Czas zdawał się dłużyć niemiłosiernie gdy skrzydlaty gad krążył nad łąką, a pociągowe konie z każdą kolejną chwilą bały się coraz bardziej. Nawet obecność opiekuńczego wobec nich Gabriela zaczynała niewiele dawać. W końcu jeden z koni zarżał głośno tupiąc kopytami. Wszyscy wejrzeli na zwierza czując tę straszną niemoc. Nagle na wysokości rozległ się głośny skowyt bestii. Wyvern musiał usłyszeć przestraszonego konia i miał już pewność, że na polanie ktoś jest.
-
Schowaj się tak by nie mógł Ci nic zrobić!- polecił gromko Formit, samemu odpinając pasek utrzymujący na jego plecach kuszę. Malec błyskawicznie oparł broń o ziemię i z trudem naciągnął cięciwę, następnie nałożył na wydrążone w drewnie miejsce stalowy bełt. W tym samym czasie Gabriel uniósł swój miecz ostrzem do góry i trzymając broń oburącz pochylił się nieco, uważając by stwór nie zapikował z powietrza chcąc w ten sposób najbardziej zaszkodzić grupie.
-
Uthgarze, napełnił swego wiernego sługę siłą i sprytem, bym mógł walczyć mężnie niczym wilk!- modlił się Bruno, zaś Rurik wartko odbezpieczył swoją nietypową kuszę.
Wyvern z każdą chwilą krążył niżej i niżej. Stwór nagle zniknął by po chwili wyłonić się z strony ścieżki, którą jechały wozy. Bestia przeleciała kilka metrów nad ziemią z niesamowitą szybkością. Gad wydał z siebie złowrogi krzyk, który jeszcze bardziej wystraszył konie. Wyvern przeleciał kilkadziesiąt metrów i zawrócił pędząc z na przeciwka, wprost w stronę obozowiska. Nyarla usłyszała serię dziwnych dźwięków, przypominających wypluwanie bełtów. Tak też było. Egzotyczna kusza Rurika wystrzeliwała jeden za drugim, a krasnolud wcale nie musiał naciągać cięciwy. Ogromny rozrzut broni, w połączeniu z niezwykłym refleksem gada sprawił, że żaden pocisk nie trafił celu, a przynajmniej stwór nie dał tego po sobie poznać. Dopiero gdy mały Formit wymierzył i strzelił z swojej kuszy, bełt trafił, co dało się poznać po syknięciu zbliżającej się kreatury. Wyvern rozpostarł skrzydła spowalniając lot i wylądował na ziemi kilka metrów od dogasającego ogniska.
Stwór musiał ważyć ponad tonę, gdyż Nyarla poczuła dość silny wstrząs, gdy bestia osiadła na podłożu. Gad zwinął skrzydła i ryknął gromko, co u kompanów wywołało kolejny dreszcz na plecach. Nie mogli jednak się bać. Wyvern był tylko jeden i wspólnymi siłami mogli mu podołać. Gabriel nie czekał ani chwili. Wartko opuścił miejsce, w którym czekał na walkę i podbiegł do stwora z jego prawej strony. Wielki jaszczur zawył raz jeszcze. Nagle jego ogon wystrzelił do przodu w stronę Gabriela tak szybko, że Nya z ledwością dostrzegła ten ruch. Elf był zwinny. Odskoczył o krok i jadowity kolec tylko śmignął mu przed twarzą.
-
Cholerny szmelc gnomów! Znowu się zaciął!- krzyknął Rurik. W jego głosie można było usłyszeć panikę mieszaną z irytacją. Nya psychicznie była gotowa na bój, choć miała świadomość, że Wyvern to nie worg i już tak łatwo nie pójdzie.
Koło zaklinaczki przebiegł Bruno ściskając mocno swój bojowy młot.
-
Agr!- krzyknął jakby chciał przestraszyć przeciwnika, stwór jednak nie czuł strachu. Również zawył i zatrzepotał skrzydłami. Wielki, rogaty łeb gada niespodziewanie uderzył Bruna, przewracając go na plecy. Nim do walki dołączył się Formit, z ziemi podniosła się Nyarla by w końcu cisnąć w przeciwnika jednym z swoim zaklęć. Wtedy też Wyvern zwrócił na nią uwagę. Stwór wejrzał bystrym wzrokiem na kobietę a ona poczuła, że na nią patrzy. Wszyscy byli zaskoczeni, gdy jaszczur nagle wzbił się w powietrze, przeleciał nad głowami Gabriela i Kayla, oraz nad leżącym Brunonem i wylądował tuż koło wozu, lądując trzy metry przed Nyarlą.
-
Nya uciekaj stamtąd!- krzyknął elfi wojak, lecz jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Miała świadomość, że ucieczka byłaby najlepszym rozwiązaniem, lecz nie wiedzieć czemu nie potrafiła się ruszyć.
Wyvern zawył raz jeszcze i zrobił w jej kierunku krok, wtedy i on znieruchomiał. Gad ruszał energicznie nozdrzami wciągając otaczające kobietę powietrze. Bestia cofnęła się strachliwie od Nyarli i wydając z siebie żałosny pomruk, dość panicznie wzbiła się w powietrze. Po kilku chwilach stwór zniknął z oczu rozproszonej grupki.
-
No nareszcie!- krzyknął Rurik, lecz już nie było do czego strzelać, gdy broń była gotowa do działania. Gabriel podszedł do przewróconego Bruna i pomógł mu wstać.
-
Coś Ty mu zrobiła?- spytał zdziwiony całą sceną niziołek.