Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 20:46   #126
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Marietta dotknęła Kamienia Świtu. Był ciepły i nieruchomy - teraz. Bo gdy wsiadali na koń na dziedzińcu Młyna, zaczął pulsować; i, gdy zbliżali się do pierścienia oblegających, stawał się coraz gorętszy i gorętszy, i pulsował coraz mocniej i szybciej, i gdy przedzierali się między zwierzoludźmi - podczas tej szalonej galopady tłukł się niemal tak szybko jak jej serce, i parzył jak małe słońce.
Ale nie oparzył jej. Skóra była zdrowa i gładka. A teraz, gdy niebezpieczeństwo było za nimi, spoczął nieruchomo i uspokoił się, a wraz z nim jej serce i oddech - choć nadal wyczuwała płynącą od Kamienia, jak każdej nocy niemal do samego świtu, moc - i musiała stanąć twarzą w twarz z faktem, że spora część sensacji, jakie odczuwała podczas jazdy, wcale nie miała źródła w klejnocie.
Czuła się dziwnie lekko i słabo, jakby brzuch i płuca wypełniła jej słodka mgła. A z każdego kawałka ciała, którym dotykała Jaspera, płynął nieznany dreszcz. To nie miało nic a nic wspólnego z Kamieniem.

O Sigmarze, pomyślała. Co się dzieje? Dopomóż mi... - modlitwę przerwało nagłe szarpnięcie, gdy Jasper wstrzymał konia. Podczas gdy podsumowywał sytuację, jakoś odzyskała równowagę umysłu. Wspomnienie Williama, czekającego na odsiecz, niemało się do tego przyczyniło. Przyszło jej na myśl, że powinna przesiąść się na innego konia, skoro już nie grozi im pościg. I w tej chwili poczuła bardziej niż usłyszała szept Jaspera:
- Nie lękaj się Marietto, dotrzemy do Estorfu i sprowadzimy pomoc … obiecuję.

- Dziękuję - wyszeptała i przytuliła się doń miękko i ufnie. Minęła długa, długa chwila, nim oderwała się od jego piersi i powiedziała niechętnie:
- Powinnam się przesiąść na luzaka, by odciążyć tego konia. Zaraz zacznie jaśnieć...

I choć wciąż było ciemno jak oko wykol, wiedziała, że mówi prawdę. Nocna moc Kamienia Świtu - delikatna i promieniująca - doszła do apogeum. Z doświadczenia wiedziała, że za chwilę moc ta rozwieje się, a wówczas w ciągu kilku uderzeń serca czerń zmieni się w szarość, z szarości zaczną się z wolna wyłaniać barwy - i na wschodzie nieba pojawi się jutrzenka. A tymczasem z boku szumiała rzeka, wiatr szeptał liśćmi drzew, a gdzieś daleko przed nimi zaczął śpiewać, ledwo słyszalny przez odległość, pierwszy ptak.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.

Ostatnio edytowane przez Rhaina : 22-04-2010 o 20:57.
Rhaina jest offline