób miejsce na ognisko.- elf zwrócił się do krasnoluda -A ty pomóż mi przytachać z wozu drewno.- odezwał się do Uthgaryty.
-Skąd tam się drewno wzięło?- spytał zdziwiony kapłan.
-Pomyśleliśmy z Formitem i nazbieraliśmy po drodze, nawet nie zauważyliście.- odrzekł elf opuszczając grupę. Kapłan spojrzał zdziwiony na krasnoluda i Nyarlę. Rurik wzruszył jedynie ramionami i wydął usta.


Kilkanaście minut później słup suchych patyków płonął dając ciepło i odrobinę światła. Zmrok zapadł szybko. To była mądra decyzja by zjechać już na odpoczynek. Wrócił i Kayl, który niespodziewanie wyłonił się z mroku.
-Czeka nas spokojna noc. Nie zauważyłem śladu inteligentnych istot.- wyjaśnił, po czym podszedł do paleniska i wystawił nieco zmarznięte dłonie. Mężczyźni rozmawiali o dalszej drodze. Z ich debaty wynikało, że chcą przejechać na zachód obok Wiecznych wrzosowisk i dotrzeć do miasteczka Nesme, gdzie po raz ostatni uzupełnią zapasy i ruszą wzdłuż rzeki na południowy wschód w kierunku Waterdeep. W rozmowie nie uczestniczył tylko Gabriel, który siedział, wpatrując się w ognisko, z narzuconym na plecy kocem. Nyarla miała już pewność, że nie był oziębły w stosunku do niej, a ogólnie miał naturę buca. Zaklinaczka spojrzała w górę i jej oczom ukazał się niesamowity widok milionów gwiazd.


Przez chwilę poczuła się bardzo samotnie. Mimo iż Demon nie odstępował jej na krok, to jednak potrzebowała choćby przez chwilę by ktoś ją przytulił. Widok był przynajmniej romantyczny. Niestety nie mogła liczyć na niczyją czułość. Krasnolud debatował z Brunonem i Formitem o niebezpieczeństwach w okolicach Wiecznych wrzosowisk. Gabriel zaś był myślami daleko od obozowiska na polanie. Był ogromną zagadką, której rozwiązanie zdawało się być niemożliwym. Elf wziął głęboki wdech i również spojrzał w niebo. Przez kilka sekund Nyarla miała nieodparte wrażenie, że jego mina pozbawiona uczuć przybrała wyrazu żalu i tęsknoty. Nie minęły jednak trzy uderzenia serca a elf znów spoważniał i wbił spojrzenie w płonące drewno...
 
Nefarius jest offline