Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2010, 21:10   #22
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Nyarla podziwiała krajobraz roztaczający się dookoła. Piękno przyrody urzekało i napawało ją spokojem. Ciągłe sprzeczki towarzyszy podróży były momentami irytujące, ale wolała to od chłodnej ciszy. Czasem wtrąciła się w rozmowę, ale przez większość jazdy milczała. Od ciągłego hałasu poruszających się wozów i wstrząsów, jakie ruchowi towarzyszyły, zaczynała ją już boleć głowa.
~ Muszę się po prostu przyzwyczaić... - powtarzała sobie w duchu.

Słońce chylące się ku zachodowi, powoli wyłaniało nowe barwy w otaczającej ich przyrodzie. Wszystko nabrało odcieni pomarańczu, gdzieniegdzie także złota. Z ulgą przyjęła polecenie postoju. Niby przez ten cały czas nic nie robiła, ale czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż po wydarzeniach dnia wczorajszego. Demonowi humor dopisywał. Kot baraszkował w wysokiej trawie. Ganiał za muszkami i skakał na chrząszcze i żuki. Zachowywał się jak mały kociak, co Nyarli zupełnie nie przeszkadzało. Gdy Kayl wrócił, postanowiła zawierzyć słowom niziołka i wziąwszy swoją torbę, usadowiła się w pobliżu rozpalonego już ogniska.

Otuliła się kocem i spojrzała w gwiazdy. Widok był niesamowity, wręcz hipnotyzujący. W mieście nigdy nie było widać tylu gwiazd. Zapragnęła wzbić się w niebo, znaleźć się bliżej nich. Lecz chłodny blask, jakim jaśniały, dobitnie uświadamiał jej, że nigdy nie będzie to możliwe. Pozostały jej tylko sny i marzenia. Na rozmowę toczącą się obok, nie zwracała uwagi. Westchnęła cicho, Demon zaczął łasić się do jej nóg, jakby wyczuwając pogarszający się nastrój właścicielki.
Pogładziła z czułością miękką sierść kota. Tak strasznie brakowało jej kogoś znajomego, bratniej duszy. Przyjaciela, który przytuliłby ją chociaż na krótką chwilę. Ale jedynym źródłem ciepła było płonące przed nią ognisko. Nie sądziła, że mimo towarzystwa w podróży, tak bardzo będzie jej brakować kogoś bliskiego. I to już pierwszego dnia...

Wpatrywała się w gwiazdy, wspominając sen, który pchnął ją do decyzji o wyjeździe. Miała nadzieję, że nie będzie to marny trud. Z drugiej strony kompletnie nie wiedziała czego oczekuje. Czuła się przybita i zgaszona. Przypomniała sobie piosenkę, którą w czasach dzieciństwa nauczyła ją jedna z nauczycielek. Chyba jedyna, którą Nya lubiła. Zaczęła nucić smętną melodię, po czym zaśpiewała cicho:

"Latać to nie znaczy
Tylko machać skrzydłami
Tak, że aż pióra lecą niewinne
Latać to znaczy
Zwiedzać przestworza latami
Zakończyć bajki dziecinne
...
Oczyścić swą duszę
Z brudu codzienności
Którym tak bardzo ocieka
Oczyścić swą duszę
Z naiwności
Która na głupców tylko czeka
...
Bo skrzydła nie dla ludzi
Choćby bardzo chcieli
Latać i wzbić się w powietrze
Bo skrzydła nie dla ludzi
Którzy zapomnieli
Gdzie ich uczucia i serce"

Umilkła. Wzięła na ręce demona i przytuliła policzek do jego pyszczka. Położyła sobie kota na kolanach i sięgnęła po torbę. Wyjęła z niej księgę, którą podarował jej Oswald. Zaczęła ją kartkować w chwiejnym świetle ogniska, przeglądając o czym traktuje. Od czasu do czasu gładziła grzbiet Demona.
 
Amanea jest offline